Mapa serwisu | Obrzędowość doroczna

Kultura ludowa

Halina Karaś   
Spis treści
Wstęp
Strój ludowy
Kuchnia regionalna
Dom i jego wyposażenie
Prace domowe
Tradycyjne zajęcia (zawody)
Obrzędowość doroczna
Obrzędowość rodzinna
Wierzenia i przesądy

 

Obrzędowość doroczna

 

Wigilia

Wigilia Bożego Narodzenia zwana Wilią lub Wiliją podobnie jak w wielu innych regionach Polski była dniem wróżb i przepowiedni. Sądzono np., że jak ktoś w tym dniu się zachowuje w dzień wigilijny, tak będzie się zachowywał cały rok. Uroczyście przygotowywano wieczerzę wigilijną, którą zaczynano wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdy – wieczerniczki. Przy stole zawsze zostawano miejsce wolne dla „podróżnego”. W trakcie wieczerzy wszyscy uważali, by ich cień padał na ścianę, gdyż panowało przekonanie, że jeśli ktoś nie widział swojego cienia, to umrze w ciągu następnego roku.

Tradycyjnie wieczerza powinna się składać z 7, 9 lub 12 potraw i to z wszystkiego po trchu, żeby się wszystko w przyszłym roku darzyło. Zestaw potraw wigilijnych nieco się różnił w poszczególnych wsiach. Wszędzie jednak typowym daniem był żur z owsianej mąki z suszonymi grzybami i ziemniakami, kapusta z grochem lub z grzybami, często kluski z makiem oraz kompot z suszonych owoców.

Strojenie choinki to zwyczaj późny, przejęty z miasta (i niepolski). Wcześniej zawieszano jedynie u sufitu (powały) gałązkę jedliny – podłaźniczkę lub wierzchołek jodełki zawieszony szczytem w dół. Przystrajano ją wycinankami z opłatka i kolorowymi papierkami.

Na początku wieczerzy łamano się opłatkiem, opłatek kolorowy zanoszono też zwierzętom do stajni. Resztki wigilijnych potraw składano do jednego naczynia i w dniu św. Szczepana dawano bydłu do zjedzenia.

Po wieczerzy wigilijnej panny wróżyły, czy wyjdą w tym roku za mąż. Popularne było liczenie kołków w płocie (jeśli do pary, to wyjdzie szybko za maż) lub nadsłuchiwanie, skąd pies zaszczeka, to stamtąd przyjdzie kawaler.

 

Boże Narodzenie

W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia na św. Szczepana kawalerowie odwiedzali rano chaty swoich dziewcząt na tzw. śmiecie. Gdy izba była zamieciona, to wtedy narzeczony stawiał wódkę i gościł wszystkich, ale gdy zastał śmieci, wówczas panna musiała się wykupywać i stawiać napitek. Uznawano to ogólnie za złą wróżbę dla przyszłej żony i matki, a nieraz taka sytuacja stawała się powodem rozejścia się narzeczonych.

W Nowy Rok wcześnie rano chodzili po wsiach chłopcy – scodroki z życzeniami, a po nich droby – kawalerowie pookręcani powrósłami w wysokich czapkach słomianych na głowach i też składali życzenia.

W okresie Bożego Narodzenia do Matki Boskiej Gromnicznej chodziły też po wsiach dzieci z gwiazdą, śpiewając kolędy, oraz grupy poprzebieranych osób z turoniem, kobyłką lub tzw. Herody. O tych zwyczajach bożonarodzeniowych opowiada Józefa Rąpała z Olszyn:

 


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

 

 

A jak przysło tak juz po wie… po po świyntach, po Błożym Narodzeniu to, to byuły turonie, kobyułki i Herody, to my chłodziuły na Herody, na kobyułki, tańcowało sie, to sie hulało, hulało sie no i śpiywało sie, wesoło byuło. A kobyułka to była tako: chłop mioł łopołke, dziurawo, wloz do ty łopołki, byuło kapom łod… z łóżka nadkryto ta łopołka, a chłop siedzioł dopiyro tam na łuji dopiyro. Kój byuł taki zrobióny taki głowa kło… z kłónia no i to tak wyglądało jak kłój. To byuła kobyułka. No ji jeździuł nałokoło w dómu i… Płoganioł te dziewcynta jak byuły dzie. Stoły w kącie, to ich wyścigłowoł. Nie, tak śli, jak ktosi ich zaprosiuł, no to cza byuło, wiym, cosi zjeś dać, głorzołki dać jim wypić no to dopiyro sie uciesyli, bo jak sie ta kobyułka skońcyuła, to wyjechoł na ty kobyułce, na płole, dopiyro sie wrócili i byuło jakiesi granie, jakosi harmonia byuła i i do tego bymbyn i i sie hulało. A na Nowy Rok to droby chłodziuły, aj stwuuuuł. Nieroz to tak przysło drobów, łowinieyntych w słóme, ze nawet wcale nie płoznoł. Zrobiuł se dziure, tu, dzie mioł buzie, zeby mioł co se wypić, dobrze wloć. A tak to nie płoznoł droba, kto to jes. Bło to byuło tak jak wiunga słómy, zawiniynto. Tak w całości łobtulony byuł tak, a jak nie to takie mniyjse chłopy, takie dzie… skłuty to śli, no to łoni mieli copki takie zrobióne ze słómy, takie z warkłocami, takie splecióne. To takie copki to jo umie plyś nawet, bom, nierozem, jeszcze jak Staszek byuł mały, tom mu zrobiła tako copka i płosed po drobsku. No. Wylyźcie na poułke, zdymcie mi gómółke, młoja pani głospodyni aj stwuuuuł. Wylyźcie na faske, zdymcie mi kiełbaske, młoja pani głospodyni aj stwuuuuł. Byli my tu u Mikruta, Mikrut siado na kłoguta, a Mikrutka go łaje ty głuptasie, ty. Przyśpiywki tyz byuły, ale to cłowiek se nie pamiynto juz tak tegło wszyskiegło co to byuło. Bło jak sie byuło młodym to sie chłodziło i to sie wszysko widziało i słysało i kazdy wiedzioł wszyskło.

 

Wielki Czwartek

Ciekawym zwyczajem rozpowszechnionym na Pogórzu w XIX wieku jest tzw. „palenie Judasza” w Wielki Czwartek. Wieczorem robiono ze słomy i szmat kukłę przedstawiającą Judasza, którą spalano po dokonaniu nad nim sądu. Zwyczaj ten zachował się do dziś w wielu wsiach w nieco innej formie – palenia ognisk w ten dzień wieczorem, przy czym pali się wówczas wszystkie śmieci z gospodarstwa po porządkach wielkanocnych.

 



 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS