Informator: Ewa Kot, ur. w Napękowie, 7 VII 1922 roku, zam. w Bielinach.
I prose pana, i potym jak juz sie zrobieło
porzodek, to sie przedło. Przysła zima. Kobiety, jak sie dało rade, samym w domu, jak sie mało lnu sioło, a jak
wiecy, to przysło dwie, trzy kobiety, no ji przedło sie. To jak beło potrzebne to tak: nie było
piniedzy. Kobiety przejdzieta
nojprzód zgrzebno. Narobimy tych
derek,
chodników i trzeba
wzioć na jarmak i sprzedać. Dobrze. Ale mówie: „Dobrze, zaro, chwilecke. Jedna bedzie
pakuły przedła, bo
jak uprzedzieta pakuł, to jo umaluje na kolorowo i jesce
dodrzeta smotków takich, smot,
dodrzeta na
kłebki róźnego koloru i dopiero bedziemy robić derki i chodniki, bo mówie z samego lnu nie bedziemy robić. A ze zgrzebnego, to zrobimy len, ten, płótno zgrzebne. A z pacusków, to zrobimy cieniut, cieńse, a ze lnianego, to bedzie kosula chłopom i kobietom. Bo kobiety bedo
nosieły tutej stonik lniany, a tu, nazywał sie
dali kosula
nodołek. To było z ty zgrzebny, z ty grubsy. To Boze kochany jak
useła kobieta kosule i tutej tu miała cieniutkie, ładne płótno biołe, bo to sie trza było wynosić na rosy, zeby to wybielało, jak sie zrobieło to płótno, i lezało tygodniami, bo żeby było bielutkie. To nie tak żeby lezało bez przerwy na łoce ino sie
co dziń wynosieło i
łóno rosiało tam. To prose pana a tutej jak beł ten nodołek syty dali ze zgrzebnego, to jak niechtóra kobieta nosieła, to nogi jakby tak w lecie,
zdjena pońcoche cy skarpete, cy nawet rajstope, to, prose pana ino sie cer,
cerwóniały te łydy, bo przecie to
łobtarło , bo to było grube. No ji to sie robieło tak i cienkie i grube i chodniki i. A jesce jo miałam tako sąsiadke, ze mie nauceła, zeby robić takie na tych kołkach. Z tego taki dywaniki. O mówie, siostro, tego to sie nie podejmuje. Jedno ze ni mom kiedy, bo jestem sama w domu, sześcioro nos, mama
zdrowio ni mo . A drugie to jo nie dom rady tego robić. Mos
cierpliwoś, to rób. Na
warstacie to tak. Na warstacie to
zrobiełam, bo przeciez w domu to wszysko musiałam zrobić na warstacie.