Ja wam opowiem, jak kiedyś kawaler chodził do panny i mieli się pobierać, to wtedy nikt... panna z kawalerem nie
dycydowali, tylko dycydowali rodzice za nich, bo zawsze rodzice
młodego chcieli od panny m
łodej, żeby był posag. Rozumiecie, bez posagu, to nie było żadnego, nic. I wtedy normalnie, przyjeżdżał
rajko. Rajko – taki, że zawsze z kawalerem szedł do panny, do m
łodej. I wtedy rodzice m
łodego
jusz mówili: jak ty pójdziesz do tyj dziewczyny, do mnie przykładowo, czy do innej dziewczyny, to nic już, rozmawiaj o weselu, ale najpierw rozmawiaj, jaki
dadzo posag. Wtedy w tych latach piędziesiątych, tak jak ja już pamiętam, piędziesiąty piąty, szósty rok, już piętnaście miała, później szesnaście lat, ja już
pamniętała, że jak przychodzili to zawsze: wiele da ziemi, posagu. Jak ch
łopak dziewczyne zabierał do siebie, to wiele da ziemi, czy da konia, czy da krowy, czy da
świniaka jakiego, czy da owieczke,
łąki kawałek. Wtedy tylko się liczyło te, no i wiele jeszcze
piniążków. To piniążki
musieli być na
każdem, wiele posagu. Jeżeli m
łodego, m
łodej ojciec nie godził
s’ie na to, nie ubijali targu. Już do niczego nie dochodziło. Już ten, ten, jak my mówili swat, bo zawsze rajko przychodził, swatem nazywali, rajkiem nazywali już widział, że tutaj nic nie wskóra, wtedy wracał do domu młodego i
mówił dla ojca: taka i tak sprawa, no i wtedy dycydował ojciec:
nie będziem żenić, bo nie dostali posagu, bo za biedna dziewczyna, a jeżeli już by
ła zgoda, to wtedy już się umawiali, że na to i na to sobote
przyjdo rodzi…, przyjdzie znowu ten rajko, przyjdzie znowu ten rajko z tym młodym i już przyprowadzi ojca i matke z każdej strony i już wszystko i już będzie wódka na stole. Już będą zapojny, zapijać to po prawosławnemu to nazywali zapojny. Już będo zapijać, wtedy przychodzi rajko, mówi, że ja te dziewczyne, że my się zgodzili, że już będzie wesele i stawiajo od m
łodego pół litra wódki.
Jusz od młodej zakąska, już z jednej strony rodzice, z drugiej strony, ju
sz ubili
wszystko, wiele dostano
z’iemi, wiele dostano
łąki, wiele pieniążków będzie, krowa czy tam świnia przykładowo, czy tam będzie wszystko.
To już sie domówili wszystko i później znowu za tydzień czasu, znowu tak nazwane były dewosnuby. A co to znaczy
ło to ja i do dzisiaj nie wiem. Już więcej rodziny się
źbierało, źbierała sie rodzina m
łodej, rodzina m
łodego, starsza druhna m
łodej zaproszona była i starszy drużba, upijali ca
ły wieczór i... ale jeszcze muzykanta nie było i ju
sz jak wtedy z jednej strony i z drogiej rodzina popiła sobie
elagancko, pośpiewali, no i już wtedy do księdza, kiedy będzie ślub. Zaczynało sie całe wesele. Normalnie przychodziła ta niedziela, młody wyjeżdżał od siebie do młodej, rozumiecie, że przyjeżdża. Młody miał już swojo starszo druhne, bo wtedy tak nazywali starsza druhna, starszy
drużbant był i całym orszakiem jechali, jak dalij to koniem, jak bliżej to normalnie szli.