Opis dialektów polskich | Dialekt śląski | Śląsk środkowy
Notice: Undefined index: l4 in /home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php on line 151
 | Tekst gwarowy (Cyprzanów)

Cyprzanów - Tekst gwarowy
 

Informator: Teresa Kandys – urodziła się w 1951 roku w Cyprzanowie, wykształcenie techniczne (technik budowlany). Pracowała w przedszkolu jako intendentka, obecnie nie pracuje. Rodzice pani Teresy pochodzili z Cyprzanowa. Mąż – również technik budowlany – urodził się w pobliskich Pietrowicach.
Nagranie: Marta Dybiec, Anna Bajtler.
Przepisanie i opracowanie: Monika Kresa.


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

 
Żniwa
To jo by
 
 
won opowiedziała, jak to było,
 
 
jag ja była młodo, to jak wyglondały u nas żniwa.
 
 
Najpiyrw z
 
 
tatoum my... Tato miał
 
 
kosa,
 
 
czeba było iść taki łan zboża obsiykać i to jo
 
 
wziełach
 
 
kosok, a tata kosa, a kosok to było siyrp. No
 
 
ji najpiyrw czszeba było zrobić
 
 
prowizło, potym ja tym kosokiem pozbiyrała te
 
 
obiyle, położyła na to prowizło i
 
 
zawiązała, i
 
 
jag j było to obsiyczone, że mogła tam jechać maszyna tako wtedy jeszcze była
 
 
zaprzężono w konia, to była, tata mój siedział na tej maszynie, kosiarce i zrzucoł zboże siekło i zrzucoł to, to na bok i to też czeba było to prowizło zrobić i zawiązać. Jag już to było całe zasieczoune, to se nie
 
 
siykło na przykład cały hektar zboża jak teraz se siecze, ale siykło se na przykład takie małe, po takich małych kawałeczkach, i potym te, to był taki snopki i te snopki czszeba było ułożyć w
 
 
lalki i to se układało każde zboże
 
 
inaczyj, bo na przykład: u nas żyto to była
 
 
reż, wiync to sie układało w takie sno..., w takie lalki, z siedmiu snopków i na góra czeba było, bo to że reż była wysoko, to
 
 
czeba było zwiunzać to takim też prowizłem, żeby to se nie przewróciło, a pszynica na przykład. My na pszenica z kolei
 
 
godali żyto, znaczy sie w naszym regionie i to sie układało zaź inaczej: czszy, dwa, jedyn, w drugo strone to samo, no ji potym jag już to wyschło za tydzień (czasami jak było deszczowe lato, to, to dłużej to sie suszyło, a jak tak to za tydziyń to można było zbiyrać, wtedy przyjechało se z kóniem, z wózeym i młoczsze dzieci na przykład w gospodarstwie siedziały na wozie tam pogoniały tego kounia i zwoziło se to do
 
 
dómu, a w doma to już była młoucarnia
 
 
tako. Stoł, czyns młóciło se, a czyns se skłodało do stodoły i w stodole na przykład w gumnie był jedyn, to
 
 
ciepoł na bok te, te snopki, a ktoś tam w tym gumnie układoł to i dopiyro se młóciło potym przeź zima, a czynść młóciło se od razu i to był, z tego woza se to ciepało na
 
 
młócarnia, i potym bardzo to było, do... jako do dzieci to było też bardzo ciekawo rzecz, bo wtedy koś tam odbiyroł takie słóma. Z tej słómy układało se takie duże, no to nie były może brogi jak teraz, ale takie kupy, że aż pod dach, a dzieci potym robiły takie dziury w tym i my
 
 
mogli na przykład
 
 
zjyżdżać i to było na przykład bardzo ciekawe.
A potym jeście z tym zwożeyniem to też było jeszcze coś takiego, że na przykład sami my piykli
 
 
chlyb i do piekarni na przykład roz w tygodniu mama zarobiała to ciasto no i zrobiła ten chlyb, a potym było upieczono, ale to już w piekarni se piekło i na przykład tako wielko
 
 
krajc chleba smarowała se takim masłem
 
 
świyżo
 
 
stłuczonym i na przykład kiszóne ogórki były w takich dużych, wielkich beczkach, no i potym to był taki
 
 
drabiniok, na tyn drabiniok se siadało, no jechało se, to już nie było czasu nawet żeby siąść, zjeść te tam, obiad czy coś i z tym tak to sie jechało właśnie na pole i zwoziło se te zboże.
 
 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS