Zawsze na Wigilie śmy chodzili do do syna tam, do tego sołtysa, ale tera to nie wjem bo tam bapcie majo i nie mówji. Chyba nie pójdziemy, juz takie stare oboje
jestemy,łoni młode so, a my beńdziemy sie tam z
niemi, nie, chyba se oboje tylko, no jeszcze, jeszcze nie. Przemek mówji, o babcia bedziesz chciała to pojedziemy po te całe paczki,
zeby kupjić ich. Jest czworo dzieci, oni, ich dwoje to sześcioro. Ta bapcia taka jest niesprawna
ji tam się, a
jesce ktoś
przyijedzie. A on mówji ja już sie tak krempuje, zembó
f
nie ma, krempuje się, mówji, chiba nie pójdziem. No ji mamy z, mówji, na opłatek jak chco niech przyjdo
ł
do nasz, ale na Wigilie pewnie tak już plejtujemy.