Opis dialektów polskich | Dialekt wielkopolski | Kujawy | Kultura ludowa (wersja rozszerzona) | Zwyczaje doroczne (wersja rozszerzona)

Kultura ludowa - zwyczaje doroczne

Agnieszka Ewa Piotrowska
Spis treści
Wstęp
Zwyczaje doroczne
Zwyczaje żniwne
Rzemiosło
Zabudowa
Strój
Muzyka i taniec

Kujawy to dzielnica Polski leżąca między Wielkopolską, Pomorzem i Mazowszem, określana jako jeden z najciekawszych regionów kraju pod względem kultury ludowej. Kulturowo Kujawy najbliższe są Wielkopolsce.

 

 

ZWYCZAJE  DOROCZNE
 
BOŻE NARODZENIE
Zwyczaje bożonarodzeniowe na Kujawach nie różniły się od tych z innych regionów Polski. Warto jednak zauważyć, że zwierzętom – także drobiowi –  dawano kolorowy opłatek. Z każdej potrawy wigilijnej jedną łyżkę zbierano do glinianej miski. Gospodarz zanosił to potem do stajni, obory i chlewu i dzielił się wieczerzą wigilijną ze zwierzętami na pamiątkę ich obecności przy narodzinach Jezusa. Barbara Krzyżaniak podaje, że to gospodyni zanosiła opłatek do obory. Różnica dotyczy też czasu „dzielenia się ze zwierzętami” – B. Krzyżaniak napisała, że był to ranek pierwszego dnia świąt (Krzyżaniak 2001: 152).
Dawniej podawano w czasie Wigilii dziewięć potraw: jagły (kaszę jaglaną), zupę z suszonych śliwek i gruszek lub grzybową, kapustę z grochem, szablok (fasola), smażone grzyby (jeśli nie było zupy grzybowej), kluski z makiem, jabłka i orzechy (Skłodowska-Antonowicz 1963: 21). W latach międzywojennych w niektórych wsiach pojawił się barszcz czerwony, smażone ryby, śledzie. Na Kujawach nie podawano w Wigilię ziemniaków, rzadko nabiał. W sianie pod obrusem ukrywano monety i drobiazgi dla dzieci – dawniej były to jedyne prezenty. Dzieci jadły oddzielnie przy ławie, wszystkie potrawy wigilijne dostawały pomieszane w dwojakach (Skłodowska-Antonowicz 1963: 21).
W rogu stał snop niemłóconego zboża, a na posadzce rozsypana słoma, która leżała tam trzy dni. Słoma ta miała zapobiec czarom skierowanym przeciw dzieciom. Następnie tę samą słomę zbierano i słano pod bydło (Skłodowska-Antonowicz 1963: 21). Po wieczerzy wigilijnej dziewczęta wróżyły sobie, kiedy wyjdą za mąż.
W drugim dniu świąt w kościele chłopcy obsypywali z chóru księdza i zgromadzonych owsem i grochem „na pamiątkę ukamienowania św. Szczepana” (Dunin-Karwicka 2000: 71). Zwyczaj ten był praktykowany jeszcze w latach 80. XX wieku w Osięcinach. Kobiety, wychodząc z kościoła, zbierały to ziarno dla kur i kaczek, aby się lepiej niosły, sama praktyka miała zapewnić urodzaj (por. Sobierajski 1952: 68). Dawniej księża bezskutecznie zakazywali tego zwyczaju, obecnie już się go nie spotyka. Była to prawdopodobnie pozostałość po starym zwyczaju obsypywania ludzi ziarnem, mającym zapewnić im siłę i zdrowie (Krzyżaniak 2001: 153). Na gody (czyli w święta Bożego Narodzenia) lub – dokładniej – na śwynty Szczepuͦn ludzie godzili się do roboty (por. Sobierajski 1952: 68), dotyczyło to zwłaszcza tych, którym podziękowano, lub którzy podziękowali za pracę w dniu św. Michała.
Po świętach Bożego Narodzenia przez cały karnawał po domach chodzili kolędnicy
– chłopcy z szopką z figurkami (dawniej rzeźbionymi, później wycinanymi z papieru), którzy śpiewali kolędy i za to dostawali poczęstunek (jabłka, orzechy, chleb), rzadziej pieniądze. Kolędowanie na Kujawach zakończyło się w 1939 roku, bardzo rzadko było kontynuowane po II wojnie. W święto Trzech Króli chodzono z „Herodem”, przedstawieniem, w którym brało udział kilka osób, m.in. Herod, Anioł, Diabeł, Śmierć i Żyd.
 
NOWY ROK
Charakterystyczne dla wsi dworskich było pękanie (pynkanie) z bata zakończonego „pękawką” ze skóry węgorza (Szkulmowska 2006: 35) pod oknami dworu w Nowy Rok z rana. Mężczyźni ustawiali się w szeregu i na znak jednego z nich pękali równo po kilka razy. Potem przewodnik podchodził do okna lub szedł na ganek i składał życzenia dziedzicowi, za co był wynagradzany. Zdarzało się, że pękali też parobcy z danej wsi pod oknami swoich i innych gospodarzy, za co również byli wynagradzani – częstowano ich wódką.
 
OSTATKI
Kujawskie ostatki obfitowały w dawne zwyczaje i obrzędy – chodzono wówczas z kozą, tańczono przed podkoziołkiem, wywożono żeńcowe, w sposób symboliczny zabijano wiejskiego grajka. Obrzędy te miały na celu pożegnanie zimy (przepędzić ją i pozbawić mocy miały okrzyki, przebieranie się za maszkary, skoczne tańce) i przywitanie wiosny wraz z jej siłami witalnymi. Dlatego w ostatki wiele obrzędów dotyczyło dziewcząt i młodych mężatek (żeńcowych). W takiej rozbudowanej postaci obchodzono ostatki do I wojny światowej, później część obrzędów zanikała: tak stało się z tańczeniem przed podkoziołkiem, symbolem płodności.
Najbardziej charakterystyczne dla kujawskiego karnawału jest chodzenie z kozą (koza), które ropoczynało się w tzw. tłusty czwartek (zapustny) i miało kontynuację we wtorek zapustny (ostatki). Chodzenie z kozą polegało na tym, że najczęściej parobcy z folwarku przebierali się za Żyda, Cygana, babę (czasami Żydówkę), niedźwiedzia, konia, kozła, bociana itp. i wraz z muzykantami – skrzypkiem i harmonistą – chodzili po wsi. Na Kujawach południowych były to tylko postaci Żyda, niedźwiedzia i kozła, który symbolizował siły wegetatywne. Żyd zwykle zbierał datki do worka, który niósł na plecach. Koza, najważniejsza w orszaku, była też zwykle najlepiej przygotowaną maszkarą. Miała wyrzeźbioną z drewna głowę, czasem obciągniętą króliczą skórką. Zdarzało się, że człowiek, który był za nią przebrany, zakładał maskę. Drąg z przymocowaną kozią głową (z rogami) trzymał chłopak skryty pod materiałem, do koziej głowy przyczepiony był sznurek, tak, że trzymając za niego mógł kozą nieoczekiwanie poruszać.
Orszak chodził po chatach i wyczyniał różne figle: koza bodła dziewczęta rogami, chwytała pączki przygotowane jako poczęstunek, bocian dziobał zebranych i również chwytał pączki, przebierańcy odgrywali też zwykle jakieś krótkie przedstawienie. Kończyło się ono zwykle „dojeniem” kozy przez babę (do wiaderka, w którym było trochę wody), która babę przewracała. W końcu baba kozę „wydoiła” i oblewała zebranych. Gospodarze dawali drobny datek chodzącym z kozą („na sianko dla kozy”) lub pakowali im poczęstunek do koszyka (pączki, ciasto, jajka, słonina). W międzywojniu do orszaku doszły postacie baby, dziada i żandarma, niekiedy pojawiał się koń. Dawniej przebierali się wyłącznie mężczyźni, w okresie międzywojennym zdarzały się wyjątki od tej zasady.
Współcześnie chodzenie z kozą cieszy się ponownie popularnością we wsiach i miasteczkach wschodnich Kujaw (m.in. w Kruszynie, Świętosławiu, Smólsku, Kruszynku, Nowej Soli, Ossowie, Żydowie, Zbrachlinie, Nieszawie, Kowalu, Konecku, Słomkowie, Lubieniu Kujawskim, Lubrańcu) i, rzadziej, w zachodniej części regionu (w Mątwach, Markowicach, Szymborzu, Ciencisku, Kruszwicy, Mogilnie) – we wtorek zapustny organizowane są barwne korowody przebierańców z maszkarami oraz kozą, które zbierają datki na wspólną zabawę podkoziołkową (Szkulmowska 2006: 36-37)
We wtorek zapustny z uzbieranych przez orszak przebierańców datków odbywała się w karczmie zabawa zwana podkoziołkiem (lub podkoziełkim). W centralnym miejscu ustawiano beczkę, a na niej talerz na pieniądze – zwyczajowo to dziewczęta opłacały tego dnia muzykantów. Datek nazywano podkoziołkiem – od nazwy figurki kozła lub nagiego mężczyzny wystruganej z brukwi, buraka cukrowego lub z drewna. Pieniądze kładziono, „aby przykryć naguska” (por. Dunin-Karwicka 2000:79). Przed rozpoczęciem zabawy zamykano drzwi, aby nikt nie przeszkadzał (Krzyżaniak 2001: 176). Każda dziewczyna powinna tego wieczora przynajmniej raz zatańczyć, najczęściej jednak starała się tańczyć wiele razy, za każdym razem rzucając drobne monety do miski przed podkoziołkiem. Podkoziołek pełnił funkcję inicjacyjną – jeśli dziewczyna zatańczyła przed figurką (a często też wcześniej zaśpiewała krótką przyśpiewkę), mogła tańczyć na zabawach i weselach przez cały rok (Lange 2001: 31).Zabawa kończyła się o północy, gdy gospodyni posypywała zebanym głowy popiołem i wieszała śledzia pod sufitem (Krzyżaniak 2001: 178). Podkoziołek poza Kujawami występował w Wielkopolsce i ziemi łęczyckiej, po II wojnie światowej zanikł.
Dawniej żegnano karnawał, wywożąc wiejskiego grajka poza granicę wsi wraz z garnkiem popiołu i kotem. Garnek rzucano pod nogi grajka w taki sposób, aby się rozbił, lub wsadzano mu go na głowę i rozbijano kijem. Wypuszczony potem kot miał symbolizować duszę grajka. Zamykano czas karnawału, a rozpoczynano post, zabijając w sposób symboliczny grajka. W Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie znajduje się drzeworyt M. E. Andriollego ukazujący ten obrzęd. Kalina Skłodowska-Antonowicz podała, że grajka „ścinano” w sposób symboliczny kijem (1963: 24).
 
ŚRODA POPIELCOWA
Tradycyjnie we środę popielcową wywożono młode mężatki, żeńcowe (te, które wyszły w ostatnim roku za mąż), wozem do karczmy, aby się wkupiły do grona starszych mężatek (por. Dunin-Karwicka 2000: 80). Kobiety skakały w czasie wywożenia mężatek (lub niezależnie od niego – ale tego dnia – w karczmie), jak najwyżej, gdyż miało to zapewnić bujny i wysoki len (zwyczaj tańczenia na urodzaj). W tej zabawie brały udział wyłącznie kobiety, niekiedy mąż musiał przyjść po młodą żonę do karczmy i ponownie ją wykupić. Pod presją kościoła zwyczaj ten przeniesiono na wtorek przez Popielcem (Krzyżaniak 2001: 172).
Nadal jest on praktykowany na Kujawach w czasie wesela, poprawin lub tydzień po nich, z tym, że częściej młodą wywozi się samochodem. Mąż musi ją wykupić, dowożąc wódkę.
 
WIELKI CZWARTEK – WYBIJANIE ŻURU
We Wielki Czwartek po raz ostatni w poście gotowano żur, potrawę, którą spożywano przez cały ten okres. Starsi chłopcy i mężczyzni, którzy chodzili w ostatki z kozą, oblewali tego dnia żurem do drzwi i okna domów, gdzie ich wcześniej nie przyjęto.
Tego dnia oblewano nieczystościami, także żurem, drzwi, okna i ściany domów, w których były dziewczęta na wydaniu. Te, usłyszawszy, co się dzieje, wybiegały przed dom, aby złapać chłopaków, którzy najczęściej zdążyli już uciec. Kalina Skłodowska-Antonowicz podała, że wybijanie żuru było żywe na wsi kujawskiej jeszcze na początku lat sześćdziesiątych XX wieku (1963: 24).
 
WIELKI PIĄTEK
Tego dnia lub w Wielkanoc przed wschodem słońca Kujawiacy szli do strumieni czy rzek (do wody bieżącej) i obmywali się w milczeniu trzy razy. Gospodyni uderzała każdego z domowników rózgą.
 
WIELKANOC
Dawniej przygotowywano na Kujawach kraszanki (pisanki) barwione na jeden kolor w wywarach roślinnych.
 
PRZYWOŁÓWKI I DYNGUS
Dyngus na Kujawach, tak samo jak w Wielkopolsce, poprzedzały przywołówki (przywoływki), czyli wywoływanie w danej miejscowości imion i nazwisk panien na wydaniu z zapowiedzią, kto i ile wiader wody na nią wyleje następnego dnia.
Przywołówkami na dawnych Kujawach „kongresowych” zajmowali się ubodzy chłopcy, często parobkowie i służba folwarczna, gdyż był to sposób na dorobienie. Zupełnie inaczej wyglądało to na Kujawach „pruskich”, gdzie przywołanki organizowali synowie bogatych gospodarzy (Dunin-Karwicka 2000: 85). Wchodzili oni na jakieś wzniesienie (np. górkę, drzewo, dach) i stamtąd wykrzykiwali imiona dziewcząt wraz z ułożonymi na tę okoliczność krótkimi wierszykami. Jeśli panna miała kawalera lub starającego się o nią, płacił on, aby wykrzykiwać jedynie zalety panny, a nie krytykować jej. W takiej sytuacji w przywołówce znajdowało się również imię i nazwisko kawalera „stojącego” za panną. W przeciwnym razie wierszyki bywały uszczypliwe, jeśli panna nie była lubiana i nie miała dobrej opinii.
Przywołówki przygotowywały młodych do dyngusa, mającego się odbyć kolejnego dnia, kojarzyły też czasem pary w społeczności wiejskiej. Wywoływano wszystkie dziewczęta, w kolejności domów we wsi, jeśli jakąś pannę pominięto, oznaczało to, że nie jest akceptowana przez społeczność.
Powszechny dawniej na Kujawach i Pałukach zwyczaj przywoływek utrzymuje współcześnie „Klub Kawalerski” (istniejący od 1833 roku) z Szymborza (dzisiaj dzielnica Inowrocławia). „Klub” w 2004 roku otrzymał nagrodę i medal im. Oskara Kolberga „Za zasługi dla kultury ludowej”.
Najlepszą wróżbą dla panny było, gdy w czasie dyngusa została oblana w pościeli, wierzono, że wyjdzie ona jeszcze w tym roku za mąż (Dunin-Karwicka 2000: 86). Było to możliwe, gdyż chłopcy rozpoczynali dyndus rano, przed piątą. Jeśli gospodarze nie chcieli wpuścić dynguśników do domu (aby uniknąć bałaganu przed gośćmi), ci podawali przez okno kosz na produkty, a gdy dziewczyna im go zwracała, wyciągali ją z domu przez okno  

i polewali na dworze.
Przez cały dzień panny mogły się spodziewać polewania, czasem wrzucano je do stawu. Chłopak, którego imię znalazło się z imieniem panny w jednym wierszyku przywoływkowym, miał obowiązek oblać ją w dyngusa.
Wieczorem panny z rodzicami szły do karczmy na zabawę organizowaną przez dynguśników. Każdy taniec musiał być opłacony przez inaugurującego, tańczył on z wybraną dziewczyną, a pozostali im się przyglądali; dopiero, gdy zawołał: Ogólny, inni zaczynali tańczyć. Po północy panny oblewały kawalerów wodą, trwało to cały wtorek (Dunin-Karwicka 2000: 87). Zwykle kawaler oblewał jedną pannę, którą przypisano do niego w przywołówce, panny natomiast oblewały wszystkich kawalerów (Skłodowska-Antonowicz 1963: 25).
 
ZIELONE ŚWIĄTKI
Dwa dni świąt były połączone ze zwyczajami dotyczącymi wiosennego wypasu zwierząt, było to swoiste święto pasterzy. W połowie XIX wieku pierwszego dnia Zielonych Świąt pasterze wyganiali krowy jeszcze przed świtem na łąkę, tak, aby kobiety, które przyjdą do dojenia, nie zastały ich w oborze. Dziewczyny musiały wykupić krowy datkiem lub gorzałką. Następnie okręcały krowom rogi i nogi łykiem, aby w ten sposób ustrzec je przed czarami odbierającymi mleko.
Ozdabiano wówczas domy zielenią, przystrajano skrzydła wiatraków,

 stawiano alejki z młodych powycinanych brzózek wzdłuż drogi prowadzącej do wejścia do domu, bramy przystrajano kwiatami, a podwórko w gospodarstwie wysypywano piaskiem. Niektóre kobiety umiały piasek sypać w taki sposób, żeby powstawały z niego ozdobne wzory. W XX wieku z przystroju pozostały młode brzózki i liście tataraku, którymi ozdabiano wnętrze domu.
Z XIX-wiecznych opisów (Jaskólski 1827) znane są wybory króla pasterzy, czyli tego, który w Zielone Święta pierwszy przypędził bydło na łąkę. Pastuch, który przyszedł ostatni, jako najbardziej leniwy, musiał paść całe stado sam przez trzy dni. Król zaś otrzymywał prezenty: guziki, kwiaty, pióra. Kwiatami ustrajano znajdujący się najbliżej przydrożny krzyż lub figurę. Król wybierał urzędników – marszałka dworu, kucharza, piwnicznego i innych, wydawał polecenia. Pozostali znosili jedzenie, gdyż przygotowywano się do wspólnej uczty na trawie.
Wieczorem, odświętnie ubrani pasterze, wybierali najokazalszego wołu, przykrywali go płótnem, przystrajali kwiatami i ruszali w orszaku za marszałkiem. Towarzyszyła im muzyka (skrzypek z basami) i śpiew. Gdy przechodzili przez wieś, pasterze strzelali z biczów, a pasterki rozrzucały kwiaty, przed domem sołtysa zgadywano, do kogo należy najokazalszy byk. Doprowadzano go do gospodarza, który musiał zwierzę wykupić.

Uczestnicy orszaku i inni udawali się do karczmy, gdzie bawili się nawet trzy dni. W tym czasie leniwy pastuch pilnował wszystkim bydła (por. Dunin-Karwicka 2000).

 

 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS