Mapa serwisu
Notice
: Undefined index: l2 in
/home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php
on line
133
Notice
: Undefined index: l3 in
/home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php
on line
133
| 
Kultura ludowa (wersja rozszerzona)
Kultura ludowa - spis treści
Lubelszczyzna wschodnia
(Pogranicze wschodnie młodsze I)
Aleksandra Krawczyk-Wieczorek
Kultura materialna
Budownictwo
Dom mieszkalny był podobny na całej Lubelszczyźnie.
Budowlami wyróżniającymi wschodnią część Lubelszczyzny są drewniane cerkwie. Były tu świątynie unickie, po zniesieniu unii w 1875 r. przekształcone na prawosławne, a także prawosławne budowane po 1875 r. Po 1918 r. wszystkie cerkwie zamieniono na kościoły katolickie.
Cerkiew składa się z trzech podstawowych części: ołtarza, czyli prezbiterium, nawy oraz kruchty (
pritwor
), zwanej powszechnie „babińcem”. Prezbiterium od nawy oddziela ikonostas, czyli ściana z ikonami i z drzwiami (
wrotami
), noszącymi nazwy:
carskie
(środkowe) i
diakońsie
(dwoje bocznych). Na Lubelszczyźnie występuje dziewięć typów cerkwi (wymienimy tu tylko niektóre). Najstarsze, bezkopułowe, nie różnią się wyglądem od kościołów bezwieżowych. Przed 1875 r. powszechne były cerkwie z dzwonnicą nad babińcem. Na południowo-wschodniej Lubelszczyźnie występują cerkwie jednokopułowe i trzykopułowe. Po 1875 r. zaczęto budować cerkwie typu rosyjsko-prawosławnego.
Tradycyjny strój
Stroje hrubieszowskie
Jest to umowna nazwa strojów noszonych dawniej przez ludność zamieszkującą wzdłuż obecnej granicy polsko-ukraińskiej od Hrubieszowa do Tomaszowa Lubelskiego. Strój ten stanowi typowy przykład ubiorów terenów pogranicznych, gdyż funkcjonują tu obok siebie elementy odzieży i zdobnictwa charakterystyczne dla kultury ludowej polskiej oraz ukraińskiej. Przykładem może być koszula kobieca: ma ona krój przyramkowy z dużym wykładanym kołnierzem, typowy dla całej Lubelszczyzny, natomiast zdobiące ją czarne lub kolorowe hafty krzyżykowe bardzo przypominają hafty ukraińskie.
Strój kobiecy. Tradycyjne nakrycie głowy stanowiła
chamełka
, nazywana też
kimbałką
, na którą zakładano siatkowy czepek. Całość osłonięta była tybetową chustką zawiązaną w formie czapki. Kołnierz koszuli był najczęściej zdobiony białym haftem płaskim, natomiast na przyramkach, rękawach i mankietach stosowano haft krzyżykowy, czarny lub wielobarwny. Najstarsze spódnice były szyte z gładkich i drukowanych lnianych tkanin samodziałowych, podobnie jak w Biłgorajskiem i Zamojskiem. Na przełomie XIX i XX w. zastąpiły je spódnice z wełnianych tkanin fabrycznych. Zapaski z lnu samodziałowego ze skromnym haftem zostały zastąpione prze zapaski z cienkich tkanin fabrycznych ozdobionych koronką lub zapaski płócienne z szerokimi pasami haftu krzyżykowego. Kobiety i dziewczęta nosiły
kurtyki
, czyli szarobrązowe kaftany z samodziałowego sukna. Były one mocno dopasowane w talii, dołem rozkloszowane. Mogły być z rękawami lub bez rękawów. Brzegi kaftana i klapki kieszeni wykończone były aksamitem. Zimą noszono odcinany w pasie, mocno dopasowany kożuch z wyprawionych na biało skór. Jego mankiety i duży wykładany kołnierz szyto z czarnego futra baraniego.
Strój męski. Koszula z białego płótna, o kroju przyramkowym, była przy szyi wykończona stójką. Rozcięcie koszuli, służące do jej zapinania, było umieszczone asymetrycznie (podobnie jak w strojach ukraińskich). Stójka, przody koszuli i mankiety zdobiono czarnym lub wielobarwnym haftem. Latem koszulę zwykle wypuszczano na spodnie i przepasywano pasem –
krajką
. Do stroju letniego najczęściej noszono białe płócienne spodnie, na zimę szyto spodnie o kroju bryczesów z wełnianych tkanin fabrycznych. Kaftan był wykonany z samodziałowego sukna. Ozdobiony był podobnie jak kaftan kobiecy. Na głowie mężczyzna nosił kapelusz ze słomy żytniej lub z trawy
psiarki
albo czapkę tzw. maciejówkę z czarnego lub granatowego sukna z lakierowanym daszkiem.
Strój zamojski
Ubiór noszony w okolicach Zamościa był podobny do stroju biłgorajskiego, noszono tu takie same płótnianki, spódnice, pasy czy spodnie. Prawdopodobnie stroje te wychodziły z jednego pnia kulturowego. Okolice Zamościa charakteryzują się dobrymi glebami, więc gospodarstwa rolne przynosiły spore dochody, zaś bliskość rozwiniętego miasta pozwoliła na dostęp do odzieży fabrycznej, dość wcześnie porzucono tu więc ubiór tradycyjny na rzecz miejskiego.
Strój kobiecy. Na włosach kobiety zamężne nosiły upięty czepeczek (
skośniak
) lub czepek płócienny, oba rozpięte na obrączce. Na głowę i ramiona narzucały płócienne
zawicie
, tzw.
zawój
, ale ten element wyszedł z użycia jeszcze w XIX w., a jego miejsce zajęła tybetowa wzorzysta chustka. Panny chodziły z gołą głową, a do ślubu zakładały ruciany wianek. Koszule szyto z płótna lnianego lub bawełnianego. Przy szyi wykończone były dużym wykładanym kołnierzykiem. Na mankietach, przyramkach, kołnierzu i przodach koszulę zdobił czerwony i czarny haft. Spódnice szyto z bielonego lnu, (czasem ozdobionego szaroniebieskim drukiem) lub z lniano-wełnianego samodziału w wąskie paski. Na przełomie XIX i XX w. modne stały się spódnice z cienkich wełnianych tkanin fabrycznych. Zapaski pierwotnie prawie całkowicie zakrywały spódnicę, natomiast później pojawiły się krótsze, zdobione koronką, naszytymi tasiemkami lub haftem czerwonym i czarnym. Na chłodne dni kobiety nosiły kaftaniki bawełniane lub wełniane, mocno dopasowane w talii. W porze jesienno-zimowej noszono płótnianki o kroju podłużonego poncho z dwóch warstw tkaniny samodziałowej.
Strój męski. Koszule były najczęściej lniane, z samodziału, rzadziej bawełniane, z tkaniny fabrycznej. Stójkę, mankiety i przyramki zdobiono haftem. Spodnie były z płótna lnianego lub konopnego, na zimę zaś z wełnianego szarego lub ciemnobrązowego samodziału. Koszulę wypuszczano na spodnie i ściągano skórzanym pasem. Mężczyźni nosili też kamizelki, z przodu wykonane z cienkiego szafirowego płótna, a z tyłu – z gorszych tkanin. Przy szyi kamizelka mogła być wykończona niewielkim kołnierzykiem. Zapinano ją na błyszczące metalowe guziki. Na zimę mężczyźni nosili identyczne płótnianki jak kobiety. Na głowie mężczyzna nosił
gamerkę
, czyli brązową sukienną czapkę z niebieskimi pomponami, białą, robioną na drutach
magierkę
, ozdobioną czerwonymi i niebieskimi wzorkami, a latem i do stroju roboczego kapelusz ze słomy żytniej lub trawy
psiarki
.
O uprawie lnu i konopi opowiada Teresa Rogowska z Niedziałowic
Twoja przeglądarka nie wspiera elementu audio.
Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie
Adobe
)
Jak uprawiało się len?
Lien, to my ście
y
lili. Ach, to była robota. Lnu mama nasiejo, późni pielem go bo
u
chwasty so. Myślisz, że byli o
u
pryski? Ko
u
nopi sie nie pleło, bo oni szybko rośli, a len to taki dro
u
bniuni. To już był len, to już byli koszule lniane, to było coś.
j
I późni sie wyrywało, młóciliśmy w studole, z babko też. Czo
u
chraliśmy. Takie byli dwie, jedna bo raz
ł
ona ciągnęła do
u
siebie, a raz ja. Był taki, taka deska długa i ta czo
u
chraczka była zro
u
biona w po
u
łowie deski. Taka szczota i z ze
y
mbami jak grzebień. I jedna była deska wsunięta na zako
u
lnice w snopki, bo
u
już byli snopki w studole, a druga była, przy sie
i
czkarni, bo musiało być mocne, by sie nie kałatała ta belka w grzebieniu. To w sie
i
czkarni było dobrze. Chłupaki nam zawsze wkładali. A my z ciotko, tośmy wyrwali ten len, późni sie wiązało, słomko,
j
i sie ustawiało przy studole. Wyży troche, żeby nie na ziemi. Te główki wysechli, oni i tak byli przyschnięte na polu, dojrzałe, ale trza żeby byli suche. Wyschli i no
u
siliśmy do
u
studoły.
j
I te sno
u
peczki śmy, to tak było na dwa razy, na trzy razy sie brało. I tak, za ko
u
rzenie i w po
u
łowe, ona i ja. I
ł
ona do
u
siebie raz, a ja drugi raz. Ta szczotka, to była szeroka, także i czasem o
u
bydwie śmy brały. To sie tak czo
u
chrało z nasienia. Czo
u
chrało sie ten lien. Późni no
u
siliśmy na łąke i ściliło sie. Po
u
sko
u
szeniu trawy pierwszy, nawet musi i drugi już se nie uważam, to sie ściliło na rose. Musi to le
i
żało dwa tygodnie na ty rosie. To, wisz, on był już suchy, a na ro
u
sie, to żeby, te paździory sie skruszyli, o
u
deszli o
u
d włókna. I to sie ściliło takimi po
u
ko
u
sami. No późni mama pójdo na łąke, zo
u
baczo, czy już można zbirać, i tako biero garść, czy sie o
u
dłuskuje. Jak po
u
goda, sucho, bo
u
jak wilgotno, to sie nic tam nie zo
u
baczy, tylko jak sucho, słońce. „A pójde ja zo
u
bacze, czy już bedziem zbirać te po
u
kosy, lien z trawy. A już można.” O tak o przynieso troszke i pokazujo nam, że już o sie sypie paździo
u
r, a włókno zo
u
staje. No to idziem zbirać. Pozbiramy to wszystko, już w wiązki większe, po
u
wiążem, takie duże, przewrusłami, po
u
robim przewrusła i nosim. Czasem to chłupaki przyjado wozem, zabiero nam. A czasem to płachtami nosim. No i co, jak po
u
goda, no i po
u
goda była i deszcze, to śmy znów ro
u
zstawiali po
u
po
u
d ścianami. Jak deszcz, żeby nie zamokło, żeby wyschli. Ale to jak już tam byli suche, to i po
u
d ścianą byli suche prędko. Mamy mindliców trzy bo
u
i matka międlili, ja i ciotka. Ale śmy najwięcej, my obydwie. I pod tym klonem, co tu stoi, kołki sie wbijało, mindlice sie nakładało. A to takie było: jedno deska, ale taka elegancko, w środku żłobek wykro
u
jony taki, a ta deska grubości to była, żeby ten tu żłobek jeszcze wykroić, a drugi, co sie tak tłukło nim, to był… Jak to
u
sie nazywało? No, mało z tym. Tu sie po
u
dkładało ten rowek, o te słome, a tu, drugi był takim znów szyber, taki sam długi jak ta mindlica, z rączko tu, a tu byli dwie dziurki, żeby ten szyber miedzy te rowki weszedł, no i by ni wyłaził, to sie klocki, takie ko
u
łeczki sie wstawiło. I ta międlica już cho
u
dziła. I to sie mindliło len. I zo
u
stawało tylko włókno, a paździory lecieli po
u
d spód tym wycieńciem. Wycieńciem i z boku. Ale po to to wycieńcie było, żeby tam ten len właził i ubijał i ubijała ten szyberek. I sie namiędliło tego, namiędliło sie. Już czyste, jeszcze tak sie wytrze
y
pywało. Bo to paździory nie wisz, nie tylko wyleco spod międlicy, ale trza jeszcze trzepać bo
u
jeszcze między włóknem. Ale jeszcze paździorki byli. Późni chleb sie piecze, to sie w piec pchało. Wymiatało sie czysto piec, żeby ni było iskry, to mo
u
kro mietło, a go
u
rący piec. A innym ko
u
bitom sie w piecu spaliło wszystko. Spaliło sie, bo
u
czysto nie wymietła, a my już jak wymietali, to już mama zawsze „Czysto tam, czysto? Maczaj mietłe w wodzie i żeby nie było iskrów” Myśmy sie niera
o
z bali z ciotko, że może gdzie iskra, to sie nam spali wszystko
u
. I w piec sie wsadzało te mindlone. O takiej długości, zależy jak urośnie len. Na końcach, o tak sie skręcało i tak sie zwie
y
rciło na środku i tu sie tak o
u
bciągneło te końce i piec i piec. Jak robim coś w polu, to przyjdziem z pola w po
u
łudnie, krowy wydoim, świniom sie po
u
daje, tam coś zjemy i idziem pocirać. Też takie same byli międlice, tylko dwa było tych rowki. Już grubsze i dwa rowki. I po
u
cirało sie. To już sie tak nie międliło wiele, tylko ciungneło sie. No to już było czyste. Późni mama siadali, o taka pora już w listo
u
padzie, siadali i cze
y
sali. I jak sie cze
y
sało, to te wszystkie takie skądzirawione, wisz, włókna wychudzili, a tylko zostali śliczne. Cze
y
sało sie już takie śliczne, śliziutkie włókno. W zimie siadali matka z ciotko i przędli. A ja cho
u
dziłam do
u
iłam, paro
u
wałam kartofle, świniom dawałam, drzewo no
u
siłam cały dzień. A
ł
oni siedzieli i przędli ubydwie. Późni jak zrobio płótno, przywiezo w wałkach, zbite, już ładnie po
u
składa ten. I nawet jak matka wo
u
zili, o
u
bydwieśmy z ciotko na stole, matka tu trzymajo, a my ten wał zbieramy obydwie po obu stronach stołu, a matka tu siedzo. Albo jedna z nas, a matka ze mno, czy z Maryśko, tu brali i składali taki wał twardy, na po
u
łowe. A późni, to sie bie
i
liło. Rozciągało sie o
u
tu w sadzie,
j
i lało sie wodo. Tylko wyschnie, pole
y
waczka i wodo sie zl’e
y
wało to płótno. I słońce prażyło i to sie tak bie
i
liło. Białe było na ty stronie, na jedny, na drugi. O
u
d ziemi było szare. A tu sie zbiel’ało, z wody. I raz żeśmy ni sprzątneli, a mama mówio „Oj tam, ni będziem sprzątać. O, po
u
goda, bedzie go
u
towe.” I ktoś nam w nocy ukradł. Dwa sznury.
Twoja przeglądarka nie wspiera elementu audio.
Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie
Adobe
)
A jak uprawiało się konopie?
A to, to gło
u
wacze. Drobne jak nasionka, to sie chudziło po
u
tym zagonie i wybie
i
rało sie. Ale no
u
gami, tak sie ro
u
zkraczało, żeby ni, ni deptać. Tośmy chudzili, wybierali, tyle śmy sie tego nawunchali tych ko
u
nopi, że nie trza było narko
u
tyku. A to taki smród. Oj, nie taki smród, tylko takie o
u
durzające to było. Ach, to były narko
u
tyki. Tośmy wybierali te drobne, łuskonie, a te grube gło
u
wacze śmy zostawiali, żeby jeszcze rośli. A te łuskonie sie wybie
i
rało, stawiało sie po
u
d studoło, wyschli, no
u
siliśmy do
u
studoły i cepamiśmy młócili z ciotko. Ona za cep, ja za cep i śmy młócili te główki, to
u
nasiona te. Ściliło sie jeszcze ko
u
nopie, te łuskonie. A te gło
u
wacze, to była ro
u
bota. Wyrywało sie, suszyło sie. Też sie młóciło, żeby nie było tych liści bo by gnili i w sadzawke, tu była taka duża sadzawka, mo
u
czyło sie. No
u
siliśmy płachtami, albo nam chłupaki przywiezo wozem te, te gło
u
wacze. Układa sie w wodzie, pali sie cztery zabija i te pali ni puszczali im sie rozwalić, te
y
j styrcie siana tych gło
u
waczów. I tak o
u
d pala do
u
pala kładło sie. Późni deski na wirzch, żeby nie płyneli. Sie przycisneło i kamieniami jeszcze i to stało ze dwa tygodnie. Mo
u
czyło sie to wszystko. I też jak sie wyciungało z wody, też o
u
tak i po
u
d styrte, po
u
po
u
d studołe, suszyło sie i też sie tak międliło.
Hafciarstwo
Tradycyjny haft zamojski w XIX w. był wykonywany czterema rodzajami ściegu: tzw. kurpiowskim, stebnówką, krzyżykiem prostym i istabniańskim. Używano jedynie koloru czerwonego i czarnego. Używane motywy zdobnicze można podzielić na dwie grupy. Pierwsza to zgeometryzowane motywy kwiatowe i motywy geometryczne w układzie pasmowym, wykonywane ściegiem krzyżykowym prostym. Drugą stanowią układy pasowe z linii wykonywane wszystkimi wymienionymi powyżej technikami. Obie grupy, a także ich poszczególne elementy zdobnicze można było łączyć, ale zachowując zasadę: motywy kwiatowe i geometryczne zawsze stanowią centrum pola zdobniczego, a oddzielone są od siebie lub ograniczane z brzegów motywem pasmowym. Ten typ haftu nie zmieniał się, zanikł niedługo po pierwszej wojnie światowej.
Haft hrubieszowski i tomaszowski mają wiele wspólnego, a także podobny rozwój. W początkach XIX w. był skromny, wykonywany jedynie czarnymi nićmi. Używano ściegu krzyżykowego. Zdobiono wąskimi pasmami brzegi przyramków, kołnierza i mankiety. Stopniowo pojawił się także biały haft płaski, którym zdobiono kołnierze kobiecych koszul. Do końca XIX w. nastąpiło znaczne rozbudowanie motywów zdobniczych. Szerokie mankiety koszul zaczęto w całości zdobić gęstym haftem geometrycznym, coraz większa powierzchnia rękawów wypełniała się haftem o motywach roślinnych z elementami geometrycznymi. Pojawił się też kolor, początkowo w postaci drobnych czerwonych kwiatków na rękawach, a na przełomie XIX i XX w. dominuje już haft wielobarwny w formie zgeometryzowanych kompozycji kolorystycznych. Zdobienia haftem stosowano też w przedmiotach codziennego użytku, jak poduszki, obrusy, wstążki do świec, ręczniki ślubne. W czasach międzywojennych znów popularne stały się motywy kwiatowe, ale zgeometryzowane i różnobarwne. Na gorsetach, ciemnych wełnianych spódnicach oraz na zapaskach pojawia się haft płaski o motywach kwiatowych.
Życie codzienne w Niedziałowicach dawniej
Potrawy. Opowiada Teresa Rogowska
Twoja przeglądarka nie wspiera elementu audio.
Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie
Adobe
)
Jakie potrawy najczęściej się gotowało?
Len, suszyło sie w blasze, w piecu ziarno.
j
I późni w krzynowek, wałkiem w krzynowku, jak tera sie wierci mak, tak sie te nasiona sie suszyło. U nas to ni było tak to przyjęte, ale na Przedmieściu, na Zastawiu tam w krasnystawskim tylko to. Bo
u
ja chudziłam tam do szkoły u babki na Przedmieściu. Tośmy z dziadkiem, pamiętam, wiercili te nasiona, babka z pieca wyjeła. Najwiece
y
j jak sie chleb piecze, to sie łado
u
wało te nasiona lniane
j
i w piec i usechli w blachach i późni sie wierciło w krzynowku. To ja z dziadkiem wierciłam. Pamientam. On, albo ja trzymałam, a dziadek wiercił. A ja trzymałam miednice. A babka: „A już bendzie, wystarczy.” To zsypio tam w jaki garczek. Późni sie nagotuje kartofli, nie wisz, z tych nasion to taki
u
ole
i
j był,
j
i po
u
sypio, o
u
solo, strzochno te kartofle całe, ni miente i tym po
u
sypio i tak sie jadło. Łyżko brało sie prosto z krzynowka, ni z miski, tylko z tego krzynowka. To sie nazywało musi z tabako te kartofle. U nas tego ni było, ale w krasnostawskim, jak byłam u babki tam, to to było. Do tych kartofli babka jeszcze ugotujo żuru jakiegoś, takiego siwego. To sie ni jadło nic cały tydzień mlieka tylko w nidziele, a cały tydzień post ścisły. Olej tylko. A w niedziele do
u
piro z mlekiem kliuski.
Co to był krzynowek?
Krzynowek, to sie kupiło o
u
d garncarza, to jeszcze nie był wytarty z tego pyłu, co tam go wypalał w piecu. To jak sie zapomni, jak sie sypnie coś, to czerwone wszystko. Tośmy myli, szo
u
rowali ten krzynowek, żeby już nigdzie nie było na maku, czy na serze, jak sie ser wierciło.
Twoja przeglądarka nie wspiera elementu audio.
Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie
Adobe
)
Jakie jeszcze gotowało się potrawy?
Jaglana kasza to mam go
u
towali. Pamientam, jak Władek do nas przyszedł, to była zima, listopad, grudzień, no
u
to śmy go
u
towali kasze. Jeszcze mama mówi tak: „Czy Władek bendzie jadł?” Ale go
u
towali. Jak nam, to i
ł
on musiał. Ale po
u
lubiał te kasze. Ale to była kasza smażona na mleku, taka gensta, łyżkami kładziona na miske. Talerzów ni było, tylko miski byli.
j
I go
u
roncym masłem po
u
lewało sie, to
u
pionym. No o
u
solone było, tośmy zawsze to jedli. A nie, to taka lepioszka była. Monka pod gryczany kaszy. Jak sie kasze ro
u
biło, to tam sie sypała taka monczka. I te monczke dziadek przywiózł, to już z kaszarni z Chełma. Przywiózł taki woreczek spory, to mama go
u
towali. To sie nazywała lie
y
mieszka. W garczek, baniak zaparzał z wodo i
ł
ona taka gensta, tak jak fuszer, może troszke rzadsza. No zależy jak sie zrobi, ale to tak było. I masłem pokraszali też. U nas masła było kupe. To
u
pionym masłem, też żeśmy jedli. Barszcze ukraińskie, kartofle z grochem. Taki był groch ryżowy jak paznokieć, może dłuższy i taki cie
i
niutki. Żydowskie kluski chłupaki nazywali. To
u
sie kluski go
u
towało rżniente, takie też drobne i ten groch i mlekie
y
m sie zalie
y
wało. Ach to było je
i
dzenie. „Mamo ugo
u
tujcie żydowskie kluski.” Grochu sie namo
u
czyło, ro
u
zmaite grochy sie sadziło i sie jadło. Z karto
u
flami kluski i z mlekiem. Dzisiej to nazywają spółka. Żadnych cukrzyców nie było, niczego. Jak była kiełbasa, to była swoja jak sie zabiło świnie. Może i sie kupiło, może i w mieście, ale tam od nas nicht ni jeździł, nie kupował kiełbasów, tylko swoje było wszystko. Mienso było. Że nie było lo
u
dówek, ale sie trzymało. O
u
tu kiełbasy byli wisieli po
u
wedzeniu, wisieli w wendzarce i muchy nie było, niczego. Prze
y
cho
u
wały sie. So
u
liło sie z wirzku. So
u
liło sie, tera sie nie soli słoniny, tylko sie topi.
Przetwory mleczne. Opowiada Teresa Rogowska
Twoja przeglądarka nie wspiera elementu audio.
Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie
Adobe
)
Jak robiło się przetwory mleczne?
Kiedyś po
u
prostu sie mówiło: mliko. Tera mleko, ser, a kiedyś mliko, syr. Jak o tak o mleka jest dużo. U nas sie przekre
y
ncało wirówko, było
u
osiem krów, do
u
iło sie rękami i kręciło sie co ranek mleko. Robili masło, wo
u
zili do Krasnystwu na burse. Tera to
u
internaty so, kiedyś bursa. Takie małżeństwo miało duży dom i trzymali burse. To
u
u
od nas masło brali zawsze. Dwajścia kila sie zrobiło na tydzień, śmitane sie chło
u
dziło lodem, o tu w piwnicy śmy z babko nosili lód, spo
u
d lipy. Tu chłupaki w zime z dziadkiem nawożo wozami, plewów sypanych, tu buda była słomo o
u
bszyta, żeby nie było gorąco, blacha to sie rozgrzewała. Tu po
u
d to lipo staro. Tam jeszcze troche tego dołka je. Taka piwnica była w ziemi. Tośmy do
u
ili rękami, w piwnicy sie ro
u
biło masło, była taka beczka śliziutka ładna, była na nogach. Ojciec nasz kupił. To sie ro
u
biło, ja wiem, dziesieńć kilo masła w ty beczce. Tośmy kręcili z babką. O tak ro
u
biliśmy raz na tydzień. Śmitana była w piwnicy, w garkach glinianych, a późni po tyj śmitanie o
u
btakało sie świniom. Wiesz, ten biały garczek taki, wyskrabany, ale jeszcze śmitana była. Tośmy świniom zlie
y
wali do wiadra, a tutaj narwaliśmy pokrzyw i w każdy garczek po
u
krzywa. Tak sie parzyło garki kiedyś. Nie tam, jak tera sie myje płynami, tylko po
u
krzywami. Matka wody nago
u
tujo i w każdy garczek i tak: oni lejo, a jedna stawia jeden na drugiego, jeden na drugiego przy kuchni, żeby sie nie przewrócili. I na ostatku już nalejo wszystkie te garki i po
u
krywko sie ostatniego nakryje i to sie parzyło garki na przyszłe śmietane. Jak sie naparzyło, po
u
myło sie, to taki kołek był, po
u
stawiony spe
y
cjalnie na garki, na baniaki, na ten kołek sie wyniesie,
u
oni wywitrzejo i prosto późni sie brało po
u
d wirówke na śmie
y
tane. Na ciepłe, take fajne z wirówki. Tośmy śli nieraz do
u
szkoły, to mama nam śmietany naliewali w kubeczki i piliśmy. Take ciepłe śmietanke. Ja to nie
i
mogłam nic. A babka piła twoja.
Pranie. Opowiada Teresa Rogowska
Twoja przeglądarka nie wspiera elementu audio.
Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie
Adobe
)
Jak prało się ubrania?
Tu sie układało pranie, ni go
u
to
u
wało sie, tylko sie zuliło. Bo jak zaczoł go
u
to
u
wać takie ko
u
szule, to jedna na jeden baniak by sie tylko zmieściła. Bo to grubsze. A tak sie naukładało to
u
u nas mama, ni zo
u
lnika nie było tylko w bali, naukładali, naukładali i późni gorąco wo
u
do go
u
towano z ługiem. Tera to proszek, kiedyś ług.
j
I sie nalało, a późni sie czymścić, jakąś płachto tako sucho, czysto, sie przykryło, żeby to sie parzyło. Zamiast go
u
tować w baniaku.
Praca na roli. Opowiada Władysław Krzysiak
Twoja przeglądarka nie wspiera elementu audio.
Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie
Adobe
)
Na czym polegała uprawa roli?
Tak me
y
chanizacji nie było jak dziś. Jak w naszych stronach, to żniwarek było może cztery. Miał Król na Alieksandrze, Pikor na Adamowie, w Rybim nie było żniwarki, tylko ro
u
bili ludzie. Tu u nas wciąż ro
u
biło trzech kusiarzy, matka najmowała. Trzech kusiarzy i sześciu pudbieraczy. To sie nazywało pudbieracze. Do
u
każdego kusiarza dwa pudbieracze szło. Czy dwie. Przeważnie dziwczyna i chłopak. Jedno podbierało, druge wiunzało. U nas w każde całe żniwa ro
u
biło trzech kusiarzy. To kosiarz wykaszał morg psze
y
nicy, czy żyta. Jaka to była praca ciężka? Na morgu nakaszał dziesińć kup, jidenaście kup, różnie. Zależy o
u
d zboża. Kusiło sie, wiunzało sie, stawiało sie dzisiątki. A późni stało to zboże tydzień, czy dwa zależnie o
u
d po
u
gody, wyschło no
u
i wo
u
ziło sie do gumna czy do stodół, do stert.
Buraki, kartofle, żyto, psze
y
nica, jęczmie
y
ń, owies takie o rzeczy. To wszystko należało do
u
potrzeb go
u
spodarczych.
Żniwa trwali jakieś dwa tygodnie. Pu żniwach o
u
dbywały sie do
u
żynki. A na dożynkach?
No matka jeździła do Re
y
jowca, przywoziła beczke piwa, dwa cy trzy litry wódki i wszyscy ci ludzie co
u
ro
u
bili przy żniwach i przy zwózce. Matka robiła przyjęcie im. Przeważnie to
u
sie o
u
dbywało w so
u
bote albo w nidzele. Pili, tańco
u
wali. No
u
i tak sie odbywali do
u
żynki tak zwane. A takich gminnych do
u
żynek jak tera to sie ni o
u
dbywali.
Kultura duchowa
Obrzędowość doroczna
Przykłady: okolice Dubienki i Niedziałowice w pow. chełmskim
Andrzejki (29.11)
Wigilia św. Andrzeja jest czasem dziewczęcych wróżb matrymonialnych. Oprócz popularnego lania wosku, nasłuchiwania, z której strony zaszczeka pies (z tej miał pochodzić przyszły mąż), były też inne zwyczaje. Panny piekły bułeczki zwane
kukiełkami
, po czym smarowały je tłuszczem. Kukiełki rozkładano na ławie, a następnie wpuszczano głodnego psa. W jakiej kolejności pies zjadał bułeczki, w takiej dziewczęta miały wychodzić za mąż. Jeśli porzucił którąś nadgryzioną, znaczyło to, że daną pannę porzuci narzeczony. Wróżono też z drew przyniesionych z podwórza. Dziewczyna odliczała je parzyście, jeśli na końcu zostały dwa, znaczyło to, że tego roku wyjdzie za mąż, jeśli jedno – jeszcze co najmniej rok zostania sama. Panny odliczały też sztachety w płocie, powtarzając na zmianę: kawaler, wdowiec, aby wywróżyć, kim będzie przyszły mąż. Wróżyli także chłopcy. Wysoko pod pułapem lub w stodole zawieszano placek na sznurku. Każdy kawaler musiał podskoczyć i zerwać placek w całości. Jeśli mu się to udało, znaczyło to, że w tym roku ożeni się z upatrzoną dziewczyną. Po pomyślnej wróżbie częstował tę dziewczynę plackiem.
Chłopcy robili także różne psoty, np. wynosili rozebrany na części wóz na szczyt dachu albo zatykali komin szmatami.
Adwent
Podczas adwentu obowiązywał post, kto go zaprzestał, miał nie ujrzeć w Wigilię gwiazdy betlejemskiej. Wierni uczestniczyli w porannej mszy wotywnej – roratach. Na roraty wychodzono z domu o godzinie 2 – 3 w nocy, najchętniej gromadami. Wieczorami kobiety zbierały się, aby wycinać z bibuły firanki, kolorowe wycinanki na belki i futryny górne drzwi i okien, a także wyszywać lub wykonywać inne prace. Mężczyźni pletli ze słomy chodaki i miski, a także beczki z wikliny.
Święta Bożego Narodzenia
W Wigilię obowiązywały różne przesądy. Jeśli do domu pierwsza przyszła kobieta, krowy miały rodzić jałówki, jeśli mężczyzna – byczki. Nie należało nic pożyczać ani dawać, żeby nikt nie wyniósł szczęścia z domu. Na szczęście trzeba było zobaczyć w ten dzień pierwszego chłopca, ale bez kożucha. Na wieczerzę szykowano 12 potraw: fasolę na sypko z makiem na słodko, kapustę z grzybami, barszcz czerwony z grzybkami i fasolą, śledzie w marynacie z gorczycą pieczone w piecu na blachach z cebulą, bułką i jajkiem, kutię, pierogi ze
zwarem
(serem z siemienia konopnego), kartofle z olejem i parzoną cebulą, kluski z makiem, kaszę gryczaną z grzybami w kapuścianych kiszonych liściach, podpłomyki w roztartym czosnku z olejem albo
prażuchę
z gryczanej mąki (wyprażoną mąkę zalewa się wrzącą wodą, a następnie zapieka w piekarniku), kisiel z mąki kartoflanej i suszonych owoców, racuchy z cukrem, śliwki suszone i jabłka w kompocie.
W drugi dzień świąt (św. Szczepana) każdy z domowników obmywał twarz w wodzie, w której było siano spod obrusa. Potem do miski z tą wodą wrzucano pieniążek – miało to zapewnić domowi dostatek. Pieniążek ten przechowywano na następny rok. Od rana chodzili kolędnicy. Młodsi chłopcy kolędowali jedynie z gwiazdą. Śpiewanie rozpoczynano przed domem, by po zaproszenie przez gospodarza przenieść się do izby. Kawalerowie i młodsi żonaci chodzili
z Herodem
– czyli przedstawiali po domach scenki i dialogi. Za występ kolędnicy otrzymywali poczęstunek lub pieniądze. Późnym wieczorem zbierali się na ucztę u jednego z nich lub w domu, gdzie była panna. Zjadano dary z kolędowania i częstowano nimi gości. W innych okolicach kolędowano także w innych dniach aż do Trzech Króli.
W okolicach Dubienki w święto Trzech Króli (6.01) wieczorem chłopcy i dziewczęta małymi grupami chodzili na
szczudraki
: wołali pod oknem: „Wielmożny gospodarzu, przychodzimy z pozdrowieniem i jeśli się zgodzicie, dom uczcimy szczudrowaniem”. Śpiewali pod oknami kolędy, a gospodarz wynosił poczęstunek.
Dialog bożonarodzeniowy należy do najstarszych widowisk misteryjnych, opartych na technice dramatycznej, charakteryzującej utwory sceniczne średniowiecza. Poszczególne inscenizacje czerpano z Biblii, przedstawiano np. Adama i Ewę w Raju, scenę zwiastowania, pokłon Trzech Króli. Zwykle widowisko odgrywało kilku mężczyzn w największej chałupie, gdzie schodzili się wszyscy mieszkańcy wsi. Najpopularniejszym widowiskiem Bożonarodzeniowym były
Herody
, czyli przedstawienie, w którym brały udział rozmaite postaci: Herod, Śmierć, Diabeł, Żyd, Dziad, Turek i in. Chodzono także
z kozą
(żywą lub z przebierańcem).
Księdza chodzącego po kolędzie poprzedzało dwoje do czterech dziewcząt z kolędami. Były ubrane w
saczki
(krótkie kurtki na wacie), ciepłe spódnice, a na głowie miały kolorowe
szalonówki
z frędzlami.
Święta Bożego Narodzenia w Niedziałowicach
O Herodach opowiadają Marianna i Władysław Krzysiakowie:
Twoja przeglądarka nie wspiera elementu audio.
Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie
Adobe
)
Jakie były tradycje bożonarodzeniowe?
Mnie tam mamy potrawy nie obchodzili. Ugo
u
towali, to tam zjad
ł
am, a tu trza se buło ugo
u
tować, pomyśle
y
ć i zjeść. Ja jako me
y
nżatka, to moge już powiedzić. Musiałam wstać rano, podoić krowy. Podawać świniam, kuram, miałam dużo kur. No, trzody chlewny.
Tak mówili, że aby me
y
nżczyzna był, czy ch
ł
opczyk ma
ł
y, to sie powiedzie ten rok. Bo jak ko
u
bieta przyszła, to nie. No i późni brałam sie za gotowanie wieczerzy.
Barszcz ukraiński. Z uszkami nie
ł
adowałam, tylko ukraiński taki z kapusto, z grzybami. Zasmażke rubiłam z o
u
leju rzypako
u
wego lub z mas
ł
a. Bo pach ten
ł
olej rze
y
pakiem.
Bo ta uliwa dzisiej, to ja wiem, ze s
ł
onecznika, tam jeszcze z jakiegoś ziarka. Kapuste z grzybami z olejem rzypakowym, kasze gryczane z sose
y
m grzybowym. No i jakieś takie placuszki. O, raczuchy, kompot z o
u
woców suszonych.
Czym ozdabiało się choinkę?
Jak sie o
u
zdoby ro
u
biło? No, łańcuszek ro
u
biłam. Lial’ki kupowałam. Nóżki, rączki, łebki, a tutej tu
ł
ów już ro
u
biłam sama z dykturki, naszywa
ł
am tu gdzie mają być ręce i nogi i głowa, a późni ro
u
biłam takie z bibuły karbowany sukieneczki. No ładne były. Przychodzka sumsiadka, to nakupiła bibuł i mnie da
ł
a, żebym naro
u
biła tych balutniczek. To sie nazywają nie lal’ki, tylko balotniczki na choinke. Bombki kolorowe, cukierki.
Jak wyglądała kolacja wigilijna?
Dziadzio (o swoim mężu) już przynosił wiunzeczke siana i po
u
d cho
u
inke sie kładło. I późni po
u
skończonych świętach wziało sie w przyściradełko, żeby sie nie krzyło na Szczypana wynusiło sie siano i ko
u
lorowy o
u
płatek zawsze był. Różowy, zielo
u
nkawy podfarbowany, to było po
u
święcane, w sianie sie tak troszke zanurzyło i każdemu zwie
i
rzęciu do
u
mordy sie dawało i to zjadła.
Przy wieczerzyśmy sie łamali o
u
płatkiem, życzenia sobie każdy składał i była krótka mo
u
dlitwa. No i późniśmy już siadali do wieczerzy po
u
śnikowy. A pasterka po puśniku, tośmysz’li. Pięć kilometrów żeśmy mieli. Albo jak był śnieg, tośmy jeździli sankami, jak upadł śnieg. A jak nie, to pichoto szoso i do Ryjowca najbliższego. To była parafia pod wezwaniem kościół świętego Józefata.
Jakie były inne zwyczaje bożonarodzeniowe?
A to zaraz w Boże Narodzenie, to to byli już Herody. Gwiazde mieli, kręci
u
ł jeden ch
ł
opak. Tam tak było uszykowane. I była śmierć z koso, giabełek z ogonkiem i śpiewali kolendy. Giabełek z ogonkiem. Korzuch o
u
dwrócony na lewe stronę i tu zro
u
biona taka czapka z ro
u
gami, wycięte z dyktury oczy widać i usta. A anioł stał i tak sie targo
u
wali z giabłem. A giabeł mówi tak: „Twoja dusza moje ciało bo
u
mnie sie tak spo
u
do
u
bało.” Izydor, to był Żydem. Taki podgarbaty był bo tam wypchane miał barki, żeby był garbaty, s
ł
omo był przypasany, taka laga była d
ł
uga i żydowska czapka i broda. Ale
ł
on miał akcent żydowski. Takiego Żyda odegrał, że jak posz’li do Przybierowskich, to Przybierowski: „Czyj to jest? Czyj to jest?” „No, Czuby”. Jeszcze raz kazał odegrać. Na bis.
To tam był Król, tam był… No tak dobrze teraz to nie znam tych o
u
so
u
bników. Kolendę przyśpiwali, dało sie tam pare z
ł
otych, czy jakich pierogów napiczonych jak to na święta sie piekło z makiem, z kapusto, takie bułeczki piekłam z serem, kruszonko posypane, sernik. Sernik, to więcy piekłam na Wielkanoc.
Na ko
u
lendników nie. No jest różnica bo w Herodach gwiazdy nie ma, ale też te o
u
so
u
bniki so w Herodach. Jest Śmierć, jest Diabeł, Król Herod, jest Anioł. Bardzo dużo było tych o
u
so
u
bników co nale
i
żało. A gwiazda, to takie ch
ł
opaczki, po
u
pół godziny przyśpiwają, po
u
śmieją sie, da sie pieroga, pare z
ł
otych i poszli dali.
Herody
Twoja przeglądarka nie wspiera elementu audio.
Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie
Adobe
)
Jak wyglądały Herody?
Ja ci moge całe Herody o
u
powiedzić. Był król, dwóch marszałków, Turek, śmierć, Mazur, Żyd, diaboł, anioł. Aniołem, to był wciąż młody chłopak, skrzydła miał duprawione. No
u
ładnie to
u
wyglądało
u
. Wchudziło
u
si do
u
miszkania naturalnie jak właściciel mi
y
szkania chciał. Byli tacy co ni życzyli sobie tych herodów. Każdy miał inne role. Król grał role poważne. Elegancko był w ko
u
ronie ubrany, zasiadał na tronie, obok niego stawało dwóch marszałków. Przychodził Turek i mówi
u
ł do króla: „O królu, królu co u tobie słyszałem. Kazałeś w Be
y
tlejem dzieci wymordować, musimy sie na pałasze spróbować.” Turek wyjmo
u
wał pałasz, i król i tam szczękali tymi pałaszami.
Mazur to był taki aligancko ubrany na prawdziwego Mazura. Był w taki długi sukmanie jak kiedyś Mazury chodzili, w czapce. Śpiwał: „Sem se ja Mazur, sem se bogaty. Świco sie na mnie pseślicne saty. Mom ci ja kosz’ul jedwabnych siedem. Jedna na mnie, druga w wannie, trzecia u szwaczki, czwarta u praczki, piąta w oknie, szósta moknie, siódme psy zjedli.” To śpiwa
o
ł Mazur. A śmierć wchudziła, na biało ubrana, maska miała śmierci na twarzy, kose nie naturalne, sztuczne kose. Śmierć mówiła: „Ostatnie Ci słowo powiadam i na szyje Ci kose zakładam.” Każdy udegrał swoje role, to trwało dość długo, ze dwadzieścia minut. Właściciel tam dawa
o
ł… Zależy ud domu. Jeden dawał zło
u
tówke, drugi dał pińdziesiunt groszy, inny dał dwa złote. Także to sie zbirało piniędze. Byłem wysoki, czarny, to grałem Turka. Paciorki no to pożyczaliśmy ud panien tam, a pasy ro
u
biliśmy z dyktury, te całe uniformy
z dyktury i o
u
klejane ko
u
lorowym papirem z gwiazdami, także aligancko wyglądało. Pagony były na ramionach.
O
pośniku
opowiada Teresa Rogowska
Twoja przeglądarka nie wspiera elementu audio.
Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie
Adobe
)
Co to jest pośnik?
Pośnik, to już był, wydo
u
iło sie krowy u siódmy i sie nigdzie ni chudziło. Już wszystko sie po
u
ro
u
biło, po
u
myliśmy sie wszystkie najpierwsze, krowy sie wydo
u
iło i już słomy sie do chałupy przyniesło i już sie zaczynało pośnik. W słome po wigilii po
u
puśniku pokładliśmy sie, kulendyśmy śpiewali, chuinka zaświencona, kantyczkeśmy mieli takie wysoke i śpie
i
waliśmy kulendy z tyj kantyczki, z taki ksionżki. To sie nazywało kantyczka. I śpiwało sie.
O zwyczajach związanych z Bożym Narodzeniem i Nowym Rokiem opowiada Teresa Rogowska
Twoja przeglądarka nie wspiera elementu audio.
Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie
Adobe
)
Co robiło się w drugi dzień świąt?
A na drugi dzień to sie je
i
chało saniami, bo
u
to
u
zawsze był śnieg, saniami wszystkie, ile nas było
u
du kościoła. Tylko
u
małe dzieci, to
u
już matka nie brali tych najmłodszych, ale my wszystkie starsze du kuścioła i z kuścioła znów też. O
u
biad, to znów, to
u
była szynka piczona w blasze, w piecu. Pamiętam to. Rosół sie jadło z bułko. Bardzo dobry był. Ja dzisiej to liubie rosół, z bułko jeść. I nieraz mówie swoim, że to
u
dobre bo kiedyś my jedli. Piekło sie piero
u
gi, z marmo
u
liado swoja była bo
u
sie smażyło marmo
u
lade, pączki sie go
u
to
u
wało takie w smalcu. Jak kiedyś to
u
było coś, takie pączki. Ciasta sie piekło, mazurki, swoje dobre i już.
Jak świętowało się Nowy Rok?
A Nowy Rok? Pamiętam jak byliśmy… U nas, to tak nie
i
było tak, ale tam na Zastawiu, my byliśmy u siebie, zje
i
my pośnik, jedziem na Zastawie, we czworo. Starsze dzie
i
ci, a te małe zo
u
stajo ze służąco, bo
u
kiedyś to służąca była. I jiździliśmy na Zastawie, pujechaliśmy tam na Zastawie, pu swoim puśniku, przyje
i
żdżamy tam, tam już pośnik, też pu puśniku. Ale babka jeszcze Czubicha stawia wszystko, czy
n
stuje swoim po
u
śnikiem nas. A niktóre dzieci zostajo. Mama jedzie ta, z
ł
ojcem du domu, a my zo
u
stajem dzieci.
Du Nuwego Roku. A na Nowy Rok, o
u
tak o siedzim. Tam był taki zwyczaj i o
u
tak o rano babcia o
u
twira drzwi, bo wchodzo z bykiem takim o
u
kropnym do
u
chałupy. Prosto do
u
kuchni, do
u
chałupy. Taki o
u
kropny byk, zwierze. Żywe.
j
I jak nawali w chałupie, nasra, no, to szczęście bedzie cały rok, temu do
u
mowi.
Gdzie Pani spędzała Nowy Rok?
Ja u babki nieraz. My małe, zo
u
stawio nas
ł
ojcy. A ja pamiętam, to
u
ja byłam nieraz do
u
No
u
wego Roku. To, oj tom sie bała, gdzie to byk z ro
u
gami, to o
u
kropny! Drzwi szerokie zawsze byli, ni takie jak to
u
teraz tam wuńziunie robio, tylko szerokie, żeby byk sie zmieści
u
ł. Taki był zwyczaj z szerokiemi drzwiami buduwali.
Czy były jakieś zabawy noworoczne?
Ja wiem jakieś po
u
tańcówki kiedyś byli. Tam w święta, to tak ni było zabaw. Co prawda to było za Niemców, później za tych so
u
wietów. To
u
tak nie było takich hucznych zabaw. Takie potańcówki byli we
i
czo
u
ro
u
we, na wieczór. W ne
i
dziele, to sie schodzo o takie,
ł
o, młodsze, no panny, chło
u
paki,
j
i tam jakiś dziadek po
u
ryra nam na harmonii, a my pokycamy. A my pokycamy troche.
Czy były jeszcze jakieś tradycje związane ze świętami Bożego Narodzenia?
To byli Herody. O takie chłopaki, pudlotki po piętnaście lat scho
u
dzili sie do nas o tu do dre
y
wutni najwięcy. Tu nikt tak nie zaglądał, takie
ł
o w jednym wieku. No ile ich tam trza było do tych Herodów. No to byli Herody. Izydor wujo, to był Żydem zawsze, śmierć była, króle byli. Taki Dzidek Goździuk, to był królem bo
u
był taki wielgi. Tak o, pare tygodni przed świętami to już próby robio, takie rozmaite mowy.
Matki Boskiej Gromnicznej (2.02)
Dymem z poświęconej w kościele gromnicy naznaczano na głównej belce pułapu znak krzyża, który zostawał tam aż do wielkanocnego bielenia. Miało to chronić dom od gromów. Dzieciom przypalano gromnicom po kępce włosów z czterech stron głowy, aby nie bały się burz.
Zapusty (karnawał)
Okres od Nowego Roku do Wielkiego Postu był czasem zabaw, urządzano wesela i spotkania przy muzyce. Zbierano się na wieczornice, aby wspólnie wykonywać różne prace: haftowanie, przędzenie, tkanie, wyrabianie ozdób. Chłopcy przychodzili z harmonią, skrzypcami, bębenkiem lub innymi instrumentami, grano i śpiewano. Czasami na koniec odbywała się potańcówka i poczęstunek.
Na tych terenach śpiewa się wiele pieśni po ukraińsku (
chachłacku
), a także mieszanych językowo, w których nie dominują ani elementy języka polskiego, ani ukraińskiego.
W tłusty czwartek jedzono mięso i smażone na tłuszczu racuchy, pampuchy i pączki. W ostatnią niedzielę zapustów (
ostatki
,
kusaki
,
kłódka
) urządzano zabawy z tłustym jedzeniem i muzyką. Najchętniej tańczono
drapaka
i
popadię
. W pierwszym z tańców jeden z tancerzy tańczył ze zdartą miotłą (
drapakiem
). Po chwili następowała zamiana, a ten, kto został bez pary, musiał tańczyć z miotłą. W popadii tańczyła tylko jedna para. Po tańcu dziewczyna siadała na ławie, a chłopak przyprowadzał jej partnerów. Wybierała do tańca jednego z nich (dosadnie okazując pozostałym pogardę), a po tańcu chłopak siadał na ławie, a dziewczyna przyprowadzała mu partnerki.
Okres wielkanocny
Palmy robiono z suchych kwiatów, kocanek i nieśmiertelników, z zasuszonych kit oczeretu (trzciny) i suchych traw pomalowanych kolorowo, bazi, barwinku. Poświęconą palmą gospodarz wyganiał z domu złe duchy.
Jajka
kraszono
w
cybulniku
, zielonej oziminie, osikowych baziach (
kutiaszkach
), korze dębowej lub w korze dzikiej jabłoni. Takie jednobarwne jajka nazywano kraszankami lub byczkami. Następnie ostrym kozikiem (
cygankiem
) wydrapywano na nich wzory. Tradycyjnymi wzorami były grabki, jodełki, wiatraczki, zawijasy. Malowano też wzory przed farbowaniem gorącym woskiem, później po zdrapaniu wosku pozostawały białe miejsca. Za pomocą wosku uzyskiwano też wielobarwne pisanki.
W Wielką Sobotę chłopcy stawiali na którymś z podwórzy dużą huśtawkę z bali. Młodzież huśtała się na niej aż do niedzieli przewodniej (pierwszej po świętach). Dla dzieci stawiano
krętawki
: słupy z ruchomym krzyżakiem na górze, na którego końcach zawieszano postronki z siedzeniami. Krzyżakiem można było kręcić za pomocą łańcucha.
W Niedzielę Wielkanocną skorupki z poświęconych jaj rozrzucano w kątach izby, by zabezpieczyć dom przed robakami, podkładano je pod pierwszy zwieziony do stodoły snop, by chronić zboże przed myszami, podkładano je też kurom pod gniazda, żeby się dobrze niosły. Również z innymi poświęconymi pokarmami wiązały się różne obrzędy.
Zwyczaje wielkanocne w Niedziałowicach
Opowiada Teresa Rogowska
Twoja przeglądarka nie wspiera elementu audio.
Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie
Adobe
)
Jak się wkraczało w okres Wielkiego Postu?
A jak Wielgi Post sie przełamywało, to Andrzejki ro
u
bili, to ro
u
zmaite takie,
ł
okna malo
u
wali farbo. Wapnem wystarczyło. Jak która panna nie umyje
ł
okien, to jo nazywali, że brudas. Późni chłupaki rano cho
u
dzili i patrzyli czy
ł
okna myte. Nieraz jak u nas byli umalo
u
wane, ale u nas to
u
tak rzadko, tośmy z ciotko zawsze do dnia
[1]
myli
ł
okna żeby byli czyste bo jak bedo zwiedzać, to powiedzo, że my brudasy.
ł
O tu u Nawrockich tak samo było panie
y
n ze dwie do
u
rosłych.
Jakie były przygotowania do świąt Wielkiej Nocy?
A jak Wielgi Post przełamywało na Wielkanoc to u nas, zawsze sie popiół zgartywało w taki baniak, garczek był taki duży pamiętam. To chło
u
paki zsypywali
j
i poźni w nocy chudzili gdzie panna była, to w te drzwi tym po
u
piołem i tym garkiem. Było różnie.
Na Wielkanoc piekło sie, jajka sie świeńciło, palmy. U nas zawsze była trzcina w sadzawce i ko
u
tki, barwinek. To już dziadek zawsze robił palmy. I była palma, taka prawdziwa palma. Bo
u
tera to nawsadzajo kwiateczków, wsiego. Cho
u
dziło sie ze święconko do Re
y
jowca do ko
u
ścioła na szuste rano. Bułka, chleb, ser, masło, sól, pieprz, krzan, jajek dużo, bu nas było dużo, wszystko
u
sie rano jadło święcone, cały koszyk duży, nie taki tam tal’e
i
ży
e
czek jak tera, tylko duży kosz, że sie każdy jajkami najadł święconemi. Tośmy raniutko cho
u
dzili, o
u
, tu na rowy, na łąki i późni śmyprzysz’li do
u
domu.
Jaki były msze świąteczne?
A jeszcze, pierwsze jeszcze przed Bożym Naro
u
dzeniem, tośmy chodzili na ro
u
raty do
u
Re
y
jowca, do
u
kościoła na szuste. I zara do
u
spo
u
wiedzi rano matka nas kiero
u
wali „idźcie do spo
u
wiedzi”. Po
u
mylim sie, wieczór i jutro do
u
spo
u
wiedzi, du kuścioła raniutko na ro
u
raty na szuste.
Twoja przeglądarka nie wspiera elementu audio.
Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie
Adobe
)
Czym malowało się jajka?
To święta jajkowe, no to
u
co. Trzeba troche umalo
u
wać, żeby byli ładne pisanki na stole, w jakiej miseczce, skorupce ładny. U nas to tak pisanek sie nie ro
u
biło, nie pamiętam, może czasem. Ale to nie było i farb, tylko to cybulo, to tym, to tamtym. U nas to tak nie było takich wydybów, że
y
by tam jakieś farby, bo
u
i nie kupiło sie. To
u
my z babko, z cybuli sie takich byczków narobi. Byz skrabania, tylko takie.
Jakie były tradycje wielkanocne?
Przyjechało sie z re
y
zurekcji. A wozem, cały wóz nas było. Końmi. Chłupaki jeszcze konie wyczyszczo eleganckie. Bu nasze chłupaki, to starali sie, żeby uprząż była ładna. Kto pierwszy przyjedzie, to sie pierwszy o
u
brobi w żniwa. W Wielgie Niedziele, to sie ni spało, chciało sie po
u
łożyć, człowiek był naro
u
biony troche przed świętami już, to sie ni
y
spało, bo chwasty będą nam rośli w ogrodach, wszędzie. W dzień sie ni spało ni kazali matka spać.
Jak się odbywało śniadanie wielkanocne?
Jak sie przyjechało, to śniadanie. Barszczu mama nago
u
towali, nakrajało sie kie
i
łbasy swojej własny, wieprzka sie zabijało zawsze, jajek sie nakraje, w miske, i jemy wszystkie przy stole. Późni tam to piczone, to herbata. Herbata nie, tylko kwiat lipowy, zawsze był. Herbaty nie było. Jak lipa kwitnie, to sie narwie i późni całe zime pijem kwiat lipowy i mjód był z beczko w chałupie stał na stołku. Każdy miodem se posłodził, bo cukru tak nie było jak za Niemców. I późni też ten miód stał, zawsze.
Majówki
Przed 1 maja dziewczęta stroiły wieńcami z sośniny, jedliny i barwinku przydrożne krzyże i kapliczki, przy krzyżach ustawiano ołtarzyki, a dookoła nich wkopywano kilka świętych brzóz. Przez cały maj wieczorami pod krzyżami i kapliczkami odprawiano nabożeństwa majowa (
majówki
).
Sobótka
Wigilia św. Jana (24.06) to święto związane z przesileniem dnia z nocą. Należy do najstarszych słowiańskich obrzędów ludowych. Najważniejszą rolę odgrywa tu ogień – przez całą noc młodzież paliła ogniska. Skoki przez ogień miały znaczenie magiczne: im wyższe, tym większe będzie zboże i len. Przed wschodem słońca dziewczęta puszczały na wodę wianki uwite z ziół (macierzanki, rozchodnika lub mirtu).
Źródła:
Adamowski Jan, Tymochowicz Mariola,
Obrzędy i zwyczaje doroczne z obszaru województwa lubelskiego (próba słownika)
, [w:]
Dziedzictwo kulturowe Lubelszczyzny. Sztuka ludowa
, pod red. Alfreda Gaudy, Lublin 2001, s. 35-62.
Górak Jan,
Tradycyjna architektura ludowa (zarys problematyki)
, [w:]
Dziedzictwo kulturowe Lubelszczyzny. Sztuka ludowa
, pod red. Alfreda Gaudy, Lublin 2001, s. 13-20.
Magdziakowa Alfreda,
Rok obrzędowy mojego regionu. Ginące obrzędy, zwyczaje, wierzenia i pieśni kresowej wsi polskiej z okolic Dubienki w południowo-wschodniej Lubelszczyźnie
, Lublin 2003.
Sztuka ludowa Zamojszczyzny. Informator wystawy
, autorzy tekstów: Elżbieta Osińska-Piskorz, Ryszard Gapski, Ryszard Kamiński, Muzeum Okręgowe w Zamościu, b.d.
Tradycyjny haft ludowy województwa zamojskiego. Wystawa w salach Muzeum Regionalnego w Tomaszowie Lubelskim, czerwiec—sierpień 1988
, tekst Ryszard Kamiński, b.m. i d.
Teksty nagrała i przepisała Marta Chrząstek.
Fotografie: Ewelina Kwapień, Bartłomiej Gołąb, Marta Chrząstek
[1]
‘przed świtem’
Wersja podstawowa
Start
Wprowadzenie
Podstawy dialektologii
Opis dialektów polskich
Kaszubszczyzna
Kultura ludowa
Leksykon terminów
Leksykon kaszubski
Autorzy
Mapa serwisu
Literatura
ISBN: 978-83-62844-10-4
© by Authors.
Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie:
ITKS