Obrzędy i zwyczaje doroczne
Autorzy opracowania zamieszczonego w pracy zbiorowej: Dziedzictwo kulturowe Lubelszczyzny. Kultura ludowa, Jan Adamowski oraz Mariola Tymochowicz, zauważają, że Lubelszczyzna jest regionem niezwykle bogatym w zwyczaje i obrzędy doroczne. Ich zdaniem wynika to m.in. ze względu na fakt, że jest to obszar wschodniego pogranicza kulturowego (Adamowski, Tymochowicz 2001: 35).
Wiele obrzędów i zwyczajów spotkać można również w innych regionach Polski, wiele z nich pojawia się na całym obszarze Lubelszczyzny, niektóre natomiast są ograniczone terytorialnie czasem do kilku wsi.
Okres zimowy
Okres zimowy obejmuje następujące dni i okresy: rozpoczyna się od Adwentu (jadwent, przedgodzie), czyli czterotygodniowego postu przed Świętami Bożego Narodzenia. Charakterystycznym elementem, który pojawiał się w czasie Adwentu na porannej mszy wotywnej (na roratach) była świeca (roratka). W niektórych miejscowościach kultywowano zwyczaj porannego grania sygnałów na ligawce (długa trąba wykonana z drewna lipowego lub wierzbowego).
Zwłaszcza dla młodzieży ze względów towarzyskich bardzo istotne były Katarzynki oraz Andrzejki (jędrzejki), były to dni, kiedy w wigilię św. Katarzyny i św. Andrzeja, młodzi ludzie wróżyli sobie dalsze losy. W wigilię dnia św. Katarzyny w szczególności kawalerowie odbywali wróżby matrymonialne (np. wyciągali spod poduszki jedną z przygotowanych kartek z imieniem przyszłej żony). Andrzejki przeznaczone były na wróżby matrymonialne dziewcząt. Przykładem bardzo ciekawej wróżby andrzejkowej było pieczenie przez dziewczęta placków, nazywanych andrzejkami, kukiełkami lub gomułkami. Każda przynosiła garść mąki lub żyta, które mielono na żarnach w odwrotnym niż zwykle kierunku, następnie musiała przynieść w ustach wodę z wiadra przy studni do rozczynienia ciasta. W piecu, na którym pieczono placki, palono ukradzionym od sąsiadów drewnem. Dziewczęta oznaczały placki swoimi imionami, po czym wpuszczały psa i obserwowały, który placek wybierze. Pierwsza miała wyjść za mąż ta, której placek pies zjadł jako pierwszy. Jeśli pies wybiegł z plackiem do progu, wróżyło to szybkie wesele, jeśli schował się z nim pod łóżko – śmierć właścicielki. Jeśli nadgryzł kawałek, panna miała zostać porzucona przez kawalera.
Wieczorki (wieczorynki, prządki, z kądzielą) organizowane w długie zimowe wieczory pełniły z jednej strony funkcję bardzo praktyczną, a z drugiej strony były okazją do spotkań towarzyskich. W tym czasie korzystano z pomocy sąsiedzkiej w wykonaniu przeznaczonych na okres zimowy prac, takich jak: przędzenie, darcie pierza itp. W zależności od czynności, które wykonywano, nazywano je np. pierzakami, obieraczkami, tłoką.
W dniu św. Barbary wróżono pogodę na zbliżające się święta zgodnie ze znanym przysłowiem „Św. Barbara po lodzie, Boże Narodzenie po chłodzie”. W dniu św. Mikołaja na specjalnie odprawianym nabożeństwie składano ofiary, np. chleb, placki pszenne, gomułki sera, masło i drób. Poszczególne dni od św. Łucji do Wigilii miały informować o pogodzie w ciągu każdego miesiąca nadchodzącego roku.
Boże Narodzenie – Nowy Rok (Gody)
W wigilię Bożego Narodzenia przygotowywano wieczerzę i dekorowano izbę (np. u powały wieszano pająk, wykonany ze słomy, bibuły i fasoli, ramy obrazów dekorowano kwiatami z bibuły). Gospodarz stawiał w kącie izby snopek żyta lub żyta, pszenicy i owsa (nazywany królem), który po święcie Trzech Króli wykorzystywano – ziarno dodawano do ziarna na siew, a sieczkę ze słomy dawano zwierzętom do zjedzenia, aby zapewnić powodzenie w ciągu roku. Choinka pojawiła się dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Wieczerzę wigilijną nazywano pośnikiem, wiliją, postnikiem, kolędą.
Boże Narodzenie spędzano w gronie rodzinnym, wszystko na ten dzień musiało być wcześniej przygotowane. Spanie w dzień wróżyło zaleganie zboża na polach, wzięcie słomy do ust – ból zębów. Na pamiątkę ukamienowania św. Szczepana święcono owies, którym następnie obsypywano nawzajem siebie i księdza. Tego dnia przyjmowano też służbę i omawiano warunki pracy w ciągu roku. Wieczory od Bożego Narodzenia do Nowego Roku lub do Trzech Króli nazywano świętymi wieczorami. Były one przeznaczone na śpiewanie kolęd i czytanie o narodzinach Jezusa. Nie wolno było wykonywać żadnych prac, ponieważ były one złą wróżbą i mogły spowodować niepożądane następstwa.
Ostatni dzień starego roku nazywano szczodrym wieczorem. Był on urozmaicony różnymi wróżbami i przepowiedniami. W Nowy Rok chłopcy chodzili po szczodrakach i składali życzenia. W dniu Trzech Króli święcono kredę i kadzidło. Następnie pisano na drzwiach domów i stajen pierwsze litery imion trzech króli (K + M + B), co miało uchronić od złych mocy i czarownic, oraz okadzano chorych ludzi i zwierzęta. Tego dnia chodziły po wsiach grupy kolędników przebranych za wschodnich mędrców, którzy składali życzenia, śpiewali kolędę Mędrcy świata monarchowie oraz recytowali swoje kwestie. Mogli w zamian za to zostać obdarowani świątecznymi produktami, takimi jak: pieróg z kaszy gryczanej, placki reczane, ciasto z fasolą lub makiem, jajka, słonina, kasza gryczana lub owsiana (Adamowski, Tymochowicz 2001: 45).
„W okresie od Bożego Narodzenia i Nowego Roku powszechnie praktykowane było w różnych formach obrzędowe składanie życzeń, czyli kolędowanie [podkreślenie E.K.]. Typowy czas kolędowania przypadał na okres do Trzech Króli i obejmował chodzenie z żywymi zwierzętami, maszkarami, z gwiazdą, szopką, chodzenie różnych grup przebierańców, widowisko zwane herodami, „wesele krakowskie” i inne” (Adamowski, Tymochowicz 2001: 42). Jako przykład kolędowania na obszarze zachodniej Lubelszczyzny można podać chodzenie z wężem, które praktykowano we wsi Kaznów, a także w innych wsiach południowego Podlasia. Najważniejszym atrybutem był wąż, wykonany z drewna lub z papieru, którego noszono w kieszeni kożucha. Podczas śpiewania kolęd, chłopcy podrzucali węża, a on rozwijał się nad głowami słuchających.
We wsi Rozkopaczew w wigilię Trzech Króli dorośli chodzili z pochwolmym, czemu towarzyszyła specjalnie w tym dniu wykonywana pieść, zaczynająca się od słów: Dziś pochwolmy, dziś pochwolmy tego króla. Potem śpiewano także inne kolędy (Adamowski, Tymochowicz 2001: 45).
Najpopularniejszą formą widowiska bożonarodzeniowego były herody. Przedstawienie miało miejsce w domach od drugiego dnia Bożego Narodzenia do Trzech Króli, a podstawowym wątkiem dramatycznym była zbrodnia króla Heroda i jego śmierć. Uczestnikami byli chłopcy przebrani za: króla Heroda, Żyda, śmierć, feldmarszałka, czterech żołnierzy, diabła i anioła, Turka, królową itp. Na zachodniej i południowej Lubelszczyźnie przedstawienie kończyło się sceną okolędowania wybranej dziewczyny, czyli jej ukoronowania, czemu towarzyszyło odśpiewanie specjalnej kolędy życzącej (Adamowski, Tymochowicz 2001: 44).
2 lutego w dniu Matki Boskiej Gromnicznej (Gromniczna) poświęconą gromnicą wykonywano znak krzyża na głównej belce pułapowej, co domownikom wróżyło pomyślność, a także miało uchronić dom od gromów. Wierzono, że świeca ta chroni przed wilkami. Tą świecą także podpalano dzieciom włosy w czterech miejscach naokoło głowy, żeby się nie bały piorunów i burz. Prognozowano również pogodę, o czym świadczy przysłowie: Gdy na Gromice mróz, schowaj sanie, szykuj wóz (Adamowski, Tymochowicz 2001: 45).
W dniu św. Błażeja (3 lutego) święcono w kościele jabłka oraz małe woskowe świeczki (błażejki), owijane paskami lnu. Wierzono, że spożywanie tych jabłek, lub przykładanie ich pod szczęką, pomoże przy bólach gardła. Dzień św. Agaty (5 lutego) był dniem święcenia soli, chleba i wody. Miały one chronić kobiety ciężarne przed poronieniem. Sól natomiast chroniła przed pożarem i służyła do oczyszczania wody ze studni. W dniu św. Walentego wróżono pogodę: Gdy na święty Walenty deszcze, mrozy będą jeszcze (Adamowski, Tymochowicz 2001: 47).
Okres od Bożego Narodzenia do Wielkiego Posty, czyli zapusty, był czasem zabaw i wesołości, kiedy organizowano wesela, spotkania przy muzyce, dużo tańczono i śpiewano. Ostatnie dni zapustów nazywano: ostatkami lub kusakami. W czasie zapustów na Lubelszczyźnie można było spotkać różnego rodzaju przebierańców: Cyganów, dziada z babą, zwierzęta – koguta, konia, osła, bociana, kozę, żebraków, czy kominiarzy (Adamowski, Tymochowicz 2001: 47).
Okres wiosenny
W okresie Wielkiego Postu typowymi potrawami były: żur, kapuśniak z chlebem, kasza gryczana i jęczmienna na oleju, słoducha, kisiel z owsa, lak czyli rosół ze śledzi, groch, prażony len, barszcz grzybowy, kartofle z lnem, kartofle przypiekane na kuchni itp. Nie urządzano również żadnych zabaw i nie śpiewano pieśni. Okres ten zaczynał się od Popielca, czyli wstępnej środy. Chłopcy nosili garnki z popiołem, jeśli nie otrzymali podarunku, rozbijali je w izbie, niektórzy na kiju przywiązywali pończochę wypełnioną popiołem i dotykali nimi głowę osoby, która ich obdarowała (Adamowski, Tymochowicz 2001: 48, 49).
W dniu św. Grzegorza (12 marca – gregorianki) grupy żaków zbierali jajka dla nauczycieli, natomiast w dniu św. Józefa (19 marca) nie obowiązywał post, wolno było organizować zabawy i rozpoczynano prace polowe. Środopoście, czyli przebijanie postu wiązało się z rozlicznymi żartami, jakie chłopcy robili dziewczynom, np. wpuszczali wróbla do domu, rozbierali wóz i wciągali go na dach, bielili płoty, malowali okna słoniną itp. 25 marca z okazji Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, Matki Boskiej Roztwornej, pieczono ciasta w różnym kształcie i obdarowywano nimi: gospodarza dla zapewnienia urodzaju na polu – ciastem w kształcie bron, sierpa lub pługu, dziewczętom – w kształcie ludzkiej nogi, żeby szybko wyszły za mąż lub w kształcie nogi bociana, żeby były zdrowe i szybko wyszły za mąż (Adamowski, Tymochowicz 2001: 49, 50).
Wielkanoc
Okres wielkanocny rozpoczynała Niedziela Palmowa (Kwietna Niedziela), kiedy święcono palmy wielkanocne. Tradycyjnie wykonywano je z gałęzi wierzbowych, leszczynowych, trzciny wodnej, barwinka, widlaka, bukszpanu, gałązek porzeczki lub wiśni. Niekiedy zdobiono je kwiatkami i wstążkami. Poświęcone palmy wkładano za święte obrazy, by chroniły przed piorunami.
W Wielkim Tygodniu każdy dzień miał określony charakter: w Wielki Poniedziałek i Wtorek robiono porządki w chałupach. Należało do nich bielenie ścian, mycie okien, odkurzanie obrazów, szorowanie podłóg. Wielka Środa miała charakter zaduszkowy, a w kościele otwierano drzwi do nawy głównej. Od Wielkiego Czwartku nie można już było wykonywać różnych czynności (np. prać kijanką, rąbać drzewa, młócić, prząść itp.), ponieważ wierzono, że może to sprowadzić złe następstwa (Adamowski, Tymochowicz 2001: 50). W Wielki Piątek, aby zapewnić sobie zdrowie i pieniądze, należało się umyć w misce, do której wrzucono monety lub przed świtem w bieżącej wodzie. Tego dnia przepowiadano również pogodę. W Wielką Sobotę święcono pokarmy – miało to miejsce w chałupie najbogatszego gospodarza lub na powietrzu (np. przy krzyżu). Do koszyków wkładano dużo jaj, bochenek chleba, pęta kiełbasy, boczek, ser, masło, chrzan, sól. Niczego nie mogło zabraknąć, ponieważ byłaby to zła wróżba. W niektórych wsiach Lubelszczyzny praktykowano zwyczaj bębnienia na pamiątkę zmartwychwstania Chrystusa. W Janowcu organizowano całe widowisko, w którym brały udział dwie grupy chłopców z bębnami i pochodniami. Rozchodzili się w dwóch kierunkach: w stronę cmentarza i w stronę Wisły. Grupy te miały się spotkać pod kościołem, ale wcześniej musiały odwiedzić każdy dom (Adamowski, Tymochowicz 2001: 51).
W Niedzielę Wielkanocną ten gospodarz, który najszybciej dotarł do domu, miał mieć pierwszeństwo w zakończeniu żniw. W okolicach Puław wierzono, że ten, kto pierwszy wejdzie do domu, zapewnia sobie pomyślność, powiecie lubartowskim natomiast, młody człowiek, który najszybciej dotarł do wioski, miał mieć niedługo wesele. Z jedzeniem wielkanocnym wiązało się wiele wierzeń, zakazów i nakazów, m.in. skorupki poświęconych jaj były rozsypywane w kątach izby dla zabezpieczenia przed robakami (więcej zob. Adamowski, Tymochowicz 2001: 52). Tego dnia w okolicach Bychawki chodziły grupy kolędnicze, które śpiewały pod oknami. Za to otrzymywali jajka – ten zwyczaj nazywany był jajorze.
W okresie wielkanocnym w Kozłówce chłopcy robili kukły chłopa i baby i mocowali je do płozów sań. Następnie panny, które nie wyszły za mąż w czasie zapustów musiały ciągnąć ten pojazd poganiane przez chłopców z workami pełnymi popiołu (Adamowski, Tymochowicz 2001: 52).
Drugi dzień świąt wielkanocnych, lany poniedziałek, odznaczał się tym, że polewano się wzajemnie wodą. „W powiecie lubartowskim gospodarze tego dnia wprowadzali konie do rzeki, żeby przez cały rok zdrowo się chowały. Tam też dyngus odbywał się we wtorek, wszyscy oblewali się wodą, aby lato nie było suche. Polewanie powtarzano w pierwszą niedzielę po świętach. W niektórych wsiach polewanie trwało nawet cały tydzień do Przewodniej Niedzieli, kiedy to dziewczęta za oblewanie wodą dziękowały chłopcom, obdarowując ich pisankami (Adamowski, Tymochowicz 2001: 53).
W Borkowie koło Garbowa praktykowano zwyczaj zwany chodzeniem z pasyjką, kiedy mali chłopcy chodzili z pasyjką i śpiewali pieśni wielkanocne. Chodził z nimi także dziad z koszem, który zbierał jajka. W Nowym Dworze znany był zwyczaj mazusia, który polegał na tym, że wczesną wiosną chłopcy owinięci w grochowiny chodzili z przedstawiającą niedźwiedzia kukłą ze słomy. Słomę zdzierano z niedźwiedzia i zanoszono do domów, by włożyć ją do gniazd gęsi i kur, by dobrze się niosły (Adamowski, Tymochowicz 2001: 53).
W dniu św. Jerzego (23 kwietnia) gospodarze oglądali zasiew zimowy, wróżąc, czy mogą się spodziewać urodzaju, w św. Marka (25 kwietnia) nie pracowano w ogrodzie i nie wypiekano chleba, ponieważ wierzono, że to wróży deszcz (Adamowski, Tymochowicz 2001: 54, 55).
Zielone Świątki wiązały się ze składaniem ofiar dla duchownego i służby kościelnej (np. chleb, słonina, kasza, kiełbasa, ser, masło, jaja, jabłka) jako wynagrodzenie. W domu i na podwórku rozkładano tatarak (lepiech), i wszędzie gdzie się dało wkładano gałązki wierzby i klonu. W różnych wsiach Lubelszczyzny w tym dniu przystrajano bydło, np. w okolicach Lublina, Kazimierza Dolnego i Opola Lubelskiego nakładano krowom wiązki z gałęzi brzozowych, które nazywano maidłem (Adamowski, Tymochowicz 2001: 55).
W Boże Ciało odbywała się tradycyjnie procesja do czterech ołtarzy. Przy ich rozbieraniu ludzie starali się zabrać do domu gałązki brzozy, które stanowiły element dekoracji. Włożenie ich za obrazy święte, w strzechy chałup, obory i stodoły, miało chronić obejście przed pożarem, a domowników przed chorobami. W Zielony Czwartek święcono wianuszki z ziół i kwiatów, które wieszano koło drzwi wejściowych.
Sobótka to święto w wigilię św. Jana (24 czerwca) należące do najstarszych słowiańskich obrzędów ludowych. Tego dnia wykonywano różne czynności związane z wegetacją roślin, wieczorem dziewczęta puszczały wianki na wodę, a przede wszystkim zapalano ogień nad wodą lub na wzgórzach i polanach leśnych (Adamowski, Tymochowicz 2001: 56).
Okres letni
Wierzono, że od dnia Matki Boskiej Jagodnej (2 lipca) można zacząć zbierać jagody i je spożywać. W dniu św. Wawrzyńca (10 sierpnia) rozpoczynano orkę pod jesienne zasiewy. W święto Matki Boskiej Zielnej (święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny –15 sierpnia) święcono w kościele polne zioła i zboża, takie jak: len, proso, żyto, pszenica, jęczmień, owies oraz warzywa i kwiaty. Ziarno poświęcone tego dnia dodawano do zboża siewnego, a zioła w leczeniu chorób oraz jako ochronę od uroków i czarów.
Dożynki obejmują czas żniw i zbiorów. Z rozpoczęciem żniw wiązały się różne zwyczaje. Pierwsze kłosy ścinano w sobotę, ponieważ to dzień poświęcony Matce Boskiej. Pierwszy skoszony snop zostawiano do Wigilii, a na zakończenie koszenia zostawiano w rogu pola garstkę nieskoszonego zboża (kozę), którą należało się starannie zająć – wiązano ją i przystrajano kwiatami, plewiono, czyszczono miejsce pod nią z chwastów i ściernia, zruszano pod zasiew i wkruszano ziarno, by zapewnić urodzaj w przyszłym roku (Adamowski, Tymochowicz 2001: 58). Drugim etapem czynności dożynkowych było wieńcowe lub okrężne. Przygotowywano wówczas wieniec w kształcie korony, który najlepsza żniwiarka zakładała na głowę. Podchodziła do gospodarza i pochylała się, a on zdejmował wieniec i zawieszał go w miejscu, gdzie miał się znajdować aż do zasiewów (Adamowski, Tymochowicz 2001: 59).
Okres jesienny
Dzień Matki Boskiej Siewnej (dzień Narodzenia Najświętszej Maryi Panny – 8 września) był to termin rozpoczęcia zasiewów. W tym dniu należało zasiać chociaż skrawek pola, aby uzyskać błogosławieństwo Matki Boskiej. Tego dnia miały odlatywać ptaki. Prognozowano również pogodę. Siew ozimin kończono w dniu św. Mateusza (21 września), kiedy miał miejsce obrzęd dosiewek. Polegał ona na tym, że na polu rozrzucano słomę ze zboża tego samego gatunku, aby zboże urosło tak samo dorodne.
W okolicach Spiczyna i Zawieprzyc znany był zwyczaj dokopin, czyli świętowania końca kopania ziemniaków, który polegał na wykonaniu wianka z kwiatów i maciny kartofli, przygotowania jedzenia oraz tańca mężczyzn w czarnych sukmanach.
Na okres jesienny przypadały również dzień Wszystkich Świętych oraz Zaduszki.
W umówionym dniu ksiądz zapraszał na obiad krewnych i sąsiadów (pominki – obiady). Każdy z zaproszonych przynosił kawałek chleba, kładł go na stole, klękał, odmawiał pacierz i dopiero wtedy mógł się przywitać. Po poświęceniu zabudowań odmawiano modlitwę za zmarłych i dopiero wówczas zasiadano do stołu. Bogatsi gospodarze prosili księdza o poświęcenie zagrody.
11 listopada w dniu św. Marcina należało zakończyć wszystkie prace polowe (Adamowski, Tymochowicz 2001: 60–61).
Autorzy zdjęć: Ewelina Kwapień, Bartłomiej Gołąb
Literatura:
· Jan Adamowski, 1996, Wigilia polska na obszarze północno-zachodniej Lubelszczyzny, „Twórczość Ludowa”, r. 11, nr 4/33, s. 19-24.
· Jan Adamowski, 2001, Wierzenia i opowieści z zachodniej Lubelszczyzny (narodziny i chrzest dziecka oraz przekazy o dziadach wędrownych), „Twórczość Ludowa”, r. 16, nr 2/49, s. 28-31,
· Jan Adamowski, Mariola Tymochowicz, 2001, Obrzędy i zwyczaje doroczne z obszaru województwa lubelskiego (próba słownika), [w:] Dziedzictwo kulturowe Lubelszczyzny. Kultura ludowa, 2001, praca zbiorowa red. Alfred Gauda, Lublin, s. 35–60.
· Dziedzictwo kulturowe Lubelszczyzny. Kultura ludowa, 2001, praca zbiorowa red. Alfred Gauda, Lublin.
· Alfred Gauda, 2001, Plecionkarstwo, [w:] Dziedzictwo kulturowe Lubelszczyzny. Kultura ludowa, 2001, praca zbiorowa red. Alfred Gauda, Lublin, s. 109–116.
· Ginące zawody między Wisłą a Bugiem, 1995, red. Alfred Gauda, Lublin.
· Jan Górak, 2001, Tradycyjna architektura ludowa (zarys problematyki), 2001, [w:] Dziedzictwo kulturowe Lubelszczyzny. Kultura ludowa, 2001, praca zbiorowa red. Alfred Gauda, Lublin, s. 13–20.
· Historia pieśnią napisana. Monografia Zespołu Śpiewaczego z Łubek, red. Janina Biegalska, Wiesław Czerniec, Wojciechów, wydany po 2005 roku (brak daty).
· Zofia Jośko, Zuzanna Kowalska, Zofia Sulima, 2008, Zwyczaje, obrzędy i tradycje ziemi wojciechowskiej, Wojciechów.
· Elżbieta Kępa, 1995, Garncarstwo ludowe Lubelszczyzny, „Twórczość Ludowa”, nr 1, s. 18-23.
· Elżbieta Kępa, 2001, Stroje ludowe i ich zdobnictwo, [w:] Dziedzictwo kulturowe Lubelszczyzny. Kultura ludowa, 2001, praca zbiorowa red. Alfred Gauda, Lublin, s. 87–94.
· Muzeum Wsi Lubelskiej, red. Andrzej Wrona, przewodnik po skansenie, wydany po 2005 roku (brak daty).
· Janina Petera-Górak, 2001, Urządzenie wnętrza izby, [w:] Dziedzictwo kulturowe Lubelszczyzny. Kultura ludowa, 2001, praca zbiorowa red. Alfred Gauda, Lublin, s. 29–34.
· Marian Pokropek, 1978, Atlas sztuki ludowej i folkloru w Polsce, Warszawa.
· Danuta Powiłańska, 1995, Kowalstwo, [w:] Ginące zawody między Odrą a Bugiem, 1995, praca zbiorowa red. Alfred Gauda, Lublin, s. 69–77.
· Danuta Powiłańska-Mazur, 2001a, Kowalstwo, [w:] Dziedzictwo kulturowe Lubelszczyzny. Kultura ludowa, 2001, praca zbiorowa red. Alfred Gauda, Lublin, s. 103–108.
· Danuta Powiłańska-Mazur, 2001b, Stan badań etnograficznych w regionie lubelskim, [w:] Dziedzictwo kulturowe Lubelszczyzny. Kultura ludowa, 2001, praca zbiorowa red. Alfred Gauda, Lublin, s. 7–12.
· Zofia Staszczak, 1963, Budownictwo chłopskie w województwie lubelskim (w XIX i XX wieku), Wrocław.
· Janusz Świeży, 1952, Strój krzczonowski, [w:] Atlas polskich strojów ludowych, część V. Małopolska, z. 7 [3].
· Michał Trzewik, 2001, Garncarstwo, [w:] Dziedzictwo kulturowe Lubelszczyzny. Kultura ludowa, 2001, praca zbiorowa red. Alfred Gauda, Lublin, s. 95–102.
· Wojciechowskie śpiewanie, 2006, komitet redakcyjny: Zofia Jośko, Zuzanna Kowalska, Wiesław Czerniec, Janina Biegalska, Urszula Mirosław, Agnieszka Gąska, Wojciechów.
· Celestyn Wrębiak, Tkactwo, [w:] Dziedzictwo kulturowe Lubelszczyzny. Kultura ludowa, 2001, praca zbiorowa red. Alfred Gauda, Lublin, s. 77–86.
· Z podróżniakami przez pokolenia. Monografia Kapeli Wojciechowskiej, 2009, komitet redakcyjny: Zofia Jośko, Zuzanna Kowalska, Helena Weremczuk, Urszula Mirosław, Agnieszka Gąska, Wojciechów.
Za pomoc w realizacji opracowania szczególne podziękowania składam dyrekcji i pracownikom Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie, Stowarzyszenia Twórców Ludowych w Lublinie, dyrekcji oraz pracownikom Gminnego Ośrodka Kultury w Wojciechowie i Muzeum Kowalstwa oraz Wojciechowskiego Muzeum Regionalnego przy Gminnym Ośrodku Kultury w Wojciechowie, Panu Romanowi Czerniecowi – właścicielowi Kuźni Artystycznej w Wojciechowie oraz wszystkim osobom, które życzliwie wspierały niniejsze badania.
|