Bogdańczew, gmina Góra Świętej Małgorzaty, powiat łęczycki, województwo łódzkie Tekst nagrała w czerwcu 2007 r. Alina Kępińska (wraz z koleżankami Izabelą Winiarską-Górską i Izabelą Stąpor), transkrypcja, podział i opracowanie tekstu: Alina Kępińska; wstępna transkrypcja części tekstu: Monika Kresa.
Opowiada p. Teresa Sobczak, urodzona i – po krótkiej przerwie – od wielu lat ponownie mieszkająca w Bogdańczewie. Informatorka, ur. 12 III 1940 roku, tak mówi o swoim wieku: „czasami pamięć już troszeczke zaczyna zawodzić, bo to już jest prawie koło siedemdziesiątki”. Do pani Sobczak, jako osoby znanej z uczestnictwa w różnych imprezach folklorystycznych, takich jak dożynki czy konkursy twórczości ludowej, skierowano nas w Urzędzie Gminnym w Górze Świętej Małgorzaty. Informatorka jako dziecko wraz z rodziną przez pewien czas mieszkała w Łodzi i tam też ukończyła szkołę podstawową, co tak wspomina: „ja w Łodzi kończyłam, wie pani, bo myśmy mieszkali, tu, stąd pochodze, mieszkaliźmy w Łodzi i tam kończyłam podstawówke”. Pani Sobczak trudni się krawiectwem.
O ślubie i weselu
W jakie dni wesela były? Kiedyś, kochanie, były niedziela. Na sumie to był rzymski ślub, raczej na nieszporach u nas. Jaka to była różnica? Na sumie, to rzymski, to taka różnica, to ta była msza, m łodzi to jakoś tam, ja już to nie pamiętam, wie pani, że osobno najpirw byli, później dopiro sie schodzili, na klęcznikach osobno klękali, no i sie schodzili, to była inna taka oprawa kościelna, a normalnie na nieszporach, no to były normalne śluby. W niedziele, i to ja pani powiem, tu w naszym rejonie to było, ja w szeździsiątym drugim roku brałam, to dopiero zaczyły sie w sobote, tak, że gdzieś do szeździsiątego, bo siostra brała w pińdziesiątym ósmym, i było w niedziele. I siostra jeszcze, jak brała, to jeszcze były bryki. A Pani? A, to ja już połowa na połowe. Pare zwrotków sie śpiewało, jak sie młoda ubrała, przychodziły muzykanty i wtedy im sie zaśpiewało przed kościołem. Pojechali do kościoła, przyjechali, to znowu było do kawy. No później była przerwa, tańce i do oczepin właśnie. A oczepiny, no to trwały dość długo. Tak sobie układałam zawsze, że jak zaczyłam ten wianek zdejmować, to tak sobie według piosenek sobie układałam, i dopiero tam, jak sie zdjeło, tu jest taka pioseneczka, że oddaj wianek mamie i podziękuj ładnie za jej wychowanie, no to sie w tym czasie dawało. Ten młody dziękował mamie, a później przyśpiewki takie, śmiszne nie śmiszne. Ale to może właśnie te związane z oczepinami? Oczepinami, kochanie, dobrze, aniołku. Teraz tylko sie do oczepin śpiewa, tylko oczepiny są w modzie. No i późnij jeszcze taki, przebieram sie za, taką ciocie z Ameryki, takie prezenty, nie wiem, czy państwo żeście słyszeli. Nie. Nie, to tam sie bierze różne, i miotłe, i łańcuszek i młodej tam majteczki, młodemu majteczki i buty oficery, i banana, i proszki od tego, od bólu głowy, co tam jeszcze, siteczko, wałka, no tam tysiące. No ja mam to spisane w tej chwili, bo, żeby to zapamiętać, bo już tera troche sie już nie śpiewa, bo młodzież tylko, no nie, a, albo muzykańci, a my, no to już stare, to już tam, to już teraz nie. A wianek kto zdejmował, Pani czy chrzestna? Ja, nie, ja. Druhna obskakiwała już wszystko. Starsza druhna to prowadziła cały ten obrzęd. Ktoś jeszcze był do pomocy? I taką druhną mogła być osoba obca? Tak, tak, tak. Obca, najczęściej właśnie tu w tych okolicach, no to ja, jeszcze jako mężatka już, to jeszcze chodziłam, jeszcze chodziłam, jeszcze teraz, bo ja wiem ile, z dziesięć lat temu. No i jeszcze musze państwu powiedzieć, że ju, na przyszły rok u rodziny: ciociu, ty musisz prowadzić całe wesele. Ja mówie: dejcie mi spokój, ani mój wygląd już nie pasuje na to. Nie, ty jesteś posadzona koło młodych i ty musisz jim to wszystko. Ja mówie: no nie wim, czy se poradze, czy nie. |