Mapa serwisu
Notice: Undefined index: l2 in /home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php on line 151

Notice: Undefined index: l3 in /home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php on line 151

Notice: Undefined index: l4 in /home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php on line 151
 | Tekst 12

Tekst gwarowy — Zabostów 6

Halina Karaś   
Tekst nagrały Magdalena Jackowska, Katarzyna Jędrasik, Ewelina Sobol, Anna Szmytkowska (21.11.2006 r.), wstępny zapis – Monika Kresa, weryfikacja zapisu i opracowanie – Halina Karaś.

Informator: Feliksa Siejka, ur. w 1923 roku w Płaskocinie (gmina Kocirzew Południowy, pow. łowicki). Rodzice byli rolnikami, matka pochodziła z Płaskocina, a ojciec z pobliskich Boczków (gwar. Bock). Pani Feliksa ukończyła szkołę podstawową. Zamieszkała w Zabostowie po zamążpójściu (mąż pochodzi stąd). Oboje z mężem pracowali na roli.



 
 
 
 
 
 

Boże Narodzenie


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

 
 
A no, no jak na Boze Narodzenie to sie sykowało no, na Boze Narodzenie to był
podstawowom rzecom śledź, nie, no bo, bo to było postne i śledź, ale jak jesce jo tam miałam powiedzmy moze dziesięć tam dwanaście lot, to
chodzieły
ze śledziamy po wsi, mioł kubełek powiesony na plecach na takim tam pasku i dosed do
łokna i: Za śledzia..., za jaje śledzia daje. No to sie tam łod niego kupieło i te śledzie na te wigilie beło, ale potym jak po wojnie, no to te
pińć lot, jak tu
Nimce beły, to ło śledziu sie nie wiedziało, nie kupieło sie za nic na świecie. No to to to, to co tam, kompot, kluski, tam ryzu sie ugotowało na mleku, posłodzieło, no i takie dania.
A ciasta jakieś?
A ciasto to zwykłe ciasto i takie, ło, tako była Wigilia. No a potem jus jak te Nimce stąd sie wyprowadzieły, no to te śledzie juz
zaceny potym sprowodzać, no to to sie kupowało tyn śleydź tam, cy tam ta ryba, no to jus na te, na te wigilie beła, no, no. Potym i ciasta juz tam troske zacyny płowstawać, ale długo, długo to, to tyko placek zwykły, tam sernik albo co, nawet, nawet przecies i wesela jak beły to tylko placek, no, i to potem nastawoł taki placek z budyniu robiony, ale to było takie, no niby dobre, bo słodkie, ale, ale takie no, tam jak, jak napiekły gdzieś, kucharka upiekła troche, to, to tam
cza było i kurom dać, no bo tam ludzie sie z tym nie zachwycały, no, ale placek zwykły to sernik no.
A powiedz, ile tego placka sie piekło.
A placka to sie przecie piekło całe piecywo, no tam, ile było
brytfannów, łosim wesło, to łosiym było placków.
I tak poszło na raz?
No tam placek taki to sie nie psuje drozdzowy tak szybko. Tak ze, ze, moze ze dwa tygodnie sie go jadło, no ale tam jak sie sło w pole, tam to sie
kojde ukrajało i sie bez droge zjadło i przysło sie znowu sie krajało i tam ani sie nie przyjod, ani w ogóle, i to wszystko było tak zjedzone, ze tam do łostatniego...
Okruszka.
No.


Fot. Piotr Wysocki
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS