My różaniec
toćmy mówiły. Tam jest taka kaplica, co
byiła mleczarnia, to jest obrazy,
wszytko by nieraz to, jak by
ił tamten dawny proboszcz to
odprawjał. Przyjeżdżał tak zawsze
piersza niedziela mjesionca. Nieraz po południu
ji to, a teraz to sienie odprawja. Teraz to sie u nas tu, w
Głupjance odprawja na tych jościach. Jak tam ta
kaplicka jest,
alje to tylko raz do roku – w sama wjelka
niedziela to sie odprawja tam, bo tam to jest
take
mjejsce pamjontkowe. A to opowjem. Tam by
iło tak: tylko że ja to nie pamjentam, bo ja tylko słyszałam od swojich rodziców. Ale to by
iło dawno, bo tak jak ja mam
dziewińdziesiunt lat to
moje rodzice, jile mogli mjić lat? To oni
tesz_nie pamjentali, tylko że mjało
b.ić tak: tam to, co sie joście
nazywaju to jest nazwa
polja. Te joście, ji tam orał gospodarz, znaczy sie chłop, tak jak my mówimy. Orał polje, alje orał te to polje nie na koniach, tylko orał na wołach. A wół to jest bykoczyszczony i jak każdy nazywał to było bardzo dawno, kedy on orał nie na koniach, tylko na wołach. Orał to swoje polje tam, ji że w tym mjejscu, co teraś ta kaplica stoji, uklenkły mu woły. A tam nijakiej kaplicy nie b
.iło.
Te woły mu uklenkli. Na polje, podczas
łorania mu te woły uklenkły jinie chciały dalej jiść. No ji ono jakoś tak poklenczały kawałek i ich musi, ji że tam czy on mjał
widzić, czy coś, jak tam kamjeń taki by
ił, na tym kamjeniu, że klenczał Pan Jezus. O to tak, take by
iłoopowjadanie. Ale to moji rodzice już tesz_opowjadali muj, alie oni nie wjidzieli tego, tylko słyszeli. Także to, no i w
tamtem mjejscu, od tamtej pory -
musi było prawdziwe - bo ten
kamnień to był taki wjelki, że go
wzieli do
Kołbjeli, jak kościół budowali ji zrobjone
so schody przed kościołem z tego kamjenia. A tu na jościach to tylko takie kawałeczek na pamjontka zostawjili i na tym kamjeniu takie by
iły jak koljanka.