Mapa serwisu | Tekst gwarowy 6 (Bęczków)

Tekst gwarowy - Bęczków 6

Stanisław Cygan

 

Informator: Józef Pedrycz, ur. w 1933 r. w Bęczkowie; Ewa Siudajewska, ur. w 1961 r. w Oblęgorku

O chorobach i sposobach leczenia dawniej


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)
 
 

 

 
- [A jak leczyli dawniej się ludzie tutaj na wsi? Jak ktoś zachorował, na przykład jak to ludzi leczyli?]
- Pijowki, były najpopularniejsze i bańki. Bańki i pijowki.
- A jak nie to do Święty Katarzyny, nie, do zokónnic.
- To przeważnie w klasztorze zakonnice. Óny tam miały takie troche, bo tam była medycyna, no beli troche i przeszkoleni, beła ji dochtorka tako, ta. A lekarzy to było bardzo mało. Na wsi bardzo mało kto do lekarza szed i było nie stać, a moze nawed nie wiedzioł ło lekarzu, ale na wsi beły popularnie bańki i pijowki: potłucenie pijowki, zaziębienie bańki. To beło takie lecenie.
- [A jak jakieś odgnioty na nogach, na stopach czy gdzieś tam, palce?]
- A to późni było, wielkie nic. To w ogóle było, wielkie nic, tak. Zachorowoł boleści. Płuca beły, to beły suchoty, bo wysech, bo to jes gruźlica, z płucami, nie zodne suchoty. No suchoty, bo wysech. Tak, to beły suchoty.
- Na żołądek piełonek.
- No zioła beły, zioła. Rumionek to był najpopularniejszy lek, rumionek,
 
 
mieta,
 
 
piełonek, tak. Rumionek to łod downych czasów wojsko stosowało rumionek i rumionek jest takim środkiem, ze ón i wewnętrznym i zewnętrznym. Można go jeś, herbate zrobić z rumionku i na okłady ran. A przeważnie len. Przeważnie wojsko używało downi gałganki lniane były i len, tak, to beło lecznicze. Len beł leczniczy, olej leczniczy ze lnu. To beł bardzo zdrowy na żołądek, tak. Dzisioj som tam łoleje rzepakowe, tam jakieś inne, ale nie widze, zeby beł łolej ze lnu. Nie widze lnianego łoleju.
- Jo też nie widzę. A to łolej to przecie jedli ludzie, som chleb moczali z tym łolejem.
- Tak, ale był łolej lniany. Tero nie wiem, czy jes lniany łolej. No jo to siołem len, bo tak siołem kilka razy. To mi się ludzie pytali, co to za kwiaty!
- [A jak len kwitnie?]
- Bioło abo niebieskło. Jak zakwitnie, panie, to cudownie.
- Bławy.
- Albo bioły abo niebieski. Jes dwojaki len.
- [A mówili na niebieski dawniej, ludzie nie mówili inaczej na niebieski?]
- Może nawet nie słyszołem. Niebieskie było tak.
- [Jak się ten len, jak się go już tak zasieje, to co potem, co się z nim robi?]
- Len był bardzo
 
 
pracowity. Przede wszytkiem
 
 
trza go było łoplewić z chwostów, bo dzisioj to się to łoprysko chwastofostem, jemu tam trochę zaszkodzi, ale ón powstanie, a kwost zniknie. A downi trza było plewić, było to bardzo kłopotliwe. Potem trza było jak dorós, trza było, było wyrwać, nie kosić, tylko trza było go wyrwać z korzeniami. Trza go było rosić,
 
 
łozciągać na łące, wysech abo w
 
 
medołki wiozać. Trza było nasienie potym łomłócić cy tam jakoś łodzierzgać, w takim o cymś i połki łostały. I to się potym
 
 
rosieło, to się potym na jesiń miodleło, na włókno. To było włókno na kądziel, przedło się i z tego się robieło płótno. Było to pracochłonne bardzo. Beły takie, tak zwane, nojlepse włókno beły gosztki. To było włókienko takie jak włos, cienuśkie. Tak, ze kto dobrze umioł
 
 
przoś, ładne włókno beło, to była nitka do maszyny do szycio, pod spód, do wełenki. Beły bębenkowe maszyny. No i zrobiło się.
- [A te gatunki to jakie?]
- A to beły takie na worki, na spodnie, tak.
- [Jak to się nazywało?]
- Tak, były cienkie, paceśne i zgrzebne. Tych nazwów dużo jes.
- [No.]
- [To zgrzebne to jakie? Najgorsze?]
- To było najgorsze, takie grube już. To beło na worki, na worki.
- [A paceśne na co?]
- Na spodnie, na
 
 
kalisony. Nawet i kosulki beły z płótnia, z płótna. Za Niemców to wszystkie wyroby beły tkackie - len i wełna. W dodatku beła wełna. Jeszcze wełny, to jesce wór mom, takie stare, ale przykrywom na wierzch pszczoły.
 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS