Mapa serwisu | Obrzędowość rodzinna - Krajna

 

Kultura ludowa Krajny - obrzędowość rodzinna

Ewa Rodek

Kultura ludowa Krajny

Spis treści
Wstęp
Kultura materialna
Obrzędowość rodzinna
Obrzędowość doroczna

 Zdjęcia: Grzegorz Rodek (ME w Toruniu), Maciej Łabudzki (Muzeum Ziemi Złotowskiej) 

 

Ciąża, narodziny dziecka i chrzciny
Od zawsze cykl menstruacyjny, ciążę, a potem poród i połóg postrzegano jako coś niezwykłego i tajemniczego, dlatego w niektórych kulturach z kobiecą płodnością wiązały się liczne wierzenia, nakazy i zakazy izolacyjne, a także praktyki ochronne. Uważano, że kobieta podczas miesiączki i ciąży jest nieczysta, może wywierać szkodliwy wpływ na ludzi, zwierzęta, przedmioty z jej otoczenia, w tym czasie jest też podatna na działanie sił nieczystych. Również na Krajnie kobieta w zaawansowanej ciąży nie mogła wychodzić z domu i spotykać się z ludźmi, ponieważ musiała chronić się przed złymi oczami, a także przed działaniem czarownic i złych duchów. Z tego powodu nie mogła opuszczać domu 1 maja, 23 czerwca, 1 i 2 listopada. Poród objęty był tabu. Nie zdradzano jego terminu, by dziecku nie zaszkodziły złe duchy. Przy porodzie obecni byli tylko mąż lub zaufana kobieta z rodziny oraz babocha – wiejska akuszerka. Noworodka nie wolno było pokazywać nikomu przez pierwsze 3-5 dni jego życia. Po upływie tego terminu kuzynki i sąsiadki odwiedzały młodą matkę, a na wizytę zabierały ze sobą placek i wino, czasem też ubranka dla malucha.
Dziewczynki ubierano do chrztu na różowo, a chłopców na niebiesko. Podobnie jak w innych regionach, także na Krajnie w wyborze rodziców chrzestnych (krzasnych) kierowano się majętnością kumów, a nie ich religijnością. Zwracano jednak uwagę na to, czy rodzice chrzestni głośno wypowiadają słowa obrzędu, ponieważ obawiano się, że dziecko może stać się zmorą. W połowie XX w. także praktykowano ten zwyczaj, ale z innych względów – by dziecko nie miało trudności z mówieniem. Po uroczystości chrztu rodzice dziecka zapraszali rodzinę na skromny obiad i wódkę (Niedźwiecki 1973: 372-373).
Zmówiny i wesele
Na Krajnie, tak jak w innych regionach Polski, do rodziców panny na pierwszą rozmowę dotyczącą ożenku szedł swat, zwany w tym regionie swokiem albo wacpanem. W swaty mogła iść także kobieta. Zwyczajowo wybierano osobę powszechnie szanowaną we wsi, której potem płacono pieniędzmi lub w gotowiźnie (np. jagnięciem, drobiem, pierzem). Dawniej wybierano tzw. dwoistych drużbów, czyli parę starszych drużbów i parę młodszych. Jedni zapraszali gości na wesele w imieniu narzeczonego, a drudzy – w imieniu narzeczonej. W dwudziestoleciu międzywojennym na swoją misję udawali się oni pieszo, ale wcześniej zapraszali gości, jeżdżąc konno. Odświętnie ubrani drużbowie zabierali ze sobą bat i przepasywali się szarfą przybraną wstążkami. Również w tym regionie starszy drużba wygłaszał orację przed odjazdem do kościoła, podczas błogosławieństwa narzeczonych przez rodziców. Miał on za zadanie czuwać nad przebiegiem zabawy, a także opiekować się parą młodą i gośćmi (Niedźwiecki 1973: 374).
W II połowie XIX w. kobiecy strój weselny uległ wpływom niemieckim. Stało się to tak szybko, że informatorzy urodzeni przed końcem XIX w. nie pamiętali, jak wyglądały panny młode przed tą zmianą. Etnografowie nie zebrali zatem wiadomości dotyczących tradycyjnego stroju ślubnego na Krajnie. Według nowej mody panny młode zaczęły zakładać do ślubu czarne spódnice i bluzki (jaki) szyte z samodziałów. Jaka była z przodu bogato zdobiona falbankami i koronkami, miała kołnierzyk stójkę zapinany z boku, rękawy obszerne w górnej części, zaś od łokcia do nadgarstka dopasowane i zapinane na rząd guzików. Obszerna długa spódnica miała marszczenia w pasie oraz trzy aksamitne taśmy przyszyte w dolnej części. Do stroju należał też czarny koronkowy fartuszek. Krajnianki wychodzące za mąż przystrajały głowy wiankami z mirtu, barwinku lub sztucznych kwiatów. Miały też specjalne chusty tureckie, które kilkakrotnie składały i przewieszały przez prawą rękę. Były to chusty o wymiarach 4 m x 2 m, utkane z czarnej i brązowej wełny we wzory nazywane tureckimi. Pan młody wkładał czarne świąteczne ubranie, a ponadto długi płaszcz, zwany suknią ślubną (Niedźwiecki 2001: 169-170).
Powszechne było rozbijanie szkła o próg domu panny młodej w przeddzień ślubu, przyszłym małzonkom miało to zapewnić szczęście. Dla Krajniaków ważna była kolejność pojazdów w orszaku weselnym zmierzającym do kościoła, a potem do domu weselnego. Na mszę ślubną w pierwszym powozie jechali rodzice pary młodej, za nimi goście weselni, dalej drużbowie, para młoda, a na końcu orkiestra. W drodze powrotnej kolejność była odwrotna – na początku jechała kapela, a na końcu rodzice.
Aby małżeństwo było zgodne i udane po ceremonii zaślubin para młoda, drużbowie oraz najbliższa rodzina obchodzili ołtarz od wschodu w kierunku zachodu. Po przyjeździe do domu weselnego podawano mały obiad, a dopiero przed północą – właściwy poczęstunek. Rodzice pary młodej starali się zorganizować wystawne wesele, dlatego podawano wiele dań mięsnych. Częstą weselną potrawą były kluski jęczmienne wielkości pierogów, które przez kilka tygodni suszono na słońcu lub w piecu; także moszczony groch, kapusta z mięsem, czernina, ziemniaki zapiekane w tłuszczu i różne ciasta. Do tego podawano szary kompot, żur i zakwas z buraków. Około północy państwo młodzi szli do pieca chlebowego (znajdującego się najczęściej w ogrodzie lub niedaleko zagrody) i przynosili stamtąd pieczeń na łopacie do wyjmowania chleba. Tradycyjnie o północy jedna z gospodyń dokonywała oczepin – zdejmowała pannie młodej welon lub wianek i zakładała jej czepiec, po czym panna młoda przebierała się w strój świąteczny. Po oczepinach drużba prosił pannę młodą do tańca i rozpoczynał z nią długi taniec oczepinowy. W jego trakcie goście mogli zatańczyć z panną młodą, jeśli dali jej wcześniej pieniądze. Po zakończonej zabawie młody mąż musiał wykupić swoją żonę.
Dawniej na weselach pojawiali się przebierańcy, którzy na Krajnie nazywani byli maszkami weselnymi. Przebierańcy nie tylko urozmaicali zabawę weselną swoim strojem, lecz także przedstawiali satyryczne scenki, w których częstymi bohaterami byli lekarz, ogrodnik i kominiarz. Przez kolejne dni po weselu organizowano poprawiny, w tym regionie nosiły one nazwę potorczyn (Niedźwiecki 1973: 376-377).

     

 

 

 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS