Mapa serwisu | Obrzędowość doroczna

Kultura ludowa Wielkopolski

Ewa Rodek,  Karolina Bielenin-Lenczowska

Spis treści
Kultura społeczna
Kultura materialna
Obrzędowość doroczna

 Obrzędowość doroczna

Adwent (Adwynt, Agwynt)

W Adwencie obowiązywało wiele zakazów, np. nie wolno było orać. Mawiano: Kto w Adwencie ziemię pruje, temu siedem lat choruje. Przestrzegano również surowego postu: nie jedzono żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego.

Św. Mikołaj był, podobnie jak w innych regionach Polski, patronem pasterzy, chronił ich zwłaszcza przed wilkami. W Wielkopolsce czczono go przede wszystkim jako darczyńcę. W ten dzień obdarowywano dzieci podarkami. W zachodniej i środkowej części regionu, w dzień poprzedzający święto, dzieci przygotowywały starannie buciki, w którym miały znaleźć prezenty.

13 grudnia, w dzień św. Łucji przepowiadano pogodę na nadchodzący rok – obserwowano kolejnych 12 dni do Bożego Narodzenia. Aura w każdym z tych dni miała odpowiadać pogodzie przez kolejnych 12 miesięcy. W ten dzień panny wstawiały gałązki wiśniowe do wody. Jeśli do Nowego Roku zakwitły, oznaczało to, że w tym roku panna wyjdzie za mąż.

Wigilia Bożego Narodzenia (Gwiazdka, Gwioska)

W Wigilię wróżono o nadchodzącym roku: jeśli przypadała ona w niedzielę – rok miał być słoneczny i pogodny; w środę – robaczywy; w czwartek – urodzajny w pszenicę, a w piątek – smutny, mglisty. Pogoda w Wigilię zapowiadała również urodzaj lub nieurodzaj, np. jeśli w noc wigilijną świeciły gwiazdy, oznaczało to, że kury będą się dobrze niosły, jeśli cały dzień było pochmurno – krowy będą dojne.

Dawniej nie zostawiano pustego nakrycia dla niespodziewanego gościa, obecnie jednak – pod wpływem zwyczajów ogólnopolskich – jest to powszechne. Menu wigilijne było różne w zależności od regionu oraz radykalnie zmieniało się w czasie. Obecnie, jak podaje A. Brencz, podaje się zwykle zupę rybną lub barszcz, smażoną rybę (zwykle karpia) z ziemniakami, śledzie, kapustę z grzybami, kompot z suszu i makiełki. Ta ostatnia potrawa, znana w Wielkopolsce i na Śląsku to pokrojona w plastry bułka pszenna, zalana roztartym osłodzonym makiem lub moczona w wodzie i przekładana makiem z cukrem bądź miodem.

Po wieczerzy i odśpiewaniu kolęd, do domowników przychodzi gwiazdor lub inne tajemnicze postaci, jak wigilorze, wiliarze, stare józefy lub starcy. Rozdają oni drobne prezenty: jabłka, zabawki, słodycze, a nieposłusznych chłoszczą rózgami. Gwiazdor miał zwykle na sobie maskę lub był umazany sadzą, czapkę futrzaną na głowie i kożuch odwrócony włosem na wierzch. Jego nieodzownymi atrybutami były: dzwonek, worek i kij lub rózga. Dawniej po wsiach chodziły całe grupy kolędnicze, jak np. Herody. W skład takich grup wchodziły Diabeł, Anioł, Śmierć, Żyd, Cygan, Turek, kominiarz, żołnierz, a także koń, koza, turoń i niedźwiedź. Obecnie zachował się zwyczaj przychodzenia tylko Gwiazdora, ewentualnie Gwiazdora z ubraną na biało Gwiazdką.

Święty Szczepan

W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia Kościół katolicki wspomina św. Szczepana. W XIX i na początku XX w. we wschodnich krańcach Wielkopolski w tym dniu gospodarze posyłali swoich synów do kościoła z owsem, grochem i jęczmieniem. Po poświęceniu ziarna na mszy św. chłopcy zaczynali ciskać nim w księdza, dlatego w kościele panowała wielka wrzawa. Niektóre kobiety zbierały ziarno w przekonaniu, że dzięki niemu drób będzie znosił więcej jaj. Z czasem władze kościelne zakazały sypania ziarna w kościele (Bystroń 1947: 173). Jeszcze po II wojnie światowej w niektórych wsiach północnej, północno-wschodniej i wschodniej Wielkopolski w drugi dzień Świąt święcono ziarno owsa, które następnie wiosną dodawano do siewu.

Noc sylwestrowa i Nowy Rok

W całej Wielkopolsce żywotny jest zwyczaj urządzania psot w noc sylwestrową: zabierania furtek, bram i narzędzi gospodarskich, wciągania ich na dach albo wynoszenia poza obręb gospodarstwa, a nawet wsi itp. Jest to dość nowy zwyczaj (dawniej nie wzmiankowano o nim), prawdopodobnie będący odwzorowaniem tradycji miejskiej lub szlacheckiej (Brencz 2006: 95-96).

Trzech Króli

W tradycji wielkopolskiej ważna była wigilia tego święta, czyli 5 stycznia, zwana Szczodrym wieczorem. Tego dnia wypiekano małe chlebki zwane szczodrakami, którymi częstowano gości lub rozdawano je ubogim.

Zapusty

Czas przed Wielkim Postem nazywa się w Wielkopolsce ostatkami, zapustami, a trzy ostatnie dni przed Popielcem – zapustem lub mięsopustem. Po wsiach chodziły wtedy grupy przebierańców: niedźwiedź (najważniejszy w grupie; owinięty w grochowiny i słomę), Żyd, Dziad, Baba, Kominiarz, Piekarz, Cygan, Policjant, Ułan, Szewc. Zwano je maszkarami zapustnymi, a w okolicach Poddębic we wschodniej Wielkopolsce do dziś używa się nazwy miśki lub niedźwiedzie. W zachodniej części regionu funkcjonuje nazwa siwki, a w okolicach Gniezna, Żnina i Wrześni – koziołki, podkoziołki.

Nazwą podkoziołek określa się, również obecnie, i to zarówno na wsi, jak i w mieście, zabawę urządzaną w ostatni dzień karnawału. Nazwa wzięła się stąd, że tańce opłacały panny, które wrzucały pieniądze do naczynia ustawionego obok figurki koziołka lub chłopca ubranego w kozią skórę.

Istotnym elementem obrzędowości zapustnej było również wywożenie młodych mężatek, mające na celu wkupienie się tych kobiet do grona gospodyń. Jest to zwyczaj znany również z innych regionów Polski, polegający na tym, że starsze gospodynie odwiedzały domy młodych mężatek i zabierały je ze sobą (czasem wywożąc na taczce). Młode musiały wykupić się starszym w karczmie. We wspólnej zabawie nie mogły uczestniczyć ani panny, ani mężczyźni.

Śmiercicha (Śmierć, Marzanna, Marzanka)

W południowej Wielkopolsce przetrwał zwyczaj topienia Śmiercichy – manekinu ze słomy, ubranego w łachmany i zatkniętego na długiej tyczce. Janina Dydowiczowa podaje, że w Brennie w sobotę przed białą niedzielą (niedzielą kończącą oktawę Wielkiejnocy) chłopcy robili słomiane kukły, które ubierali w łachmany i zatykali na długiej tyczce. Następnie szli przez wieś w kierunku jeziora, by wreszcie spalić swoje kukły nad wodą. Podczas marszu śpiewali chóralnie:

Śmiercicha ze wsi, nowe lotko do wsi.

Na starkowym rogu wisi miech twarogu.

Wszyscy mieszkańcy wsi nie tylko obserwowali czynności obrzędowe, lecz także starali się przyczynić do podsycenia ognia, dlatego przynosili słomę do spalenia. Gdy ogień przygasał, niektórzy młodzieńcy przeskakiwali przez ognisko, by dowieźć swej zręczności i odwagi (Dydowiczowa 1967: 50).

Jest to jeden z wariantów obchodzenia święta wiosny w regionie Wielkopolski, różniący się szczegółami, ale zbieżny z podobnymi praktykami obrzędowymi witania wiosny i żegnania zimy. W tego rodzaju obrzędach można uczestniczyć w Wielkopolskim Parku Etnograficznym w Dziekanowicach.

Wielki Tydzień

Ciekawy zwyczaj związany z obrzędowością Wielkiego Czwartku zanotował Andrzej Brencz podczas swoich badań terenowych we wsiach położonych na południe od Rawicza, a zamieszkałych przez Hazaków. W ten dzień na polach gromadziły się dzieci i młodzież z drapokami, czyli miotłami, którymi w Wielki Poniedziałek i Wtorek sprzątano obejścia. Miotły te palono i biegano z nimi po polach.

Do dziś zachował się w Wielkopolsce zwyczaj smagania rózgami w Wielki Piątek, tzw. boże rany. Dawniej zwykle gospodyni biła domowników, zaczynając od męża, a kończąc na najmłodszym dziecku. Obecnie matka uderza jedynie dziecko patykiem, paskiem lub ręką. Do niedawna w niektórych wsiach, zwłaszcza w północnej Wielkopolsce, chłopcy zakradali się w nocy lub rano do domów i bili po nogach panny gałązkami jałowca, tarniny lub agrestu wołając przy tym: Boże rany, Boże rany!

Wielkanoc

Przywoływka, zwana też wyczytywaniem, wysławianiem lub wywoływaniami jest zwyczajem związanym z pierwszym dniem Wielkanocy, charakterystycznym dla północno-wschodniej i częściowo środkowej Wielkopolski. Przywędrował prawdopodobnie na te tereny z Kujaw, gdzie obchodzono go w Poniedziałek Wielkanocny. Były to rymowane teksty, które chłopcy wygłaszali dziewczętom. Wyliczano zwykle wady panien i na tej podstawie „obliczano”, ile kubłów wody powinno się na nią wylać. Np. J. Dydowiczowa (1967: 59) zanotowała taki tekst:

Panna Jadwiga bogobojna, ale chłopa pragnąca.

Krowy nie wydoi, bo się ogona boi.

Izby nie wymiecie, po kolana śmiecie;

jest taka gruba, że potrzebuje

dwie fury pyrza do wyłożenia w łużku.

Jak chleb upiecze, to się szczur pod skórkę przewlecze.

Za karę dostanie sześć wiader wody.

Dawniej chłopcy wchodzili na dachy domów i krzyczeli, ile wiader wody wyleją na którą pannę. Te, które nie zostały wymienione ani oblane wodą następnego dnia, nie zostały zapraszane na wspólną zabawę wieczorem.

W drugi dzień Świąt Wielkiej Nocy w północnej Wielkopolsce zachował się zwyczaj smagania gałązkami, w innych regionach – oblewania wodą. Oba zwyczaje noszą nazwę dyngus, w zachodniej Wielkopolsce mówi się również polewaczka lub polewanie. Charakterystyczne dla Wielkopolski były również pochody z maskami zwierzęcymi, po części nawiązujące do tradycji zapustnych. Główną postacią tych pochodów był niedźwiedź lub czasem dwa niedźwiedzie. Towarzyszył mu orszak składający się z baby, dziada, kominiarza, konia, diabła oraz niekiedy czapli. Grupy te nazywano dyngusiarze, dynguśniki, dyngusy, a także muradyny czy ziandary. Inne grupy przebierańców to tzw. siwki, w których główną postacią była osoba przebrana za siwego konia – czasem chodziły dwie grupy wiekowe, tzw. małe siwki i duże siwki.

Zielone Świątki

Dawniej w Wielkopolsce Zielone Świątki były czasem obrzędów pasterskich. M.in. wybierano wtedy króla pasterzy, a także symbolicznie wprowadzano chłopca do grupy pasterzy. Ten drugi zwyczaj, zwany smolarze zachował się w niektórych regionach aż do lat 60.-70. XX wieku. W drugi dzień Zielonych Świąt chłopca, który w tym roku miał po raz pierwszy wyprowadzać bydło na pastwisko starsi pasterze smarowali smołą i smagali rózgami, a następnie obwozili go na wozie po wsi i wołali: „Wieziemy smolarza”. Zbierali przy tym datki, jajka, ser, słoninę itp. od gospodarzy, których odwiedzali. Następnie wrzucali go do rzeki lub jeziora, żeby się obmył, a cała zabawa kończyła się w karczmie. Później ten zwyczaj został zredukowany do smarowania smołą dziewcząt przez chłopców.

Święty Jan

Rozbudowany system obrzędów praktykowanych niemal na całym obszarze Europy i w części Azji w dzień przesilenia letniego (w Kościele katolickim dzień wspomnienia św. Jana, 24 czerwca), zwanych w polskiej tradycji Kupałą, Kupalnocką, nocą świętojańską czy sobótką, uległ w Wielkopolsce znacznej redukcji. Andrzej Brencz podaje za Oskarem Kolbergiem, że w Poznańskiem zwyczaje związane z kultem ognia i wody zanikły na początku XIX w. Osąd ten potwierdzają także relacje innych etnografów (Brencz 2006: 229-232). Współcześnie zachowało się jedynie powszechne w całej Polsce przekonanie, że po św. Janie można kąpać się w otwartych zbiornikach wodnych. Na prawie całym terenie Wielkopolski pozostałością po tym święcie jest także nazywanie porzeczki (Ribes rumbrum) świętojankami.

 Boże Ciało

Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa w całej Polsce zwana jest potocznie Bożym Ciałem. Najważniejszym wydarzeniem jest procesja po mszy św., podczas której kapłan niesie Najświętszy Sakrament do czterech ołtarzy w różnych stronach wsi. W Wielkopolsce święto to obchodzone jest szczególnie uroczyście. Należy podkreślić, że m.in. dzięki niemu kultywowana jest tradycja noszenia stroju ludowego właściwego dla danego regionu. W procesji uczestniczą mieszkańcy wsi, bardzo często w strojach ludowych. Najczęściej stroje regionalne przywdziewają kobiety niosące sztandary, feretrony i wstęgi u chorągwi. W procesji idą też ubrane na ludowo dziewczynki, które sypią kwiatki pod nogi księdza niosącego monstrancję (Brencz 2006: 221).

Żywotny w Wielkopolsce jest zwyczaj święcenia wianuszków z ziół, kwiatów i pachnących krzewów. Dawniej kobiety i dziewczęta wiły wianki małe jak bransoletka i niosły je do poświęcenia w oktawę Bożego Ciała. Wierzono, że mają one magiczną moc, dlatego wieszano je pod świętymi obrazami, podczas burzy wieszano w oknie lub palono w piecu, żeby piorun nie strzelił w dom. Wianki miały zastosowanie także w medycynie ludowej do leczenia ludzi i zwierząt, dlatego pieczołowicie je przechowywano i palono dopiero przed oktawą następnego Bożego Ciała.

Magiczną moc miały także brzozowe gałązki zdobiące ołtarze, do ktrórych pielgrzymowano podczas procesji Bożego Ciała. Jeszcze w latach 60. i 70. szczególnie w środkowej i południowej Wielkopolsce, częściowo również na Pałukach, gałązki obłamane z procesyjnych ołtarzy wkładano do ziemi w zagonach kapusty, co miało ochronić ją przed robactwem, a także zatykano je za strzechy zabudowań gospodarskich, żeby ustrzec się przed pożarem (Brencz 2006: 227-228).

Katarzynki i Andrzejki

W okresie przedadwentowym w całej Polsce nastawał czas wróżb. W Wielkopolsce w wigilię dnia św. Katarzyny (25 listopada) wróżyli sobie kawalerowie, natomiast dziewczęta przepowiadały sobie przyszłość w wigilię dnia wspomnienia św. Andrzeja (30 listopada). Wróżby te dotyczyły poszukiwania żon i mężów. Najczęstszą praktyką magiczną było lanie rozgrzanego wosku na zimną wodę, podobnie postępowano z ołowiem lub cyną, niekiedy płynną substancję przelewano przez ucho klucza. Powstałe figurki, podobne do rozmaitych sprzętów, miały symbolizować przyszły zawód lub profesję przyszłego męża. Innym zwyczajem także kultywowanym przez wielkopolskie panienki było ustawianie w linii prostej trzewików od ściany przeciwległej drzwiom aż do sieni; zamążpójście czekało tę, której but znalazł się w sieni jako pierwszy (Brencz 2006: 241-243).

 

Bibliografia

Mariusz Baumann, Pożywienie ludowe i zwyczaje żywieniowe w Wielkopolsce, [w:] Kuchnia wielkopolska wczoraj i dziś, red. M. Zielińska, Poznań 1992, s. 9-20.

Andrzej Brencz, Wielkopolski rok obrzędowy. Tradycja i zmiana, Poznań 2006.

Jan Stanisław Bystroń, Etnografia Polski, Poznań 1947.

Janina Dydowiczowa, Zwyczaje i obrzędy doroczne, [w:] Kultura ludowa Wielkopolski, red. Józef Burszta, t. 3, Poznań 1967, s. 11-88.

Wersja podstawowa

poprzednia

 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS