Opis dialektów polskich | Dialekt małopolski | Sieradzkie | Kultura ludowa (wersja podstawowa) | Obrzędy świąteczne

Kultura ludowa regionu

Alina Kępińska   
Spis treści
Wstęp
Strój ludowy
Dom i jego wyposażenie
Jedzenie i jego przygotowanie
Praca i jej zwieńczenie
Zwyczaje weselne
Obrzędy świąteczne
Twórczość ludowa
Teksty gwarowe

VI. Obrzędy świąteczne – Boże Narodzenie, ostatki, Wielkanoc

Najważniejszym rodzinnym zwyczajem związanym z Bożym Narodzeniem była kolacja wigilijna. Tak o niej opowiadała p. Józefa Dutkowska z Chojnego: „.Na wigilie to był stół. Płod stołym mój tatuś kład snopeczek słumy i snopeczek siana. I to kolacja. To było z kolacji. Musiało być dziewińć potraw i potym z tych potraw, to z każdej potrawy było wzięte na miseczke jakąś. I to było dla bydląt, bo to był inny opłatek, albo różowy, albo tam jakiź inny, inny kolor. I to sie w to wkruszyło teyn opłatek i sie dało bydełku, do obory. Jak tam, ile tam było sztuk, to sie w sieczke, bo dawno sieczki krowum żli. No i, i potym, jak była kolacja, to na drugi dziyń, przed słuńcem wschodym, to już to, to siano ojciec dał tym krowum do obory, a te słome to ja nosiłam, powłóczyłam, bo nawed niy mogłam uniś, bo to było ciynżkie, jak były drzewka w ogrodzie, co rosły, łowocowe, to łojciec opasywał jabłunki, gruszki i robił takie powrósełka, i łowijał, i mówił tak: Masz, jabłounko, złoty pas,/ A łoddaj mi japka wczas. To znowuż gruszki: Ródź, gruszeczko, ródź,/ Albo zy mnum na jutrzynke pójdź.

Albo w czasie wigilii, albo podczas Trzech Króli po wsi chodzili poprzebierani chłopcy, nazywani herodami (też wilijorzami).

Młodzi ludzie przebierali się też w czasie ostatków, zwłaszcza kawalerowie przebierali się czy to za cyganów, czy za kominiarzy, a jako tacy „murzyli” panny sadzą. Tak ten zwyczaj wspomina p. Józefa Dutkowska z Chojnego: „Przebiyrali sie, hu, na łostatki to dużo sie przebiyrało. To jak sie kumu chciało. I chłodzili takimi hurmami, przebiyrali sie, i, i za cyganów, i tak, i za kouminiarzy, i jak tam sie kumu podobało. I chłodzili tak, że jedyn drugiygo nie móg poznać, soumsiad soumsiada nie poznoł, munż żuny nie poznoł, żouna mynża nie poznała”.

Szczególnie dużo zwyczajów związanych było z Wielkanocą. Uroczyste było już samo sobotnie święcenie potraw, które odbywało się albo w kościele, albo w remizy strażackiej. Poświęcone potrawy spożywano w czasie wielkanocnego śniadania po przyjściu z rezurekcji. Śniadanie zaczynało się zwykle od skosztowania chrzanu i podzielenia się święconym jajkiem. Ze święceniem jajek związane były odmienne zwyczaje: w niektórych wsiach skorupki ze święconych jajek zakopywano pod drzewami na lepszy urodzaj, w innych natomiast - "wyniesło sie na podwyrko kurum, i kury sobie wyzbiyrały". Podczas świąt wielkanocnych strażacy chodzili z wózkiem, a dziewczyny – z gaikiem. W drugi dzień świąt obowiązkowe było wzajemne obfite polewanie się wodą. O tych zwyczajach wielkanocnych opowiadały wszystkie informatorki, które znały też piosenki śpiewane podczas obrzędów, takie jak wykonana przez p. Marię Kubiak z Chojnego: „Przyszłyśmy tu z gojkiym,/ Siedzi kura z jojkiym./ Kurka jajko zniesie,/ Gosposia wyniesie./ Alleluja”, i przez Mariannę Szczepanik z Woźnik: Dajcie nam tu prosa/ Dla tego kurosa,/ Bo nas kogud niemały/ Zje un ziarna trzy miary./ Alleluja. Wszystkie te wypowiedzi przytoczone są we fragmencie zawierającym teksty gwarowe o kulturze ludowej, tu natomiast zamieszczono tekst p. Józefy Dutkowskiej z Chojnego, który niemal w całości zawiera piosenkę śpiewaną podczas gaika. Tę samą piosenkę wykonuje też zespół „Sieradzanie”. Jego występ zarejestrowała Telewizja Miejska Sieradz:


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

 

 









Piosenka wielkanocna


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

 

 

* * *

(Niechaj będzie pochwalony)

Niechaj będzie pochwalony,

do tego tu domu wstępujemy,

szczęścia, zdrowia wienszujemy

na ten tu nowy rok,

co nam go Pan Bóg dał.

Na to nowe lato

dej nam, Boże, na to.

Przede dworym biała kamienica,

w ogrodzie, w ogrodzie zielona pszynica,

zielona, zielona, bo na zimę siana.

Ani wy ją żniecie, ni wy ją wiążecie,

wiemy my, wiemy my, co za nią bierzecie.

Bierzecie, bierzecie przybite talary,

żeby wam się same po stole turlały,

po stole turlały, po ziemi biegały.

Pan gospodarz siedzi w rogu stoła,

sukmaneczka na nim same złote koła,

a czapeczka z karmazonu,

pan gospodarz tego domu.

Pani gospodyni siedzi w okieneczku,

w zielony spódniczce, w rąbkowym czepeczku,

a stroi się, stroi, bo jyj tak przystoi.

Chodzi po pokoju, kluczykami brząka,

dla nas ci to, dla nas podarunku szuka.

A dajcież nam, macie nam dać,

bo nam będzie długo czekać,

bo to teraz dzień dłużeje,

nasz gaiczek wiatr rozwieje.

Na naszym gaiczku wstążeczki, pióreczki,

co nam nawieszały nadobne dzieweczki,

nadobne, nadobne, do ludzi podobne.

Dziwuje się wszystka ślachta,

nasz gaiczek idzie z miasta,

wszystka ślachta, wszyszcy ludzie,

nasz gaiczek z miasta idzie.

I teraz, gdzie był jaki chłopiec, to sie wiedziało, że tam jest chłopiec, to sie mówiło:

W tym tu domu są to ładne kunie,

a jeszcze by one nie takowe były,

żeby parobeczek nie był du nich zgniły.

Jak mu każą konie chludzić,

to on idzie panny budzić.

Rano nie przychodzi, aże słuńce wschodzi.

Chodzi po zaletach na wysokich butach.

I to wszystko, to już koniec był tego gaika.



 
 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS