Opis dialektów polskich | Dialekt małopolski | Łęczyckie | Gwara regionu (wersja podstawowa) | Tekst 13 (Dobrów)
 

Dobrów, tekst gwarowy nr 2

 
Tekst został nagrany w lipcu 2009 roku. Transkrypcja i opracowanie tekstu: Aleksy Beśka, weryfikacja: Alina Kępińska
 

 
Helena Zając urodziła się w 1926 roku na Kielecczyźnie. Ma 84 lata. Nie ukończyła żadnej szkoły. Od 1935 roku zamieszkała w Dobrowie. W wieku 9 lat pomagała matce w pracy w pałacu dziedzica, a w czasie wojny była służącą u Niemców. Wraz z pierwszym mężem pochodzącym spod Gostynina i czterema synami do 1955 roku mieszkała w pałacu. Po jego pożarze przeniosła się do wybudowanego domu, w którym mieszka do dziś wraz z synem Tadeuszem. W roku 1964 wyszła powtórnie za mąż. Nigdy na dłużej nie wyjeżdżała z Dobrowa prócz kilkudniowych wycieczek do miejsc kultu religijnego.
Pani Helena opowiada o podróży do Dobrowa.
Sytuacja aktu mowy – kontakt nieoficjalny.
 
 
 
 
 
 
 
 Podróż


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

 
Tu przed wojną, to
 
 
mojeyj mamy bracia
 
 
były w Dobrowie, a
 
 
tutej, to to wiesz, ile, to 
 
 
musioł mieć kożdy dwie służonce,
 
 
rozumieysz, i mój wujo to był dobry łoperator, pastusz, łod krów, łoborowy inaczej. Wujo na, napisał tam do mamy, ji powiado: siostro
 
 
kochano, musisz, ty
 
 
bide tutej masz z dziećmi i ja mam bide, bo ni moge sobie
 
 
służoncyj
 
 
wziąś i musisz, powiado, przyjechać do mnie. To mama mojigo brata wzieła, co już był zdolny z mamą tu do roboty. A mnie zostawiła tam w Kieleckim z tą ciotką, co mi tera nie tak dawno umarła i ta jej córka. Tam mie zostawiła, i przyjechała tu, rozumisz, jak przyjechała tu, mama zaro do roboty, brat z wujem do łobory, do łobory, do roboty, krowy z wujeym oprzątał, dojił.
 
 
Pastuże dwa byli, tak jak
 
 
trza. No za jakimś czasym mama nie dała za wygraną,
 
 
pado, no un tu jes, co jes starszy, a una mało, młodo jeszcze, no,
 
 
dźiwińdź lat to co, taki chyndus. No ji znowu sie zwiy, zlorfowała, już nie brzmi, mi się już
 
 
wypowiedzić, z moją ciotką. Pado, siostro kochano, jak będziesz, jak będzież mogła, to przyjedź, i przyprowadź mi, powjado, Hele, no i swoją córke Marysie i przyjdź. Moja ciotka to była ci łod diabła, taki lucyper, łuna wszyndzie psu w dupe zajrzała i wszyndzie trafiła, i wszyndzie trafiła. Dobra, zebrała
 
 
nosz i jidzie, przecież wiadomo, że dawniej było samochodów, pociągów, jak. Z Kieleckieygo sie wypuściła, dwie dziewczyny, na pieszo. Ale tamten, taki był, tamta była dwa lata młodsza. Taki
 
 
tulypan był tłusty. Idzie, idzie, mama, nóżki bolą, no to mama
 
 
wzina tamtą i prowadzi, i niesie na rynku, a mnie za łape ciongnie.
 
 
Zbliż|ali my sie tak blisko jakieygoś, wsi, czy to miasteczka, czy gdzie ciok, to już nie pamin, tylko pamientam to dokładnie, że poszła z nami do klasztoru. No ji łopowiedziała tam wszysko. Ten zakonnik zara
 
 
każał gosposi na, naszykować spanie, kol|acyjke, kawe na mleku,
 
 
ealyganck. To to pamientam, taka byłam nie tego, ale tak mi  utrwaliła, bo za to, że bide miałam. To to, to pamientam. No i przys, przybiła ta ciotka ze mną tu. Jak ta ciotka przybyła tu zy mnu, z nami, tam ja troszke
 
 
polotałam po tego. Późnij ta dziedziczka pado: wiysz co, Samsonowa, Helcia to
 
 
bydzie łoprzontać kury. Ty, powiado, w kuchni tam, praczka znowu mama była, mama była
 
 
dobro praczka za Nimców, to była wielka kucharka u Nimców. No to ty beydziesz, pado, w pralni, a Helcia bedzie kury łoprzountać. Do roboty
 
 
bedzieta z
 
 
Bronim chodzić, a una, powiada, taka bedzie nasza gosposia. No i tak, pietnaście, czternaście lat miałam, to jo byłam gosposia na pińcioro ludzi. Ugotowałam i łuprałam, tako gospodyni byłam. No i byłam, i robiłam tam wszysko.
 
 
 
 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS