Bogdańczew, gmina Góra Świętej Małgorzaty, powiat łęczycki, województwo łódzkie Tekst nagrała w czerwcu 2007 r. Alina Kępińska (wraz z koleżankami Izabelą Winiarską-Górską i Izabelą Stąpor), transkrypcja, podział i opracowanie tekstu: Alina Kępińska; wstępna transkrypcja części tekstu: Monika Kresa.
Opowiada p. Teresa Sobczak, urodzona 12 III 1940 roku w Bogdańczewie i – po krótkiej przerwie, gdy jako dziecko wraz z rodziną mieszkała w Łodzi, gdzie ukończyła szkołę podstawową – od wielu lat ponownie mieszkająca w rodzinnej miejscowości. Pani Sobczak trudni się krawiectwem. W okolicy jest znana z prowadzenia różnych uroczystości, takich jak wesela czy dożynki. Od krewnych i sąsiadek zebrała sporo piosenek, przyśpiewek, wierszy i opowiastek ludowych, które skrupulatnie spisała w kilku zeszytach. Jest też autorką przepisów na potrawy regionalne. Często uczestniczy w różnorodnych imprezach poświęconych kulturze ludowej, z powodzeniem reprezentując region łęczycki.
O głuchmanie – opowieść ze szkoły
– O, dzień dobry sąsiedzie, cóż to, słuchocie muzyki? – Tak, tak, słuchom muzyki. – Ale jo wos pytom co innego. – Co? Na jednego mie zapraszacie, z przyjemnością se gozołki wypije. – Ale ja nie myśle wcale o tym. – Potym? Może być i potym, niepilno mi przecie. – E, sąsiad troche nie dosłyszy i z tego wychodzi ambaras. – Ano, dlatego nie zaraz, bo czekam tu na kogoś, a umówiłem sie z nią właśnie. – Mniejsza z tym. A jak tam waszyj córki zdrowie? – Hy, romanse? Romanse to mi już nie w głowie, to nie dla mnie. – Toż to można dostać z nim żółtaczki! – Bliźniaczki? Tak, tak, bliźniaczki, dwóch ślicznych chłopczyków. – Ciort swoje i dziod swoje, toż to istne kpiny! – Ano mówili mi, że bydą krzciny, bydzie muzyka, dużo gości. – Żegnom cie, stary bałwanie! – Moje uszanowanie, moje uszanowanie. – Toż to można dostać z nim gorączki! – Całuje rączki, całuje rączki. – Sąsiedzie, do licha ciężkiego, czy żeście sie wściekli? – O, kure żeście upiekli, o, lubie, bardzo lubie kure. – Uch, żeby cie pokręciło! – Ano, bardzo mi było miło. – Uch, żebyś diabła zjod, pieronie! – Ano, powim żonie, przyjdziemy tu razym. – Gwałtu, rety, szlag go trafi! – Ona sama tu nie trafi. – Moje uszanowanie. – Uch, żebyś spuch jak ta deska! – Mm, bardzo miła sąsiadeczka, tylko że ma jeden feler, że troche przygłucho. Gdzie takie opowiadanie się mówiło? To właśnie w szkole sie nauczyłam, w podstawówce, takie mieli śmy na, tam jakieś tam, akademia czy coś takiego, to we dwóch żeśmy występowali, i to, wie pani, to było było było i, później jakoś jak już tu, w osimdzisiątym, szóstym roku, piątym, w osimdzisiątym czwartym zawiązała sie, ta, znaczy do tej, bo tu mieliśmy kapele, i jak ja sie tam zapisałam do tej kapeli, to ja sobie to odtworzyłam, no i tak, wie pani, czy na dożynkach, czy na jakimś tam, coś tam było, to tam między innymy żeśmy wciskali coś takiego. O, nawet jak w Krzyżanowie byłam, też żeśmy byli na, na takim przeglądzie, to właśnie to już późnij wcisnełam. To wystarczy, że tak, sobie troche utrwale i to na pamięć. |