Mapa serwisu | Tekst 2

Tekst gwarowy 2

Halina Karaś   
Tekst nagrały: Małgorzata Mikulska i Magdalena Kozłowska (10.11.2007 r.), zapis: Jolanta Janusz, weryfikacja zapisu, wybór fragmentów i opracowanie: Halina Karaś

Informator: Jan Kimszal ur. w 1923 r. w Jeglińcu. Rodzice – rolnicy także pochodzili z Jeglińca. Żona pana Jana – Stanisława pochodzi z Nowej Wsi, ukończyła 5 klas szkoły podstawowej. Jan Kimszal całe życie mieszka i pracuje w Jeglińcu. Ukończył 5 klas szkoły podstawowej, w wojsku nie był. Ma troje dzieci. Pracował w swoim gospodarstwie, tylko dwa lata podczas okupacji niemieckiej pracował u sąsiedniego gospodarza. Mało podróżował, głównie po okolicach Sejn i Suwałk.
Tekst przepisała Jolanta Janusz, weryfikacja zapisu – Halina Karaś.


O studni
 

Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

 

Czym nosiliście wodę? Skąd braliście wodę?
Ha, wodę, proszę pani, jak z wioski wyszli, to w wioski była, jezeli sześćdziesiąt gospodarzy, to dwie
studni tylko było. No i jezioro było to też z tej strony, do jeziora wszystkie wiadrami
chodzili kobiety, bydło gnali, konie gnali, wszystko. A te, co mieli potem na środku tamoj wioski, tak więc mniej pod brzeg tutej o, pod te jezioro tam jak było, i tak. To jak raz co mój łojciec należał, nie łojciec, ale to jeszcze dziadek budował, i tak. I potem jeden sąsiod, drugi, czszeci, we czterech
sąsiady budowali, to kopali wędół, no tak jak była
seroka, tak jak ten
stoł i potem szerokość, długość, i tak. Ji potem kładli drzewo, i te drzewo robili ściany, zarzynali, przybijali gwoździami i gnali to na
cternaście betony, tym drzewem był wyłozona i tamoj
żnaczy wyczyscona dobrze tam takie jest glinista ziemia, bo jak glina albo będzie jaki piasek, to woda będzie brudna, zawsze
zabrudżona, a jak znaczy taki glej twardy
jon, że nie puszcza tego z siebie tam żnaczy farby żadnej i tak no to woda czysta. To panie pół wioski z tego jezie… z tego znaczy studni przychodzili, brali. A do tego, że w studni to jesce nie mieli na kolbę, żeby kręcić, tylko żurow taki
stojał. O taki ło drąg duży, tu był rozwidlony. Aha, to już jego takiego rżneli, o,
jek taki równy, a potem gałenzie była jedne tu w te strone druga w te strone. No to może wysokości, wie pani, tak jak o ten dom ten, a może wyzszy troche był, tylko do
ścianów wyżej było. No i potem zakópowali jego do ziemi i stawili, a w tech rosochach potem dawali jeszcze znaczy zmocnienie takie i kładli taki zuraw… drąg (śmiech). A do drąga potem jeszcze dawali tutej taki znaczy do ciągania wiadra. Wiadro było drzewniane, łokute po kowalsku dobra
śtaba, zeby nie wyłazie. Bo to jek na wioske na tyle ludzi robili i na bydło, i na wsystko. I potem panie te z tego zurawia, a tom znaczy tycyno, no to jek tech, choroba no,
rękowyść, do rynców i tak, to bierze, naciska i znaczy goni do studni. Do studni tech goni,
jus jak w wode pluśnie to jesce pociśnie, nabierze wody i wtyncos
letko odbiyra, a tutej jest na tyle mało obciążenia na tem zurawiu i panie to wsystko idzie do dołu. Do dołu, wyciągnie te wiadro, wyleje i znów i tako metodo panie i oni tutej to jeszcze ja maleńki był to potem
ukoncył skołe to jesz… to wojna juz stała, to jeszcze ta studnia była i dobro woda była.
Szmaczna woda i dobra była tamoj i tak. No to juz potem jekości po wojnie tam kto
ź wirchu zwalił cosi tak, to potem do mego łojca należała i tak, bo tamte pole kupił, ogrody, no i ta studnia do niego należała. Potem wziął tamoj… aha, no i czszeba milicje, mówił, że panie trzeba jo czy zabudować cy zawalić, czy znaczy ogrodzić, i tak. No zaśli, potem tam koły zabili i coś zew tam łogrodzili jo na wierch nakryto, nakrywa była, przyśli łobuzy rozwalili (śmiech), no i co potem mówie, a co tu jak ź niej nie korzystać, to mówie, daj to pare wozy ziemie przywieziem, jekości tu chłopców nas było dwóch, a jeden najmłodsy, dwudziesty dziewiąty rocznik. To ten nie pomagał, ale łojciec jesce silny i my, ło z bratem i zasypali, bo powiedzieli, że tutej
ruskiech plennow mówi jednego czy dwóch wiedli, potem zaginął, nie widać było i prawdopodobnie, że w tej studni mówi oni utopione zostali. Bo tam… wiadomo Rosjany nie liczyli sie z Niemcami. Niemcy z Ruskiemi, a te znaczy z Niemcami. No to o, przyszed tu kóle studni trach no pistoletem
rucili albo może i sam polecioł i tak. No i potem jus nikt tam tej wody nie brał i zostało zawalone i tak. Ale wiym dzie i dziś jeszcze te miejsce jest i jeszcze na pewno, zeby te ziemie wybrał to jeszcze ten zdrąg będzie dobry, bo on w wodzie zamoczony był i taki stwardniały był, że jak to wycok. No to
stela wode brali. A co niektórzy nie mieli, no to panie z torfowników. Torf kopali na bagnach, dziure duże wykopio i tak, a potem jak
dezdzyk napada, a na wiośne jak śniegu tego, to tej wody do licha jest.
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS