Mapa serwisu | Tekst 5

Lasowiacy Tekst 5: Boże Narodzenie, zwyczaje

Izabela Stąpor   

Wieś: Wola Raniżowska

Nagranie i zapis: Izabela Stąpor

Informatorzy:

Stefania Marut; zamieszkała w Woli Raniżowskiej, gmina Raniżów; urodzona w 1920 r. w Woli Raniżowskiej; ukończyła kilka klas szkoły podstawowej; nigdy na dłużej  nie wyjeżdżała; rolnik. Rodzice  i mąż również pochodzą z Woli Raniżowskiej.

Antoni Marut; zamieszkały w Woli Raniżowskiej, gmina Raniżów; urodzony w 1927 r. w Woli Raniżowskiej; ukończył kilka klas szkoły podstawowej; nigdy na dłużej  nie wyjeżdżał; rolnik. Rodzice  i żona również pochodzą z Woli Raniżowskiej.

 


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

 

 

- A dziża tako s chleba stoła, w
kocisku, jak za ubiegłego roku i ziele na tam i to tako była tradycja i
zawse sie we wigilią rano przynosiło dziżke jus i ziele i na stół siano i obrus a potam ta słoma wiecór, i to dzieci miały rozpiąste, bo na słomie 
spaly wszyscy.
- A w Szczypana kolanda, chodziła w Szczepana, nie? To chodziły takie o, małe chłopoczki, dziewczynki za kolede, nie?
- Tak.
- To nie puściuł 
gospodorz do domu,
jasz musioł  
wysprzuntać, nie? Na śniecie nie puściuł nikogo, stoły pod progam, jaz gospodyni czy gospodorz wyszprzontaly to to, i tygo, i dopiro wtedy puścily tych kolendników. Jak te kolendniki przyszly ty dziewczyny.
- A we 
Scepana to wstoł i krowoł
zaniós kolanda, opłatka troske i chleyba, krową, to ony zabecały sie, przyjeny
kolanda, a to, a potam kolandniki chodziły po domach na kolanda koladowały: Daj Boże 
szczenście na Święty
Ścipan kolanda. Ale jak był chłopok to sie 
pirsigo puściło, a jak dziewcina – nie puściło.
- Bo nie było szczynścio.
- Musioł być pirsi chłopok na kolanda. A drugi to jest, mogła być dziewcina. Ale tak było fajnie, wesoło było jak nie wiem. A po postniku, takie płoty były z dronek.
- Takie stare płoty, takie z dronek.
- To nojpirw do świń, połke sie tako brało i we
dżwi, we dżwi, ci chszonknana, to bedzie bukiet. Bedzie bukiet, bo chrzonknana. A potem dziewcini znowu sli do płotu i tak dronka: wdowiec, kawalir, wdowiec,
 kawalir, wdowiec, kawalir. Jaki na
łostatku sie ji przytocuł cy kawalyr cy gdowiec.
- Jak łostatnio dronka była 
gdowiec, to za gdowca wyszła.
- Tak. 
Nieros i śmisne to było naprowde.
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS