Opis dialektów polskich | Dialekt mazowiecki | Łowickie | Gwara regionu (wersja podstawowa) | Tekst 13

Tekst gwarowy — Zabostów 7

Halina Karaś   
Tekst nagrały Magdalena Jackowska, Katarzyna Jędrasik, Ewelina Sobol, Anna Szmytkowska (21.11.2006 r.), wstępny zapis – Monika Kresa, weryfikacja zapisu i opracowanie – Halina Karaś.

Informator: Feliksa Siejka, ur. w 1923 roku w Płaskocinie (gmina Kocirzew Południowy, pow. łowicki). Rodzice byli rolnikami, matka pochodziła z Płaskocina, a ojciec z pobliskich Boczków (gwar. Bock). Pani Feliksa ukończyła szkołę podstawową. Zamieszkała w Zabostowie po zamążpójściu (mąż pochodzi stąd). Oboje z mężem pracowali na roli.


 
 
 
 
 
 

Chodzenie z chorągwią w drugi dzień Wielkanocy


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

 
 
 
A no, no ta, no chorongiew
chodzieła tu po wsi, jak w
póniedziałek rano, no to w nocy, to
łobesły pole w koło, całe pole w koło.
Mężczyźni tak, czy kobiety też?
Same mężczyźni,
z chorągwiom, a potym tam jak, tam jak tero jedna wieś i drugo, no to łoddzielono była, to tam w granicach, to beł taki zrobiony kopiec i to to w tyn kopiec tam wsadzieły, palmy narwały, bo juz te palmy tam, jak tak późnij, to już, to to te, puscały takie kotki były, to no to, to wziny tego narwały tam,
pod pachi i w kazdom te granice, bo tak jak, ten nas, tutej, z tom wsiom, potem z Kompinom, tam z Jonowicamiy, to te kopce beły przeciez, no to to tam, wsyndzie naścibały tych...
Punkty graniczne, no i w ten punkt graniczny wsadzały tę palmę.
Wsodzały te palme i łobesły dookoła i łobśpiewały tam po swojemu
jach tam umiały, no i wszystkie potym, to jak jus obesły całe pole, to jak tera my jesteśmy ostatni dom, to łuny łod nos wychodzieły, łobesły i przysły
nazod tutej , i łod nos zacynajom, potym po wsi jiść i, i tego, no to tam jesce
posztojały, troche sobie tu pogodały, wódki wypieły jesce troche na śmiałka, no i potem ruseły godzina siódmo rano, ruseły z tom chorogwiom w strone kościoła, no i dostawały, kiedyś byeły dyngusy, no to sie myndel
jojków naszykowało i w kosyk sie wsypało, ale przecie jak to wsypoł, a jesce jak tyn co sypoł, a drugi kropił włodom, kropidłym, no to przecie jak ta kobiecina sie, bo przeważnie kobiety wychodzieły, to jak sie zlynkła ty włody, a, a te jojka wsuneła, to (pół sie potłukło), to i to potym to beło no, nielegalne beło to i skasowały to, bo potem to sie narobieło tak, jak sie narobieło, to potym to to co lepse wycyścieły, zaniesły do spółdzielni, sprzedały, pore złoty za to wziny, no ale ale to beło tak no, a to to piniądze tero, to juz sie wynosi piniądze, tam tak mnij wincyj ile (kur nie ma) no to myndel jak tero jojków to tam kosztuje pinć, sześ złoty nie, ale kiedy..., no to sie daje dziesięć, no bo przeciez pięć to jest za mało, no.


Fot. Piotr Wysocki
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS