Mapa serwisu
Notice
: Undefined index: l2 in
/home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php
on line
151
Notice
: Undefined index: l3 in
/home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php
on line
151
Notice
: Undefined index: l4 in
/home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php
on line
151
| 
Tekst 16 (Dobrów)
Dobrów, tekst gwarowy nr 5
Tekst został nagrany w lipcu 2009 roku. Transkrypcja i opracowanie tekstu: Aleksy Beśka, weryfikacja: Alina Kępińska
Alojzy Grams urodził się 11 lutego 1935 r. w Rakowcu położonym ok. 5 km od Dobrowa. Po II wojnie światowej wraz z ojcem i rodzeństwem wyjechał do Pyrzyc w województwie szczecińskim. Po kilku latach wrócił do Buszkowa i tam ożenił się z Barbarą z domu Beśką. Ukończył kilka klas szkoły podstawowej, od 1965 roku stale zamieszkuje w Dobrowie. Nigdzie nie wyjeżdżał na dłużej. Do 1995 roku pracował jako cieśla, obecnie jest na emeryturze. Z zamiłowania uprawia 4 hektary gruntów rolnych.
Pan Alojzy Grams opowiada o życiu po wojnie na zachodzie Polski.
Sytuacja aktu mowy - kontakt nieoficjalny.
Po wojnie
Twoja przeglądarka nie wspiera elementu audio.
Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie
Adobe
)
Bo tam nie było co jeść po Nimcach, tam musiołeś na własnom rynke
życia
szukać, tam nie było ta jak tero, że sklepik. Sklepiki były, chleb przywozili, ale tam przywieźli
czy
, cztery boche
y
nki i
chto
przód
, to kupił, tylko Unra dawała życie. Takie puszki były pińciu kilogramowe, tako słonina
wyndzono
, zwijano,
szmalec
, tran, chleba nie dowali, chleba nie dawali, bo z chlebym, to nie wim jak to było. Tyn chleb to tak: bułki w szkole
dostawalim
i mleko, o, i chleb przywozili do sklepu. Ale, to jak ci mówie, pińć, dziesińć bochynków, chto przód, to lepszy. Piekarnie były dwie tam na tyj wsi, ale ani jedna nie była czynno, no bo z braku nie wim, czy monki, czy, czy
ł
opału, czy piekarza, czy jak, to nie wim. Nie, nie piekli tam chleba.
Taka olejarnia co sie olej wybijało to, to było czynne, to ludzie, po Nimcach pełne stodoły były tam tych rzepaków, zboża, to ludzie to młócili
cepamy
, jak chto mógł, tak to czyścił ji olej bili, placki smażyli, kluski kartoflane, wszysko było na
ł
oleju to robione.
Co się jadło tak normalnie?
No to był olej taki, jak jes tera, nawet by
dź m
oże lepszy
ł
od tego, bo smaczniejszy taki wience
y
j smakowo-zapachowy, bo tera to
je
z o
lej
[9]
wiencej może wodnisty. Tam to był olej taki, że ja
g ż
eś ciniutko pokroił cybule na chleb, widzisz, chleby były
ł
okrongłe. Ta ja
g ż
eś
upytowoł
z takigo okrongłygo chleba, se tyn, taki chleb, pokrojiłeś ciniutko cybule i tym
ł
olejym pokropiłeś. Zapach, żółciutkie, taki smak, że
ł
a. Inne było życie jak teraz.
A na obiad co się jadło?
A na
ł
obiad
, no to ci chce
powiedzić
. Na
ł
obiad to różnie było. Tu w Polsce centralny żniwa każdy
sprzontnył
, a na zachodzie były żniwa wcześnij ja
g u
nas. Tam nie było nic sprzontniente po wojnie, nic. Wszyskie pola
ł
obsiane, pełne stodoły zboża i to wszysko nie było nic tag
u
łożone równiutko, tylko, ta jakbyś naciskoł kamini w stodoły, czy tam w coś, bo tam nie. Tam na polach nie było stogów, tam na po, po polach
stojały
takie stodoły
i
na takich słupach ji tylko był dach. I tam było wszystko zboże, które było koszone.
Snopowio
un
załki
już były, prasy były. Wszysko tam było
zestożone
w tych, w tych stodołach takich pod dachamy
i
. Tylko, że tam już byli Ruski, wojsko ruskie, i
ł
uni co zdążyli, to wymłócili. Polacy
cini
kosamy, Ruski nawieźli
kosów
, Polacy cini
kosamy
, w
mendle
stawiali i to było do jakiś części, te ruskie wojsko Polakom to nadawali, no to ile tam naciołeś i
ł
uni to później młócili, na polach. Tylko, że to młócili, mieli lepszom głowe głowe jak Polacy, bo prowadzali parówki po polach i manyże takie na kunie, tylko, że taki dyszel na cztery i przy każdym końcu była para koni. I takie duże koło było, rozumisz, wkopane w ziemi i na drongu
ł
od manyża i było na pas to, że parówka to młóciła i tam worki podpinali, chto kosił żniwa, ilu ludzi kosiło żniwa, to wszysko było jakoś tam na worki liczone i każdymu dawało to ruskie wojsko tom część tego zboża i każdy to broł. Przecie
kuni
nie było, ni
dz n
ie było, przeważnie na rowerach i takie wózki były, takie drabiniaste, rynczne, małe wózki, jak to nieraz pokazujom na tych filmach w powstanie czy jak. To tam, no tam dostołeś za cały dziń, albo za cały tydziń, dostołeś dwa worki zboża, czyli żyta. No i to przyciongłeś do domu. W Pyrzycach był młyn na wode, bo tam światło wszyndzie było, ale nie było prondu. W Pyrzycach był młyn na wode, no to żeś. Rowerów było mnogo po Nimcach, tylko, że nie było
ł
opon, nie było dentek. To takie, takie węże gumowe, wisz. Z poczontku to zakładali takie kable były gumowe, a w środku był
ł
ołów i pront, to to zakładali, bo jag
m
iołeś rower na tych
wy
n
żach
takich bez powietrza, to Ruski, to jak cie złapoł, to ci zabroł, ta jak był na tym kablu, to nie broł, bo to ci
n
żko było.
Zapchłeś
do Pyrzyc, na rowerze tam wincej nie zapchłeś jak pół metra pszenicy, tam ci tyn młynarz zmełł, ile
ł
un tam broł tyj
ł
odsypki, to nie wim.
ł
Olej wybiłeś se, rzepok w
ty
ł
olejarni, no i każdy piek, ponczki, placki, bimber gotowali. Takie były znow, jak wysłodki, tylko tam były wysłodki w magazynach, ale nie wszystkie, nie ze wszystkich był cukier wyciongninty, tylko były słodkie i takie, ciymny kolor miały. To, to jeździli do magazynów, do Pyrzyc, bo tam była cukrownia, przywozili całe wory ji w takich parnikach jak sie
śwynio
u
m
parawało kartofle, kisili to, rozumisz, i bimber gotowali, rozumisz, placki piekli, handlowali z Ruskamy, co chciołeś, to miołeś
ł
od Ruskich ji kunia ji krowe ji samochód i
traktur
, co chciołeś, no. Ale dzisiej miołeś, jutro przyszli, ci ukradli, abo zabrali.
Start
Wprowadzenie
Podstawy dialektologii
Opis dialektów polskich
Kaszubszczyzna
Kultura ludowa
Leksykon terminów
Leksykon kaszubski
Autorzy
Mapa serwisu
Literatura
ISBN: 978-83-62844-10-4
© by Authors.
Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie:
ITKS