Budownictwo ludowe
Przykładem tradycyjnej architektury ludowej Mazowsza bliższego może być chata kampinoska we wsi Granica lub chata mlądzka, której rekonstrukcję wykonano z inicjatywy dyrektora Otwockiego Centrum Kultury na terenie Klubu „Mlądz”. W rozumieniu niniejszego opracowania region siedlecki znajduje się na pograniczu Mazowsza bliższego i Mazowsza dalszego. Najważniejszy z obiektów znajdujących się w Muzeum Architektury Drewnianej Regionu Siedleckiego w Suchej – dwór rodziny Cieszkowskich – to dwór klasycystyczny z 1825 roku z Rudzienka koło Kołbieli. Z tego względu informacje na temat skansenu znajdują się w niniejszym opracowaniu.
W regionie kołbielskim zagrody zazwyczaj były budowane na planie kwadratu lub prostokąta. Domy mieszkalne były ustawiane frontem do drogi, zabudowania gospodarcze znajdowały się w głębi podwórza. Najpopularniejsze były chaty jednotraktowe, szerokofrontowe, które charakteryzowały się tym, że po każdej stronie sieni znajdowała się taka sama liczba izb. Najczęściej spotkać można było dachy w formie naczółkowej, ale niekiedy także czterospadowe ze schodkowanymi narożnicami lub dwuspadowe z naczółkiem.
Na terenie Klubu „Mlądz” zrekonstruowano wnętrze tradycyjnej chaty mlądzkiej, które ma za zadanie przybliżenie wyglądu chaty i jej wystroju w tradycyjnej kulturze ludowej regionu kołbielskiego. Zostały w niej zgromadzone eksponaty używane w życiu codziennym. W chacie znajduje się również makieta, będąca odwzorowaniem dawnej zabudowy. Oprócz zwiedzania chaty Klub „Mlądz” oferuje prezentację dotyczącą obrzędów oraz wykorzystywania naczyń i urządzeń do rękodzielnictwa (http://www.klubmladz.ock.com.pl/strona.php?idStrona=11).
{Mb100: zrekonstruowane wnętrze tradycyjnej chaty mlądzkiej – Klub „Mlądz”}
{jeśli się uda, proszę usunąć dźwięki w tym filmie}
Zagroda Połcia – chata kampinoska we wsi Granica
Karina Borska
Wieś Granica uznawana jest za najładniej położoną i najbardziej malowniczą miejscowość puszczańską. Od strony południowej rozciąga się duży obszar łąk i turzycowisk na torfowisku niskim Olszewieckie Błota, za którym horyzont zamyka wyraźnie zaznaczona w terenie krawędź tarasu erozyjnego Równiny Łowicko-Błońskiej. Na północy miejscowości ciągnie się natomiast pas wydmowy porośnięty borami sosnowymi, które w znacznej części są starodrzewami.
Wieś Granica powstała około 1795 r. jako tzw. budy, lecz jej właściwa historia zaczęła się dopiero po wybudowaniu w latach międzywojennych zespołu drewnianych budynków nadleśnictwa Kampinos, utrzymanych w stylu tzw. architektury narodowej czerpiącej zarówno ze szlacheckiego baroku, jak ze stylu zakopiańskiego. Budynki objęte są obecnie opieką konserwatorską, a ze względu na swoją urodę wielokrotnie służyły filmowcom jako naturalna dekoracja (m.in. Krzysztof Zanussi realizował w ich scenerii jeden ze swoich filmów pt.: „Struktura kryształu”).
W najbliższej okolicy rośnie kilkanaście zabytkowych drzew. Są to głównie dęby szypułkowe, m.in. Dąb Leśniczego o obwodzie 550 cm na wysokości 1,30cm.
W sąsiedztwie znajduje się obszar ochrony ścisłej „Granica” – rezerwat utworzony w 1936 roku.
Park Etnograficzny – skansen
Ekspozycja prezentuje drewniane puszczańskie budownictwo ludowe. Na zabudowania skansenu składają się 3 zagrody, nazywane od ostatnich właścicieli budynków mieszkalnych, zagrodami Widymajera, Wiejckiej i Połcia. Dwie pierwsze tworzą zespół zagród „sektora rolniczego” i znajdują się przy Alei Trzeciego Tysiąclecia. Trzecia zagroda umiejscowiona jest oddzielnie i funkcjonuje pod nazwą „Chata Kampinoska”.
Zagroda Połcia – Chata Kampinoska
Człowiek pozbawiony podstawowej wiedzy o korzeniach, dziejach, historii swej Małej Ojczyzny jest niepełny intelektualnie i duchowo X St. Banach. W myśl tej maksymy członkowie Towarzystwa Kampinoskiego postanowili zagospodarować jedną chatę znajdującą się w Skansenie Granica. To trzecia z zagród, którą umiejscowiono oddzielnie od pozostałych dwóch chat – Zagrody Widymajera i Wiejckiej. Zabudowania zagrody stanowią: dom mieszkalny i obora.
Dom mieszkalny przeniesiono na teren skansenu w 1985 r. ze wsi Granica. Został wybudowany w 1911 roku z wykorzystaniem budulca stuletniej większej chałupy. Architektura chaty jest typowa dla puszczańskich wsi okresu przedwojennego. Jest to dom trzyizbowy, ale bez sieni. Wszystkie izby w domu pełniły rolę mieszkalno-kuchennych.
Spośród pozostałych obiektów skansenu wyróżnia się bielonych z zewnątrz zrębem.
Niezbędnym elementem w każdej zagrodzie była studnia z żurawiem oraz piwnica ziemna, murowana.
W czerwcu 2007 r. Dyrekcja Kampinoskiego Parku Narodowego przekazała obiekt Stowarzyszeniu „Towarzystwo Kampinoskie”. Chata wyposażona jest w całości w sprzęty i eksponaty podarowane przez mieszkańców Gminy Kampinos.
Drewniany dom mieszkalny Tomasza Połcia we wsi Granica postawiony był na posesji pod numerem 32. Na terenie skansenu ustawiono go w czerwcu 1985 r. Do wsi Granica dociera się od strony Komorowa drogą przekraczającą naturalną granicę skarpy prawiślańskiej mijając po lewej stronie Olszowieckie Błota i Kanał Olszowiecki, do którego spływają wody z bagien. Być może nazwa wsi Granica wzięła się z tego naturalnego rozgraniczenia bagien, wydm i lasów.
Przed II wojną światową wieś Granica liczyła 40 gospodarstw. Zabudowa miała charakter „ulicówki”, co znaczyło rozlokowanie po jednej stronie drogi, bo po drugiej stronie był las. Przeciętna zagroda składała się z domu mieszkalnego i zabudowań gospodarczych: obora, stodoła i przybok (komórka) na narzędzia gospodarskie.
Do czasów wojny wszystkie budynki były pod strzechą. Poszycie zmieniano co 10-15 lat. Do krycia dachu nadawała się słoma żytnia, prosta, ręcznie młócona. Garście najdorodniejszej słomy wiązano w snopeczki. Najczęściej każdy gospodarz robił to sam.
W izdebce frontowej prawdopodobnie kuchnia była wykorzystywana tylko w okresie zimowym. Jedynym opałem było drewno. Pozyskiwało się je jako zapłatę za prace porządkowe w lesie.
Nie było tam „biednej” izby, zważywszy na to, że żyli tu rodzice z ośmiorgiem dzieci. Dom z zewnątrz był bielony wapnem z domieszką farbki raz w roku – przed Wielkanocą. Bielenie wewnątrz różniło się tym, że dla większej trwałości dodawało się trochę kleju stolarskiego. Każda gospodyni dbała o czystość i ochędożność swego domostwa. Podłogi, stropy, okiennice i drzwi w tej chacie są osadzone z surowego drewna.
Urządzenia ogniowe, czyli kuchnie i piec chlebowy są z cegły, wiązanej gliną z domieszką soli kuchennej w celu uniknięcia spękania muru. Całość powleczona tynkiem wapiennym. Nad trzonem kuchennym znajduje się okap, czyli kapa. Nad kuchnią, przy ciepłej ścianie jest wnęka, tzw. szabaśnik, duchówka jak kto woli, aby potrawa dłużej zachowała ciepło.
Chałupa ma ogrodzenie ze szczebli drewnianych. Typowym dla zagrody był płot z drągowizny, ubożsi mieszkańcy robili tzw. chruśniaki, czyli chrust i grubsze gałęzie przeplatane poprzecznie pomiędzy kołkami wbitymi pionowo w ziemię.
OPOWIEŚCI O CHLEBIE
Rodzice byli prości, niewykształceni, ale wychowywali nas dobrze, wzorowo w wielkiej dyscyplinie a zwłaszcza tatuś, wg zasad wiary i przykazań bożych.
Odżywianie u nas jak i w całej wsi było proste. Używaliśmy tylko tego, co urosło w polu, a dokupowało się tylko czasem cukru, soli, nafty i zapałek. Najważniejszy był chlebuś, na który trzeba było ciężko pracować.
Mąkę na chlebuś mieliliśmy w żarnach, które stały w kącie izby, w sieni lub stajni. Ziarno żyta tak zmielone dawało grubą mąkę razową. Więc chlebuś z tej mąki był zdrowy, smaczny i szanowany.
Kiedy mama robiła ciasto w dzieży, to po wyrobieniu na wierzchu zrobiła palcem znak krzyża. Gdy rozpalała w piecu na chleb, też robiła znak krzyża. Na pierwszym bochenku też robiła znak krzyża. Do wymiatania pieca służyło pomietło i słomy włożone na ożóg a do wyciągania węgla(z drzewa) służył pociosek.
Gdy mama rozpoczynała bochenek, to też znaczyła go krzyżem. Gdy komuś chlebuś upadł na ziemię, całowaliśmy go, nawet zbieraliśmy okruszki.
Ogromnie ludzie chlebuś cenili i szanowali, bo chleb to życie.
OPOWIEŚCI O CHLEBIE
Kiedy wiosną rozpoczynało się orać pługiem ziemię, kładło się w pierwszą skibę kromkę chleba. Musiała być w Wigilię ukrajana z nowego bochenka.
Ledwo który z nas trochę podrósł, ojciec brał go w pole. Odwijał tę kromkę ze szmaty białej i kazał ją nam położyć w skibę. Kładł nasze małe ręce na rączki pługa tam chwytał swoimi dłońmi i razem ją przyorywaliśmy.
Ale bywało, że wiosna była późna, ojciec przynosił ostatni bochenek chleba i mówił – to ostatni. I potem tygodniami chleba się nie widziało. Przez długi czas żyło się smakiem chleba. Tęskniło się bardzo. Chleba z jednego pieczywa starczało na miesiąc a czasem i półtora. Pewnie starczałoby i na dłużej, gdy ojciec nie powynosił jeszcze gorących bochenków i gdzie nie pochował. Dzięki temu dociągało się z tym chlebem do Błażeja. 3 II.
A od Błażeja jadło się już tylko kartofle.
|