Strona 8 z 9 VII. Twórczość ludowa, w tym teksty piosenek, wierszy i opowiastek Twórczość ludowa w Sieradzkiem jest różnorodna. Artyści ludowi tworzą m.in. rzeźby; w końcu XX wieku znanym rzeźbiarzem był Szczepan Mucha ze wsi Szale, którego warsztat jest przeniesiony do Sieradzkiego Parku Etnograficznego, a rzeźby – rozmieszczone nie tylko w warsztacie. Zdobią one cały Park, stoją też przy wejściu do niego (por. na fotografiach). Współczesnym mu uznanym sieradzkim twórcą pracującym w glinie był Hieronim Muszyński. Wyroby garncarskie i ceramiczne, takie jak polerowane i malowane dzbany, wazony, kubki, misy, makutry (misy do ucierania maku, żłobione w środku) były niegdyś w każdym domu, a tam, gdzie były dzieci, nie mogło zabraknąć glinianych, malowanych ptaszków czy koników.
Wiele kobiet umiało własnoręcznie prząść i haftować, a także wykonywać ozdoby – czy to wycinanki, czy kwiaty z bibuły, czy pająki podwieszane u sufitu. Znaną artystką ludową jest p. Józefa Chaładaj z Monic, której wycinanki i tkanina wełniana są tu zamieszczone za wydawnictwem: Sztuka ludowa województwa sieradzkiego, wystawa pokonkursowa, Sieradz, kwiecień – czerwiec 1999 r., wyd. Muzeum Okręgowe w Sieradzu, Sieradz 1999, s. 13. Pająki zaś umie robić p. Maria Kubiak, informatorka z Chojnego, która tak o nich opowiadała: „Pająki to były ze słomy, ze słomy robiły sie takie koszyczki łosobno, i potym te pajunki sie do kupy, i kwiatki sie robiło i sie poprzypinały, i pajunki były. Były ze słumy, ładnie połowijane bibułą. Bo to późnij jeszcze te słome sie łowijało w bibułe i sie poszczępiło, i każdy koszyczek tego pająka był łowininty, a późnij zrobiuny duży, duży, duży taki. To już była siostra od tego. To już, o Jezu, to jak przyszła, na Wielkanoc, to no nie mogła sie wyrobić (...) tu w Chojnym to były te pająki takie znane. W kościele przecież był pajunk taki ze słomy, długo był, długo był tyż, tak. To pamintum, siostra zaniesła na takim kiju. – Miała pani w domu te pająki? – Tak, ale to, u nas to takie było powszechne (śmiech), a był, był”. Pracy często towarzyszyły pieśni, wykonywane zwłaszcza podczas wspólnego darcia pierza czy pasienia krów. Najwięcej ludowych pieśni śpiewano jednak podczas wesela a także świąt związanych z doroczną obrzędowością, szczególnie w czasie Wielkanocy i Bożego Narodzenia. Te pieśni zostały już uwzględnione, tu natomiast są przytoczone dwa fragmenty wypowiedzi p. Józefy Dutkowskiej z Chojnego, które niemal w całości zawierają piosenki ludowe oraz piosenkę o dziewczynie. Piosenki ludowe
Tak jak wstałam, taka rosa była ładna, to już śpiywam. Ide po wode sobie i tak: W przeczystem polu słuneczko świeci, dzionek przy pracy szybko mu leci. I te chwile szybko płyną, i godzina za godziną z moją dziewczyną, mamulu, z mojum jedyną. Rośnie w ogrodzie lelija biała, a tam na stawie trzcina wspaniała, i ta lelija żeby trzcina moja nadobna dziewczyna, Marysia moja, mamulu, Marysia moja. Pójdę ja wiązać pszyniczne snopy albo nakładać w pole pokoty. A jag mi się kwiad rozwinie, to go zaniosę dziewczynie, Marysi mojyj, mamulu, Marysi mojy. Pójdę ja zrywać trawkę zieloną, zaśpiewam sobie pieź ulubioną. I zaśpiewam kochanemu, Jasieńkowi najmilszemu w onej wieczerzy, mamulu, w onej wieczerzy. I zaśpiewam kochanemu, Jasieńkowi najmilszemu w onej wieczerzy, mamulu, w onej wieczerzy. To ja tag lubiałam tę piosynke śpiywać, bo to rano, jak wstałam, a była taka rosa, jeszcze słuneczko dopiyro weszło, tag lubiałam śpiywać, że to to echo tak szło po wodzie, po tyj rosie: Leć, głosie, po rosie do Jasieńka mego i powiedz mu, powiydz, że tęsknię przez niego. Leć, głosie, po rosie ku zielonym łąkom, powiydz memu Jasieńkowi że ja się tu błąkom. A jak my krowy paśli, to żeźmy sie prześpiywywali z chłopcami. Bo to dawno nie było tak, żeby krowe uwiunzać na polu, czsza było paś, stać i paś, chociaż dyszcz padoł. Ja pasłam małe ciele i, i krówki, to jak dyszcz padoł, to nakryłam ciele chustkum, a sama zmokłam. To tak sie śpiywało: Zachodź, słunko, zachodź, kiedy masz zachodzić, bo mnie nóżki bolą nad bydełkiym chłodzić. Takie różne piosynki. To, o, znowuż: Wiechuckie chłopaki wysokiygo coła weszły chłopu na wóz, łosikały koła, a chłob im sie prosi: nie łosikaj łosi. [do p. Perużyńskiej z Kuźnicy Zagrzebskiej: A zna pani te piosenki? – Te tak, te przyśpiywki znam. – To mniej więcej w całym Sieradzkiem takie jednakowe są, tak? – Tak, tak] Piosenka o dziewczynie
Zaśpiywamy takum piosynke, no niechby tam młodsi posłuchali: Raz w małej wioszce była dziewczynka, a miała szesnaście latek. Usta jej były niby malinka, a cała była jak kwiatek. Lecz zakochała się z chłopcem z miasta, który przysięgał jej miłoś, i uwierzyła młoda niewiasta, że się marzenie ziściło. Rzuciła ojca, rzuciła matkę, uciekła z rodzinnej wioski. I poszła z lubym nocnym ukradkiem i pierwsze poznała troski. On se zabawkę dla siebie zrobił, potem ją rzucił jak śmiecie i nieraz dziewczę okrutnie pobił, nim porodziła swe dziecię. Zhańbiwszy ciało panny niewinnej, uciek kawaler księżyca. Dziewczę do wioski wróciło rodzinnej przebłagać swego rodzica. Lecz wyrzucono ją z dzieckiem z domu zimowej i ciemnej nocy, już niepotrzebna była nikomu i nig jej nie dał pomocy. Biedna dziewczyna pod krzyżem klęczała, modląc się gorzko płakała, Zimna i głodna z dzieckiem skostniała, skonały dwa młode ciała. Posłuchajcie, dziewczynki, posłuchajcie: nie wiyrzcie wszystkim kawalerum, bo bo wiycie, że niejedyn to uwiedzie i pójdzie sobie, o. Nie wierzcie, nie wierzcie żadnemu meżczyźnie, bo to jest karmelek maczany w truciźnie. W truciźnie maczany, cukrym łobsypany, nie wiyrz, panno, nie wiyrz, Każdy łoszukany. [p. Perużyńska z Kuźnicy Zagrzebskiej dodaje: jaki diabeł ładny,/ taki oszukany] Skąd pani zna taki wierszyk? No, nauczyłam sie już dawno, łod mamusi, bo to moja mamusia nie była śpiywocka. A tę piosenkę? A to zaraz po wojnie. Uczestnicząca w nagraniu w Chojnem p. Perużyńska z Kuźnicy Zagrzebskiej mówiła, że dawniej piosenki „no to po prostu, wymyślali, pisali, sami układali albo jeszcze starsi. Młodsze pokolenie sie uczyło od starszego, tak że jeden drugiemu przekazywał. Ja jeszcze chodząc do szkoły, to był, pięćdziesiąty rok, pięćdziesiąty, czterdziesty tak ósmy, to też mieliśmy, w szkole takie imprezy, ja tam często występowałam, to na przykład taką piosenke, w dwójke, chłopak i dziewczyna: Mateuszu, Mateusie, co tak chodzisz kiejby chmura, w miętoszonym kapeluszu wyglądasz jak zmokła kura. W miętoszonym kapeluszu wyglądasz jak zmokła kura. Oj, co ci to, co zadali, czy ci zdechła krowa siwa? Oj, zadali, namawiali, aż człowieka wyswatali. Oj, zadali, namawiali, aż człowieka wyswatali. Oj, żeby to Bóg przemienił, oj, żeby to Bóg odmienił pokłóciłem się z swą Jagną, poszedłem się topić w bagno. Pokłóciłem się z swą Jagną, poszedłem się topić w bagno. Ale gdym wychłodniał w bagnie, tom pomyślał o swej Jagnie i do domu drała, drała, żeby Jaguś poźryć dała. I do domu drała, drała, żeby Jaguś poźryć dała. Nie zadzieraj, dziadzie, z babą, kiedy wiesz, że nie dasz rady, bo jak ciebie głód napadnie, do najgorszej wrócisz baby. Bo jak ciebie głód napadnie, do najgorszej wrócisz baby. Przytoczone powyżej wypowiedzi informatorek z różnych stron Sieradzkiego wskazują, że przekazywane z pokolenia na pokolenie pieśni i wiersze są w całym regionie podobne. Oprócz pieśni ważnym składnikiem twórczości ludowej były legendy i opowieści ludowe. Z terenu Sieradzkiego takie opowieści zebrał Jan Piotr Dekowski w książce Strzygi i topieluchy. Opowieści sieradzkie, wydanej w Warszawie w 1987 r. Niektóre z nich zostały już uwzględnione czy to w części poświęconej historii Woźnik, czy to we wprowadzeniu tekstów p. Józefy Dutkowskiej z Chojnego. Tu zatem są przytoczone tylko dwie, szczególnie ładne, trochę podobne do Modlitw z Arki Carmen Bernos de Gasztold. 143. Oset i jego żale (opowieść Zofii Kosatki, ur. w 1879 r., rolniczki ze wsi Kurpie, op. cit., s. 179) Ze wszystkich roślin, co rosną na świecie, najbiedniejszy jest oset. Jak powiadają starzy, zasiał go diabeł na złość Panu Bogu, a ludziom na ciężkie utrapienie. Rośnie on wszędzie, ale najwięcej w zbożu u niedbaluchów, bo tam mu najlepiej. Rośnie bujnie, mimo że nieustannie tępią go ludziska. Ponoć w głodne lata gotowali go jak kapustę i jedli na przednówku. Gdy na Matkę Boską Zielną jedna gospodyni zbierała zioła do poświęcenia, on wtedy wystąpił z wymówką: Wszystko ziele Było w kościele, A ja, kolący oset, Tom do kościoła nie poszedł. 147. Prośba pszczoły (opowieść Petroneli Golanowskiej, ur. w 1866 r., ze wsi Liski, op. cit., s. 183) Pan Bóg stworzył pszczołę. Dał jej żądło i kazał zbierać miód po pachnących łąkach i ogrodach. Ale pszczoła nie była jeszcze z tego zadowolona. Prosiła Pana Boga, aby dał jej taką moc, która by sprawiła, że gdy kogo uchla, to ten od razu pomrze. Wtedy Pan Bóg oznajmił jej, że gdy tylko kogoś uchla, zaraz sama zginie. Zasmucona pszczoła z brzęczeniem odleciała w daleki świat. Tematyka opowiastek i legend z Sieradzkiego jest różnorodna. Jak mówi Jan Piotr Dekowski w słowie wstępnym do przytaczanego tu zbioru tekstów folklorystycznych, „niektóre opowieści nawiązują do wydarzeń historycznych i społecznych z różnych okresów w dziejach tej ziemi, inne zawierają interesujące wątki dotyczące obyczajów i zwyczajów lub motywy religijne, jak również przekazy z dziedziny przyrody ożywionej i martwej. Nie brak też w nich prostej chłopskiej satyry i ludowego humoru” xi. Wiadomości o kulturze ludowej opracowano na podstawie: Władysław Baranowski, Kultura ludowa regionu, [w:] Województwo sieradzkie, Zarys dziejów, obraz współczesny, perspektywy rozwoju, red. nauk. Wacław Piotrowski, Łódź – Sieradz 1980, s. 127-141. Jan Piotr Dekowski, Sieradzki strój ludowy, Atlas Polskich Strojów Ludowych, cz. 4, z. 6, Wrocław 1959. Jan Piotr Dekowski, Strzygi i topieluchy. Opowieści sieradzkie, Warszawa 1987. Elżbieta Delida, Kultura ludowa regionu sieradzkiego, [w:] Szkice z dziejów Sieradzkiego, red. nauk. Józef Śmiałowski, Łódź 1977, s. 621-644. Małgorzata Dziurowicz-Kaszuba, Strój sieradzki, Na sieradzkich szlakach, 2/90/2008/XXIII, s. 18-21. Elżbieta Królikowska, Polski strój ludowy. Przewodnik po wystawie stałej, Państwowe Muzeum Etnograficzne, Warszawa 2000 (o stroju sieradzkim s. 16-17). Joanna Kurowicz-Kalisz, Monicka odmiana kobiecego stroju ludowego w zbiorach Muzeum Okręgowego w Sieradzu, Sieradzki Rocznik Muzealny, t. 8, 1991-1992, s. 149-153. Elżbieta Piskorz-Branekova, Polskie stroje ludowe, wyd. 2, Warszawa 2004 (o stroju sieradzkim s. 52-59). Andrzej Ruszkowski, Historyczne nazwy topograficzne w obrębie parafii św. Urszuli Ledóchowskiej, Na sieradzkich szlakach 2/90/2008/XXIII, s. 23-27. Sztuka ludowa województwa sieradzkiego. Wystawa pokonkursowa, Sieradz, kwiecień - czerwiec 1999, wyd. Muzeum Okręgowe w Sieradzu, Sieradz 1999.
|