Mapa serwisu | Tekst 7

Tekst gwarowy — Woźniki 1

Alina Kępińska   

Opowiada p. Marianna Szczepanik (gw. Szczepanicka, por. w zanotowanej, nie nagranej wypowiedzi sąsiada: a ta szczepanicka mieszko tu w tym czerwunym dumu), ur. 8 IX 1916 r. w Woźnikach i mieszkająca w tej miejscowości przez całe życie, z wyjątkiem pięcioletniego pobytu w czasie wojny na robotach w Niemczech. Łączyła pracę na roli z obowiązkami krawcowej. Podobnie czynił jej zmarły dwadzieścia kilka lat temu mąż, który oprócz tego, że był rolnikiem, trzydzieści lat pracował jako robotnik w bezpośrednim sąsiedztwie własnego gospodarstwa przy regulacji rzeki Warty. Obecny adres – w wyniku przyłączenia wsi do miasta – Sieradz, ul. Złota 36.

Wypowiedź p. Marianny Szczepanik została podzielona na sześć fragmentów: I. O informatorce, II. O pracy na roli, wykopkach i dożynkach, III. O pierzoku, IV. O jedzeniu, V. O ślubie i weselu, VI. O Wielkanocy.

O informatorce


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)





Jesteśmy w Woźnikach w domu pani Szczepanik Marianny. Urodziła się Pani w którym roku?
Szesnasty rocznik
I urodziła się Pani tutaj, w Woźnikach?
Tak,
ósmygo września
I całe życie Pani tu spędziła, tylko w czasie wojny gdzieś Państwo byli?
Tak, no, wie pani, zapomniałam, już wiedziałam wszystko, i te wioske, i powiat, tylko wiem, że za Berlinem jeszcze, a dalej to
już nie pamiętam tego miejsca.
A to kiedy tam państwo pojechali?
No, rok było już wojny, to już mie wtedy na drugi rok zabrali, to byłam pińdź lat tak, tam
I co tam pani robiła?
Wszystko, w gospodarstwie, tak, wszystko w gospodarstwie.
A proszę powiedzieć, Pani pracowała cały czas na roli, tak?
Tak, no ja byłam krawcową. No widzi pani, maszyna stoi, już teraz nie szyję, ale i w roli pracowałam, i no, byłam, wzorową krawcową, wszysko potrafiłam uszyć, i chorągiew do kościoła, mam w kościele pamiątkę, dużą chorągiew uszyłam, no i, i ludziom te
staniki wiejskie, i suknie już teraz, co są suknie, bluzki, no, no w ogóle wszysko, spodnie, marynarke mężczyźnie uszyłam, wojskowom uszyłam,
tyn
mondur, wszysko potrafiłam uszyć
Gdzie uczyła się Pani krawiectwa i u kogo?
Uczyłam sie w Sieyradzu, to dwa lata przed ślubem.
A mąż pracował na roli?
Pracował na roli i do pracy chodził. Pani tu zna tom rzeke, i te te te, nad rzeką te wszyskie te, tamy, wie pani, to mój mąż w
tyj pracy robił, no, trzydzieści lat
To co tam robił?
No robili te tamy, bo zaro to nie było tych
tamów, tylko późnij, robili. No i, była to roboty tam, była robota zawsze tam, przy ty wodzie, była zawsze. Późnij znów takie wikliny
ciyni, to znowu tam, to nie, nie wiym, jak to
powiedzić już
Żeby uregulować rzekę?
Tak, tak, no
A na tych łęgach paśli państwo krowy?
Tak,
paślimy, tak, każdy swoje pas, każdy swoje
To były takie wspólne łęgi?
Nie, każdy miał swoje działki, własne. Tak, każdy miał swoją działke i swojyj działki każdy pilnowoł, i obrabiał w tyj działce. No i wszyscy, jedyn koło drugiego, no nie
A te krowy to uwiązywane były czy dzieci pasły?
A krowy to, pani, to chodziły, tu, co to mówią
plascyzna, przed Sieradzym, tam po prawyj strunie, to tam krowy chodziły, no i za rzeke,
tutej znowu było
kawoł
paswiska i tu chodziły, i to krowy miały co jeś, miały co jeś, i jeszcze tam w końcu wsi znowu, znowu trzecie pastwisko, krowy miały co jeś
I to dzieci pasły?
No, wiy pani, jak już takie dziecko jez rozumne, to i dzieci pasły, a nie, to starsi paśli, na kogo tam, kto mioł czas, to pas, no.
A jakie zwierzęta państwo hodowali?
Zwierzęta? Kury, kaczki, świnie, i krowy, i koń
Jeden był koń, czy dwa?
U nas jeden był, ale mieli po dwa, jak se byli większe
gospodarze, to dwa konie. A później już to zlikwidowali, bo to już maszyny nastały, to już maszynami wszystko ludzie robili później
I mieli państwo konia?
Mielimy, mielimy konia, wóz mielimy, no.
I tym wozem jeździli państwo do kościoła?
No, czasami też, ale inaczej sie troche ubrało, tak jak w pole; w pole był taki sobie ubrany w deski, a do kościoła były takie inne znowu
ubrania.
Półkoszki?
Półkoszki. O, pani troche zna już, no.
A do kościoła tu daleko dość?
E nie, trzy kilometry, nie więcyj będzie. Pół godziny ide na nogach.
I chodzi teraz pani na nogach?
A, rowerym, rowerym. A jak nie, to tu rodzina ma samochody, to samochodym znowu. A jag ładnie, słońce świeci, to jade rowerym jeszcze.
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS