Opis dialektów polskich | Dialekt małopolski | Sieradzkie | Gwara regionu (wersja podstawowa) | Tekst gwarowy (Lututów)

Lututów – tekst gwarowy nr 1

Alina Kępińska
 
 
Nagranie (z sierpnia 2010 r.), obróbka techniczna, podział nagrania, weryfikacja zapisu oraz opracowanie, także fotografie: Alina Kępińska, transkrypcja tekstu: Agata Liberek
Opowiada p. Leokadia Grąbkowska, urodzona 27 X 1931 r. w Piaskach Niemojewskich: to powiat sieradzki dawniej był, dawniej, dawniej, teraz to nie jest Piaski, tylko jest połączone z Lututowem, jest ulica Złoczewska, ale w dowodzie mam Piaski jeszcze, bo dawniej to były Piaski. Od urodzenia w Lututowie mieszkam, tak, że ja tam gware znam dobrze, bo jeszcze w czasie okupacji, to siostra handlowała, a ja musiałam chodzić po wioskach i przynosić jajka, kury, masło, a siostra handlowała, więc ja byłam dziewczynką taką jeszcze, która miałam osiem, dziewięć lat, dziesięć, to nie byłam taka podejrzana, prawda? To ja przynosiłam, a siostra handlowała. Tak, że ja gwarę wiejską bardzo dobrze znam. No i u nas też gwarą dawniej się mówiło, tylko bardzo mało, bardzo mało, bo to kiedyś było miastem.
Pani Leokadia mieszka na peryferiach Lututowa, przy ulicy Ogrodowej, ale gdy idzie do centrum wsi, to: my jesteśmy przyzwyczajeni wszyscy od dawien dawna, jak idziemy, to idziemy do miasta, zawsze się mówi, do miasta, na rynek. Do sklepów idziemy do miasta, zawsze się mówiło i się mówi „do miasta”; to pozostało już.
O swoim wykształceniu p. Leokadia mówi: Ja mam niepełną, siedem oddziałów, bo przed wojną skończyłam jeden oddział, pierwszą klasę, potem była wojna, przeszkodziła, potem chodziłam do, do czwartej klasy, do czwartej klasy skończyłam, potem miałam takie kursy, kurs taki w Niemojewie był.
Pani Leokadia wyszła za mąż w roku 1953 za lututowianina. Pracowała przeważnie w gospodarstwie. No i z mężem, bo mąż był kaletnikiem, torebki robił, więc w domu z mężem, a potem mąż trochę kupił ziemi i prowadziliśmy gospodarstwo, bo już ten interes nasz nie szedł.
Pani Grąbkowska mówi polszczyzną z niewieloma cechami gwarowymi, a raczej regionalnymi (typowymi także w języku inteligencji z tego regionu), takimi jak: fonetyka międzywyrazowa udźwięczniająca (jez nut), asynchroniczna wymowa wygłosowego –ą, np. som, jednom), bardzo rzadkie i niekonsekwentne zwężenie samogłosek – już to w wygłosowej grupie –ej (późnij), już to przed spółgłoską nosową (wiym). Równie rzadko i niekonsekwentnie – zwłaszcza w szybkiej mowie – pojawia się zwężona samogłoska jako kontynuant dawnego e długiego: wiy ‘wie’, śpiywałam ‘śpiewałam’. Cechy gwarowe zachowują się natomiast w piosenkach. Niniejsze nagranie zawiera trzy piosenki, a cechy gwarowe w nich występujące są podane na końcu transkrypcji całego nagrania.
 
O kapeli, piosenki


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

To znaczy ja śpiewałam w kapeli tylko. Mąż prowadził kapele, tu „Lututów”, „Lutowianke” tak zwanom . Mąż prowadził kapele, były skrzypce, był bęben, był bas, był trąbka. A późnij trąbki nie było, to klarnet był. To była porzonna kapela, dobra kapela była. A mąż na akordeonie grał i uczył. Śpiewaliśmy, takie przygodowe, które mój brat pisał. Ja mam tu dużo piosenek, co brat pisał.
A ludowe?
Ludowe takie pisał. A ludowe śpiewaliśmy takie z naszych, z naszego regionu. Znam, dwie znam, które moja mama śpiewała.
Tu som , wszysko , i nuty, i piosenki. Piosenki to nie, to mam w zeszytach. Całe, pełno jez nut , które mąż prowadził. Tego to przeważnie wszysko z pamięci śpiewaliśmy, bez nut. Nawet te, co moja mama śpiewała, to ja tego nie znałam jeszcze, tylko brat mój, był, on był dziewietnasty rocznik, to był ode mnie dużo starszy, więc on zapamiętał i on mi to przekazał. Napisał mi te piosenki.
 
„Na tym moim polu”
 
Na tym moim polu
Stoi tam grusa,
A płod tum grusum,
Płod tum zielunum,
Lezy podusia.
A płod tum grusum,
Pod tum zielunum,
Lezy podusia.
 
A na tyj podusi
Marysia spała,
Co wiecórecek
I płoranecek
Ład, zewnie płakała.
 
To jest to, co sumsiadka mi podała. „Gdym chodziła na pańszczyznę” to jez mojej mamy
 
Gdym chłodziła na pańscyzne,
łOd dnia do dnia,
Zarobiała śtyry ceski
Do tygodnia.
Tydy łoli, tydy łoli,
Tydy łoli, dana,
Zarobiała śtyry ceski
Do tygodnia.
 
Piyrw jo jadła na śniodanie
Bors z pyrkami,
A teroz jym kakałusko
Z bułeckami.
Tydy łoli, tydy łoli,
Tydy łoli, dana,
A teroz jym kakałusko
Z bułeckami.
 
Piyrw nosiła jo chustecke
Na łokrunzek,
Teroz nose kapelusik
z samych stunzek.
Tydy łoli, tydy łoli,
Tydy łoli, dana,
Teroz nose kapelusik
z samych stunzek.
 
Wołali mie na pańscyzne:
„Chłodźcie z nami”,
A teroz mi tytułujum:  
„Prose pani”.
Tydy łoli, tydy łoli,
Tydy łoli, dana,
A teroz mi tytułujum:
„Prose pani”.
 
Kto to śpiewał? To mama?
Moja mama, to moja mama, to mam tylko dwie.
 
 
Jednom tylko jeszcze takom: „Mój konicek tzynsie sie”. Tyle co mi brat przekazał.
 
Mój kunicek tzynsie sie,
Na wojynke niesie mie,
Wy, paniynki, nie smućta mi sie
Mój kunicku, nie tsuńś sie,
Na wojynke zaniyź mie,
Jo z wojynki zaroz powróce.
 
Ja z wojynki powróce,
To sobel, sabelke porzuce,
Downy piosnki z wami zanuce.
 
Na trowce posiadumy,
O wojynce godumy,
Kunikowi łowieska dumy.
 
Ja dawno nie śpiewałam, ja nigdy nie śpiewam, bo ja jestem chora i nie śpiewam.
Wie pani, że takich weselnych przyśpie, przyśpiewek, to nie mam. Jak było przed wojną oczepiny, to zawsze, jeszcze teraz sum. Nawet na jednym weselu był mi wstyd, bo pojechaliśmy, graliśmy na weselu, takim wiejskim, no i przyszło teraz, oczepiny były, żeby kapela zagrała i żebym zaśpiywała , a ja nidz nie znałam. Tam mi jeden facet podał takie, no, piosenke, żeby to zaśpiewać. Ja w ogóle melodii nie znałam, nidz nie znałam, żadnyj melodii. Troche mąż wiedział, bo nie wiym , czy nuty miał, nie wiem, w każdym razie mąż tam na akordeonie coś podłapał i grał, a ja tak, wiy pani, zmyślałam troche tag jag mogłam , żeby coś tam zaśpiywać , bo wstyd, żeby kapela nie umiała przyśpiewki zaśpiewać. Tak, tak, że ja. Bo po weselach nie graliśmy nigdzie. No my tylko występowaliśmy, wyjeżdżaliśmy no, do Sieradza, do Wielunia, do Warszawy, na, były przeglądy, były ludowe. Do Kazimierza. W Kazimierzu śpiewałam z wnuczkami, bo to było „ Miszcz <– Uczeń”. W Kazimierzu też dostalimy , to było trójka dzieci, wyróżnienie dostała razem, góralka, ja i jeszcze jedna, tośmy dostali wyróżnienie.
 
W piosenkach zachowane są następujące cechy gwarowe:
1)      mazurzenie: grusa ‘grusza’, lezy ‘leży’, wiecórecek ‘wieczoreczek’, płoranecek ‘poraneczek’, kakałusko ‘ekspresywnie o kakao’, bułeckami ‘bułeczkami’, chustecke ‘chusteczkę’, łokrunzek ‘okrążek’, nose ‘noszę’, stunzek ‘wstążek’, pańscyzne ‘pańszczyznę’, prose ‘proszę’, kunicek ‘koniczek’, sabelke ‘szabelkę’, także nieuprawnione tu mazurzenie rz: zewnie ‘rzewnie’, tzynsie się ‘trzęsie się’, tsuńś się ‘trząś się’,
2)      fonetyka międzywyrazowa udźwięczniająca: zaniyź mie ‘zanieś mię’
3)      wąska wymowa dawnego a długiego: zarobiała ‘zarabiała’, jo ‘ja’, śniodanie ‘śniadanie’, teroz ‘teraz’, zaroz ‘zaraz’, trowce ‘trawce’, godumy ‘gadamy’, downy ‘dawne’; w ostatnim wyrazie ponadto końcówka –y w B. lm. r.ż., być może dawna, a może tylko wyrównana do rzeczownika w wyrażeniu downy piosnki),
4)      wąska realizacja dawnego e długiego: zaniyź ‘zanieś’,
5)      wąska wymowa samogłosek nosowych (tzynsie się ‘trzęsie się’ oraz łokrunzek ‘okrążek’, stunzek ‘wstążek’, tsuńś się ‘trząś się’), przy czym wygłosowe –ą realizowane niekonsekwentnie: bądź asynchronicznie (tum ‘tą’, grusum ‘gruszą’, zielonum ‘zieloną’), bądź synchronicznie (grusum ‘gruszą’, tytułujum ‘tutyłują’),
6)      związane z barwą ustną samogłosek nosowych zwężenie e do y oraz o do u przed spółgłoskami nosowymi: jym ‘jem’, wojynke ‘wojenkę’, paniynki ‘panienki’, oraz kunicek ‘koniczek’,
7)      zwężenie a do u przed spółgłoską nosową: posiadumy ‘posiadamy’, godumy ‘gadamy’, dumy ‘damy’,
8)      zwężnie e przed r: piyrw ‘pierw, tj. najpierw, poprzednio’, śtyry ‘cztery’ (w wyrazie ponadto rozpodobnienie nagłosowej grupy spółgłoskowej)
9)      zwężenie e w wygłosowej grupie –ej: tyj ‘tej’,
10)  labializacja nagłosowego o: łod dnia ‘od dnia’, łokrunzek ‘okrążek’, łowieska ‘owiesku’, oraz o po spółgłosce tylnojęzykowej i wargowej: płod, płoranecek ‘poraneczek’, chłodziła ‘chodziła’, chłodźcie ‘chodźcie’,
11)  silna tendencja do upraszczania spółgłosek: bors ‘barszcz’, stunzek ‘wstążek’, piosnki ‘piosnki, czyli piosenki’,
12)  końcówka dawnej liczby podwójnej –ta w 2 os. lm. trybu rozkazującego: smućta sie ‘smućcie się’, ale również ogólnopolska końcówka –cie w zwrocie grzecznościowym: chłodźcie ‘chodźcie; tu do jednej osoby’,
13)  większa niż w polszczyźnie literackiej ruchomość końcówek cz. przeszłego, co pozwala na odnoszenie jednej końcówki do kilku czasowników: gdym chłodziła, () zarobiała,
14)  tzw. analityczność zaimkowa w sposobie wyrażania cz. przeszłego: jo jadła ‘jadłam’, nosiła jo ‘nosiłam’,
15)  w zakresie leksyki: liczne zdrobnienia: Marysia, podusia ‘o poduszce’, wiecórecek ‘wieczoreczek’, płoranecek ‘poraneczek’, kakałusko ‘od wyrazu kakao z przyrostkiem –uszko), bułecka ‘bułeczka’, chustecka ‘chusteczka’, łokrunzek ‘okrążek’, kapelusik ‘kapelusik’, kunicek ‘koniczek’, wojynka ‘wojenka’, sabelka ‘szabelka’, trowka ‘trawka’, łowiesek ‘owies’,
16)  typowy dla Wielkopolski leksem pyrki ‘ziemniaki’.
17)  Wyraz ceski oznaczający monetę określonej wartości dziś już jest niezrozumiały, przetrwał tylko w pieśni. Wyraz występuje także w pieśni śląskiej: „Wies co, Karlik? Jo ustąpia/ klocka ci za ceski” ze zbioru Co wieś to inna pieśń. Studia folklorystyczne, pod red. Ryszarda Górskiego i Juliana Krzyżanowskiego, Wrocław 1975, s. 65.
 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS