Ali kiedyś to pamjentam, ja
k ojciec ze 
mno przyszed do Białe
yj, bo mjał mnie 
sukienkie, mjałam sobie 
wibrać, mjał mnie kupjić. To, to był 
Żyt mjał taki, bo Żydy te
sz mjeli fajne sklepy no ji ta jedna sukienka mji sie podobała, ale ona była za droga no ji ojciec mówji do 
tygo Żyda, mówji: Jak 
das tanij, to wezme, a jak nie to.... A ten Ży
t móhi nie, móhi, ona tyle ma kosztować, bo ona jest warta, a ja to ojcie
c mówji tak: to chodź, idziemy do domu, pójdziem do drugiego sklepu, a ja w 
płac, bo mji się ta sukienka podobała. Ojciec móhi: Nie płac, móhi, ja ci 
jo kupje, my przyjdziem, to 
kupjem, on opuści, jak pójdziemy. No ji później ten wyleciał Żyd za namji do ojca, zeby ojciec sie wrócił, to móhi, juz sprzedam, ja
k ona tak płace, móhi, to sprzedam. Ojciec później się 
śniał, dobrze ześ zrobiła, ześ płakała. To można było opuści
ć no i opuścił i sprzedoł te sukienke. To ona by
iła tak, pamjentam jak dziś, ona biła w takie układane, taka układanka by
iła, fajna, długi renkaw, taka jakaś czerwona krata, ona mi 
szie tak podobjała i kołnierzyk, no i, i guziczki.