Opis dialektów polskich | Dialekt małopolski | Ziemia biecka | Gwara regionu (wersja podstawowa) | Tekst 13

Łużna

 
 
Informatorka anonimowa, urodzona i zamieszkała w Łużnej, lat ok. 60.
Tekst nagrali: Izabella Gołaszewska, Zuzanna Kępińska, Marta Kołkowicz, Iwona Piwowarczyk.
Zapis i opracowanie: Monika Kresa, weryfikacja: Halina Karaś.
 
Tekst 1

Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)
 
 

 

Przed weselem
Na
 
 
downiej to było tak. Jak sie
 
 
dziewcyna chłopokowi spodobaa, no to zacoł do niej smalić cholewki. To najprzód
 
 
najprzód przychodził do niej do domu. I rodzice, jak im się spodoboł, no to przyzwolili na to, a jak sie im nie spodoboł, to kazali mu się wynosić. Abo z po prostu zabronili córce sie z nim widywać. Ale jak sie im nadoł ten chłopok, no to to przychodził do dziewcyny. Jakiś cas tam jak sie sprawdził,
 
 
ze, ze chłopok robotny, ze nie chuligan, nie nie pije,
 
 
nie kurzy to
 
 
mioł szanse zdobyć te dziewcyne. No p otym jak już go za zaaprobowali no to przychodził z druzbami do rodziców. Namówił se ze swoji strony z rodziny jakiś tam kogoś z rodziny abo znajomego jakiegoś
 
 
starsego pana gospodorza, bo racy panów nie było tak na wsi. To tego. No to przychodził w druzby i wtedy
 
 
łobmowiali warunki tego małżeństwa. Jakby to co by mu dać, co wy dajecie córce. Druzba sie pytoł. Co co ten chłopok moze dostać od swoich rodziców. Takie zmówiny, to sie nazywały zmówiny. Jak to wszystko uzgodnili, no to
 
 
wiela ta dziewcyna będzie miała majątku, co dostanie na wiano. Cy krowe, cy tam jakie ciele, cy tam kury. Co tam rodzice mieli zamiar ji dać, to obiecywali, a ten kawaler no to tez. Przychodził z
 
 
łojcem i z
 
 
druzbom. No to ojciec ten
 
 
tyz deklarował co mu do temu synowi, jak sie
 
 
łożeyni. No to to rózne ze wielo pola, wielo tam jakiego sprzyntu gospodarskiego. Moze
 
 
kónia. Dziewcyna to tam zazwycoj dostawała krowe moze jakie ciele jesce, pore kur no i tam jakiśiś sprzęty z chałpy. Skrzynie, stół, łóżko. Takie rózne różności, co potrzebne było do gospodarki w chołpie. No to wtedy to
 
 
juz ustalili umówili, na kiedy bedzie ten ślub, to wesele. No i to sie
 
 
potym zaceły przygotowania do tego
 
 
weselo. No to trzeba było zabić świnie,
 
 
cza było na nazabijać kur na..,  zeby na łobiod no i
 
 
zamówidź muzyke, kapele jakom. To przeważnie sie łodbywało w domu pani młody. W domu sie rozstawiało stoły. A potańcówki były w stodole przeważnie na boisku na klepisku.
 
 
Teroz no to sie wynajmuje dom kultury cy tam co inne, ale downij to tego nie było tylko że w domu rodzinnym pani
 
 
młody sie odbywało wesele.
 
 
 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS