Mapa serwisu
Notice: Undefined index: l2 in /home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php on line 151

Notice: Undefined index: l3 in /home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php on line 151

Notice: Undefined index: l4 in /home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php on line 151
 | Tekst 3 (Krzczeń)

Krzczeń

Nagranie: Magdalena Chudzik, Ewa Glińska, Magdalena Kłosińska, Kinga Michalska, 18 listopada 2006 r.
Przepisała Monika Kresa, opracowała Aleksandra Krawczyk-Wieczorek.
Informatorka: Bronisława Jagielska, ur. w. 1927 r. we wsi Ludwin (ok. 5 km na południowy zachód od Krzczenia).
W wieku 10 lat informatorka przeniosła się wraz z rodziną do Krzczenia. Czasy wojny światowej spędziła we wsi. Ukończyła pięć klas szkoły podstawowej.

Wielkanoc


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

 
Z puczątku jechaliśmy do kuścioła, późnij, pierwszy dzień świąt to było swubodnie, bo to ludzie łuznwali, stare, że to jes Wielka Nidziela, to grzecznie wszystko, a na drugi dzień, to chłupaki ślyi z wiadrami tam ni było, że tam perfumy, czy co, tyko tak w butelki ponaliwali se wody, a jag nie to
 
 
 
mnieli takie, jakieś takie se porubili
 
 
 
wydrunżyli tak jak pompka we wozach. I oni tego, jak się nazywa, to naciągali wode i to leli, no przyśli, puschudzili się chłopcy, to już my byli takie duże, poschudzili się chłopaki, no trochy zaczęli się pu… trochu najpierw tak lać. Później z wiadrami do domu zaleli pudłoge całe to wszystko, matka nasz wygnała na dwór. Wiadra w studni potupili, bu to taki żuraw był, ciungnęło sie tymi wiadrami, no
 
 
 
leli się, poleli się na
 
 
 
łustatku nasz obleli, ale ja, to było w kwietniu, ni ma czym, to miałam taki kanke. I z to kanko poleciałam tutaj jak tu przyjeżdżacie przez ten mostek, tu był taki rowek, do tego rowka przyniesłam sobie to wiadro wody, te kanke to wiadro wchudziło. O, i taki był
 
 
 
cwaniak jeden stał, się śmiał, on sie niby nie lał, ale te widzieli, reszte kulegów, że ja niese wjadro wody, łon se ręce w kiszeniach tak czszymał i łoni sie śmiejo: No już teraz ni mamy cz… A mieliśmy jiść na zabawe, a ja jak podleciałam z tyłu, i jak go ud samyj głowy tym wiadrem wody, łon się
 
 
 
ubejrzał, co się dzieje, ublałam go. Ech, to było wszystko śmiech, ciepło było, nikt się nie ubrażał, nicht, nic ni mówił. Ji tego, jak sie nazywa, wziął, było ciepło, matka, marynarke zdjął, puwiesił, marynarka ubeschła trochy i mieliśmy tak na
 
 
 
druge wioske, tutaj za kanał z|e dwa kilumetry pośliśmy jeszcze na te zabawe. To mało tego było? To i na zabawie sie leli jeszcze. I to sie nicht nie ubrażał, nicht sie nie bił, jak tera wyprawiajo krzywdy.
 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS