Opis dialektów polskich | Dialekt wielkopolski | Bory Tucholskie | Gwara regionu (wersja podstawowa) | Tekst 8

Tekst gwarowy — Klonowo 4

Halina Karaś   
Tekst nagrały Katarzyna Antczak i Katarzyna Cackowska, przepisały go Anna Olczak, Jolanta Janusz, weryfikacja zapisu, wybór fragmentów i opracowanie – Halina Karaś.

Informatorka: Maria Konieczna, ur. w 1939 roku w Klonowie, w powiecie tucholskim w wielodzietnej rodzinie (miała dwanaścioro rodzeństwa). Rodzice zajmowali się pracą na roli, prowadzeniem gospodarstwa, ojciec dodatkowo był robotnikiem leśnym, tzw. klafciarzem. Oboje rodzice pochodzili z tej części Borów Tucholskich, tj. z Klonowa i z pobliskiego Cekcyna. Pani Maria ukończyła szkołę powszechną w Klonowie. Kilka lat pracowała na Śląsku, a po powrocie do Klonowa pracowała w pobliskim tartaku. Pani Maria udziela się społecznie. Jest kierowniczką ludowego zespołu teatralnego „Klonowiacy”, pisze teksty przedstawień wystawianych przez zespół. Dotyczą one różnych wydarzeń z życia wsi, prezentują – często w sposób humorystyczny, przeplatany piosenkami – wiejskie zwyczaje i dawny sposób gospodarowania. „Klonowiacy” występują często na festiwalach kultury ludowej w Tucholi, Toruniu, Bydgoszczy, Chojnicach, zdobywając tam prestiżowe nagrody.

O dawnych potrawach


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

 
 
A na mleku sie gotowały golce. łO to było dobre. Golce, wieycie, co to je? Musze wom takie godać, co tak nie wieycie. Ziemniaków natrzyć, kartofli. Wydusić to mocno we w jakiś szmacie, w jakimś czymś i troche mąki dać, i takie kuleczki pokulać. Późni bania, kawałek bani rozgotować. [Dynia.] Rozgotować to, te to sie nazywały te kluski golce. Golce. Te golce wrzuciło sie, ugotowało i sie zalało to mleykiem. Jadło. A dzieci no jadli no tak uszy im...
Inf2: A czasem jeszcze golce nadziewali. Robili tako dziurke i twarogu wsadzili, i zakleili.
I: A to knedle so.
Inf2: No tak, ale to były golce, mogły być golce nadziewane, nie, tak.
I: U nas mama rano jak nas wstało tyle, no nie, to cza było tego śniadania. Co rano była zocierka. Taka zez, zez mąka na woda no ni. Troche soli i mleykiem zalane. I chleyb do tego nieraz tym cyropom, abo suchi, abo marmolada jaka mama tam ugotowała, jak byli owoce, no nie.
I: Abo flyndze. I flyndze i... Nie wieycie, co to so flyndze. Placki ziemniaczane. Flyndze i kartofelzupa do tego była. To przeważnie. Flyndze i kartofelzupa. To je kartofle woda rozgotowane i słoninki przetopione i... To tak nie jedli jak tera. Narzekajo to je prawda, że so i może i pod jednym względem cieżkie czasy, bo robotow ni ma, tego, ale co do jedzenia to te ludzie nie wiedzo, co znaczy bieda. Wszędzie narzekajo, a idź na gościna, to sie stoły łamno. łOt i mają tego wszystkiego. Każdy jakoś nagromadzi. A przed tym to było. Jak były święta, toś sie już tak radowoł na te święta, boś dostoł dwa, trzy ciostka, jakiś cukiereczek, bumbon, no nie. A tera ty mosz ciągle święta. Każdy dziań je świąto, no. I na te święta ni masz żadnyj uciechy. Nikt sie nie cieszy.
Inf2: A we wielkim poście jaka była bieda.
I: A przeważnie to było tak. Wilija z postem, suche dni. Do tych biedoków gupich. Bo jak taki gospodorz miał służące, służących, no ni. To te koniusze, takie zwane koniusze, co przy koniach byli, to spali w chlewie. Mieli tam tak odgrodzone, przy tych koniach i tam spali. Te koniusze, no. A do nich to i te dzieywki były. Dzieywki do krowów, dzieywki do gansi paszanio. Takie dziewczynki to jeszcze musiały wszystko w domu. Wody z tych studniów nakruncić. Wszistko, a ino sie dziewki do dzieci bawiania. Gansi paść. Wszistko było służące. Pani sobie chodziła ino, i rozkazywała. Bo tak było.
Int: Ale była taka jedna pani tutaj?
I: łOtyć tu było wiele. Tu było wiela ich. Ino to możesz jeszcze tak powiedzić. Bo jo chodziła teyż po tych (g)burach, jeszczem jak do szkoły chodziła, Torby w kąt i dawaj, bulwy zbierać albo co. To. Na grzyby teyż uoj grzyby. Ale to wieycie dziewczyny, to jeden dał dobrze jeść, bo i jeszcze karmelków kupił. A niejeden to jeszcze mienso, bo to tak nie było zawekowane ani zamrażarków, to ino widziałeś, jak robaki po talerzu ci chodziły.
I: Byle co ci dali pojeść. No i a do tych głupiech służących to jeno było tak. Bo pany, służące jedli w kuchni. A pany jedli w pokoju, na półmiskach mieli tak jak tero. A te biedaki to mieli byle co, tam jakieś flaksówa, bo łoj wieta, dzisiaj jes so suche dni, a dziś so nie post. A tera jeszcze je wilija z postum, no. I ciągle było, a to piountek i ciągle do tych gupich był post. Ino te mądre żarli.
 
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS