Mapa serwisu
Notice: Undefined index: l2 in /home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php on line 168

Notice: Undefined index: l3 in /home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php on line 168

Notice: Undefined index: l4 in /home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php on line 168

Notice: Undefined index: l5 in /home/dialektologia/web/classes/maincontentclass.php on line 168
 | Wesele Kobielskie

Kultura ludowa

Katarzyna Sornat
Spis treści
Kultura ludowa
Tradycyjny strój ludowy
Kuchnia ludowa
Taniec ludowy
Obrzędowość doroczna
Obrzędowość rodzinna
Wesele kołbielskie
Przyśpiewki ludowe
Zabobony i podania o
demonach
Rękodzieło

 

 Tradycyjne wesele kołbielskie
 
        Dawniej Kołbielszczyzna znana była z hucznych, wystawnych wesel oraz towarzyszących im barwnych zwyczajów i obrzędów, charakterystycznych dla tego regionu. Typowe wesele trwało zazwyczaj dwa, trzy dni i tyleż samo nocy, stanowiąc przede wszystkim okazję do pokazania bogactwa strojów, tańców, przyśpiewek oraz pieśni obrzędowych. Można by porównać je do widowiska teatralnego, które miało dokładnie zaplanowane oraz wyreżyserowane akty i sceny.
 
 
 
Elementy wesela kołbielskiego
 
- Zrękowiny
        Ceremonię zaślubin poprzedzało rodzinne spotkanie, zwane zrękowinami, podczas którego omawiano szczegóły związane z organizacją przyjęcia oraz ustalano sprawy majątkowe przyszłych małżonków.    
 
- Zaręczyny 
         Po uzgodnieniach dotyczących sfery finansowej, w domu Panny Młodej wyprawiano przyjęcie zaręczynowe. Podczas niego, młodzieniec wkładał wybrance na serdeczny palec lewej ręki poświęcony pierścionek, zgodnie z przeświadczeniem o jego bezpośredniej łączności z sercem.
 
- Podejmowanie gości „pod nogi”    
      Na wesele proszono najczęściej trzy tygodnie przed ślubem. Według zwyczaju, młodzi stawali przed gośćmi, których mieli zamiar zaprosić i na znak szacunku, podejmowali ich pod nogi, grzecznie prosząc, by zechcieli uczestniczyć w uroczystościach weselnych.
 
- Bramka
    Kołbielskie wesele rozpoczynało się równolegle w domu Pana Młodego od przyjęcia w formie zabawy tanecznej i w domu Panny Młodej, gdzie trwały w tym czasie przygotowania do biesiady. Następnie Pan Młody przybywał do domu narzeczonej, czemu towarzyszyła bogata oprawa. Przynosił on ze sobą tzw. gaik, czyli zieloną gałąź ozdobioną cukierkami i koralami-podarkami dla Młodej. Na drodze zaś stawiano babę-kukłę i robiono bramkę, którą narzeczony musiał okupić gorzałką.
 
- Błogosławieństwo rodziców i ślub
    Gdy Panu Młodemu udało się wreszcie dotrzeć do narzeczonej, para klękała przed rodzicami, którzy udzielali dzieciom błogosławieństwa. Następnie, przyszli małżonkowie jechali do miejscowego kościoła, a za nimi podążał barwny korowód wozów.
 
- Powitanie chlebem i solą
     Po ślubie w domu weselnym witano Państwa Młodych chlebem i solą. Matka zadawała córce tradycyjne pytanie:
                   Panno Młoda, co wybierasz chleb, sól czy Pana Młodego?
 
Na to dziewczyna odpowiadała:
                 
                 Chleb, sól i Pana Młodego, żeby pracował na niego!
 
- Przyjęcie weselne
     Przybywających gości kapela witała marszem, po czym rozpoczynała się biesiada, a zaraz po niej były tańce. W tym czasie mogli wejść nieproszeni goście (tzw. pitasy), by przez pewien czas potańczyć, ale przede wszystkim-by skosztować weselnych rarytasów. Obowiązkowo podawano kilka gorących dań, wśród których królowały samodzielnie wyrabiane kiełbasy, szynki i kaszanki, a już na pewno nie mogło zabraknąć gorzałki. Zaopatrzenie stołów w wódkę i pędzony bimber należało do głównych obowiązków Pana Młodego, z których starał się on wywiązać jak najlepiej.
 
- „Nóżki”
      Po północy zapraszano zaś weselników na  tzw. nóżki, czyli poczęstunek w domu weselnym, gdzie obok owej zakąski (mięso wieprzowe w galarecie) można było skosztować również wielu innych specjałów miejscowych gospodyń.
 
- Wianek
      Wesele odbywało się w ustalonym porządku, który nakazywał drugi dzień zabaw rozpocząć wiankiem. Ów obrzęd otwierało wspólne odśpiewanie pieśni Kiedy ranne wstają zorze, po czym następowało:
 
Przemówienie starszej druhny skierowane do Państwa Młodych:
 
    „Proszę o ciszę Panowie i Panie, bo tu nad wiankiem będzie przemawianie. Nadeszła chwila smutna i wesoła, kto chce posłuchać, niech przyjdzie do stoła. Was goście mili serdecznie pozdrawiam, a do Ciebie Panno Młoda te słowa przemawiam (…). Oddaj ten wianek, Panno Młoda, proszę Cię po raz pierwszy.
 
Czy oddajesz, Panno Młoda ten wianek ruciany,
 cały srebrem obsypany?
 
Panna Młoda: NIE!
 
Przyśpiewka:
Oj siasta, siasta dziewczyna z miasta
Daj się namówić, będziesz niewiasta.
Daj się namówić nie byle komu,
Będziesz gospodynią całego domu!
Zwracam się do Ciebie po raz drugi, Panno Młoda, wiem, że z wianuszkiem rozstać się Ci jest szkoda. Już nie będziesz nosiła wianuszka na głowie, będą Cię omijać i kawalerowie. I ty Panie Młody jak księżyc na niebie, już żadna panienka nie spojrzy na ciebie. Że jesteś żonaty wiedzą o tym wszędzie, teraz szanuj żonę, która Twoją będzie.
 Czy oddajesz, Panno Młoda ten wianek ruciany,
 cały złotem obsypany?
 
Panno Młoda: NIE!           
Przyśpiewka:
Oj co jej, co jej, dziewczynie mojej
Wianek zgubiła, chodzi po roli,
Jeden zgubiła, drugi uwiła.
Jeszcze we wianku będzie chodziła!
    Zwracam się do Was rodzice mili, coście dla swych dzieci wybranymi byli. Do Was ojcowie i do Was matki, coście je wychowywali jak najcenniejsze kwiatki. Gdy patrzę na Was Państwo Młodzi wspominać miło, że dwa serca w jedno się złączyło. Będzie rodzicom i Wam przyjemniej, gdy się będziecie szanować wzajemnie. Wszystkie moje słowa żebyście pamiętali. Rodziców szanować trzeba, bo rodzice to skarb z nieba. I Bóg kocha takie dziatki, co szanują ojców, matki. Oddaj ten wianek, Panno Młoda, serdecznie Cię proszę, niechaj tego żalu dłużej nie znoszę! Bo jeśli nie oddasz, bardzo się zasmucę, wyjadę za morze i więcej nie wrócę! Życzę Wam, Państwo Młodzi szczęścia, zdrowia, powodzenia; niech Wam słonko jasno świeci, a Ty oddaj wianek, Panno Młoda, proszę Cię już po raz trzeci.
Czy oddajesz, Panno Młoda ten wianek ruciany,
od Pana Młodego ofiarowany?
Panna Młoda: TAK!       
Przyśpiewka:
Oj w sieni, w sieni między beczkami
Stoi łóżeczko z poduszeczkami,
Na tym łóżeczku białe nakrycie,
Już się skończyło panieńskie życie!
 A teraz od najmłodszego do najstarszego, życzmy im wszystkiego najlepszego!                               
    Po przemówieniu druhny następował moment kulminacyjny wianka – zbieranie na „wianeczek”.  W tym czasie jedna z uczestniczek wesela podchodziła do Panny Młodej ze śpiewem:  
                              Weź ode mnie ten spodeczek,
                              to ci złożym na wianeczek,
                              bo my taką wolę mamy,
                              że na wianeczek składamy!
i podawała jej spodeczek, na który były zbierane pieniądze. Nikt z gości nie wstawał sam, by wręczyć prezent lub pieniądze Młodej Parze, czekał aż muzykanci wyśpiewają na niego przyśpiewkę.    
Zbieranie na wianek, przyśpiewki na gości:
                       Wyszło słonko zza zapiecka,
                       czas się zbliżać do wianeczka,
                      do wianeczka rucianego,
                     do czepeczka tiulowego.
„Starsza druhna panna gładka, nie ominie cię dziś składka,
   miano starszej okupujesz, to najwięcej podarujesz.”
„Niedaleko bruzda bruzdy, doszło do starszego drużby,
  Nie ma żony ani dzieci, to na wianek tysiąc leci.”
„Zawołajcie moją mamę, mamę moją ukochaną,
Będę ja jej dziękowała, za to że mnie wychowała”
„Zawołajcie tatę mego, tatę mego rodzonego,
Niechże mu się serce kraje, że swą córkę za mąż daje”
„Zawołajcie tu teściową, niech popatrzy na synową,
Niech się jej tu przypatruje, czy na synową pasuje”
„Zawołajcie tutaj teścia, co ma morgów ze dwadzieścia,
Niech pieniądze już rozmieni, bo mu się dziś synek żeni”
„We flakonie stoją kwiatki, niech tu przyjdą chrzestne matki
Młodzi będą dziękowali, że ich do chrztu podawały”
„Chrzestne dały chwała Bogu, a tam chrzestni siedzą w rogu,
I tak między sobą radzą, że im na malucha dadzą”
„Niech tu przyjdą wszystkie ciotki, co robiły na nas plotki,
Wesela się spodziewały i na wianek odkładały”
„Od kamienia do kamienia, tu żadnego wujka nie ma,
Wujki siedzą, spoglądają, gdzie tu więcej wódki dają”
„Naszą młodzież zapraszamy, niech już dłużej nie czekamy,
Odłóżcie na potem gadki, teraz pora dawać datki”
„Wszystkich gości my nie znamy, wszystkim gościom nie śpiewamy,
Niech się wszyscy pomiarkują i na wianek podarują”
Zdarzało się także, że ktoś z gości weselnych wywołał także samych muzykantów do dawania na wianek:        
                 Stoły mają cztery kanty,
                 u nas dają muzykanty,
                 muzykanty dydu, dydu,
                 a na wianek ani widu!
 
Przygotowani na to wywołanie muzykanci odśpiewywali przeważnie kilka przyśpiewek:  
       
              Jeszcze wianek nie skończony,
              bo talerzyk nie stłuczony,
              trzeba wódki ponalewać
              i młodym sto lat zaśpiewać!
 
Następnie starszy drużba tłukł talerzyk „na szczęście”, a wszyscy goście śpiewali sto lat i wznosili toasty za zdrowie młodej pary.
 
       Domagano się także publicznego pocałunku, który poprzedzały złośliwe przyśpiewki weselników:
 
         Całowałeś nieraz, w sieni przy drabinie,
         a teraz pocałuj przy całej rodzinie!
 
lub:
 
          Od stodoły do stodoły
          zebrały się dwie pierdoły
          i tak się naradzają,
          jak się pocałować mają!
 
 a także:
 
          Pocałuj, pocałuj, nie rób z siebie hecy,
          jak się wstydzisz w usta, to pocałuj w plecy!
 
Po tej serii kąśliwych przyśpiewek, Państwo Młodzi nie mieli wyjścia i musieli publicznie zaprezentować zebranym gościom długi pocałunek.
 
Na weselach kołbielskich znany był również zwyczaj chodzenia kucharek między stołami, które śpiewały:
 
        O rosie, rosie, prosi kuchareczka po grosie,
        po grosie, po grosiku cyli po dwa,
       bo kucharka tego godna!
 
i zbierały drobne datki do durszlaków, łyżek czy warząchwi.
 
- Weselne przebieranki
     Wiele uciechy sprawiały też weselnikom przeróżne kawały, których najwięcej organizowano tuż przed oczepinami. Serię śmiesznych scenek odgrywali sami goście, przebierając się za „babę”, „dziada”, golibrodę, cygana czy wróżkę, by dla zabawy targować się o wianek Panny Młodej. I tak, golibroda czernił Panu Młodemu brodę węglem, a następnie próbował go ogolić. „Baba” z kolei przynosiła prezenty symbolizujące obowiązki przyszłej małżonki. Na koniec Cygan sprzedawał wianek Panu Młodemu i…wyciągał zająca z kolorowego pudełka, w którym starościny trzymały cukierki dla gości. Owym żartom towarzyszyły głośne przyśpiewki Babek oraz skoczna gra muzykantów, którym puchły ręce od „rzępolenia”- tak jak weselników od śmiechu bolały brzuchy.
 
- Oczepiny
      Bardzo uroczystym momentem były także oczepiny - rozpleciny. Gdy wybiła północ, przy słowach piosenki:
 
               Oj chmielu, chmielu, ty bujne ziele
                nie będzie bez cię żadne wesele!
                Oj chmielu, Oj, niebożę!
                Niech ci Pan Bóg dopomoże!
                Chmielu, niebożę…
   Pannę Młodą wprowadzano do bocznej izby, gdzie druhny zdejmowały jej z głowy wianek i podcinały włosy. Starsze niewiasty zakładały w to miejsce czepiec, który był zazwyczaj podarunkiem matki chrzestnej. Od chwili jego założenia młoda mężatka przejmowała obowiązki gospodyni: miała prowadzić dom, wychowywać dzieci i dbać z mężem o wspólne gospodarstwo.
 
- Ciocia z Ameryki
     Ciekawostką z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku było przybywanie w trakcie wesela kołbielskiego tzw. ciotek z Ameryki. Kiedy nasz kraj znajdował się za Żelazną Kurtyną, goście zza zachodniej granicy (a zwłaszcza Ci zza oceanu) okazywali się wyczekiwanym przez wszystkich dobrodziejstwem. Stąd też wziął się ów zwyczaj, że dla żartów odwiedzały Państwa Młodych „bogate wdówki”, które nie omieszkały przywieźć ze sobą cennych „prezentów”. Ciotkami z Ameryki okazywali się zazwyczaj przebrani mężczyźni, którzy wystrojeni na zachodnią modłę udawali kobiety, bawiąc przy tym weselników. Państwa Młodych obdarowywali podarunkami, które miały symboliczne znaczenie, a do każdego z nich był dodatkowo ułożony wierszyk lub przyśpiewka:
 
                                 Masz tu panie młody kawałek cytryny,
                                 żebyś se nie latał na inne dziewczyny!
albo:
                                 Masz tu pani młoda kawałek buraka,
                                 ażebyś powiła pierwszego chłopaka!
 
- Zabawa taneczna
      Po zakończeniu tych obrzędów następowały tańce i śpiewy-tym huczniej obchodzone, im okropione większą ilością weselnej gorzałki. Tańce były różne. Największym jednak powodzeniem cieszyły się: walc chodzony, tzw. sukmanka oraz wściekła polka, po której każdy był cały mokry, a druhny po jego odtańczeniu musiały się nawet przebierać.
 
- Przyśpiewki weselników
      Jeśli chodzi o przyśpiewki to weselnicy często układali je spontanicznie, najchętniej wyśmiewając przy tym cudze przywary:
                                    Nie śpiwoj, nie śpiwoj, ty stary gruchocie,
                                    bo ci to wychodzi jak tej żabie w błocie!
 
Przyśpiewkami dotykano także muzykantów:
 
                                  Co to za kapela, co nie umie przygrać,
                                  dać im skórkę chleba i do domu wygnać!
 
Jak widać, gościom nie brakowało fantazji, która w połączeniu z ogromnym poczuciem humoru oraz umiejętnością przyjmowania śmiesznych, lecz złośliwych uwag gwarantowały udaną zabawę wszystkim jej uczestnikom. Zabawę w prześpiewywanie kończyły zawsze słowa:
 
                                 Moi drodzy państwo, proszę się nie gniewać,
                                 bo to na weselu, wszystko można śpiewać!
    Kołbielskie przyjęcie weselne musiało być huczne i wystawne, co miało gwarantować młodym pomyślność oraz szczęśliwe, długie życie. Wedle silnej w całej Polsce tradycji, ślub i wesele odbywały się zawsze w miejscu zamieszkania narzeczonej- przeważnie w jej domu rodzinnym. A że w chałupach było mało miejsca, to w domu Panny Młodej tylko ucztowano. Tańce i swawole przenoszono zazwyczaj do zamożniejszych sąsiadów.
    Niegdyś wszystkie potrawy przygotowywały gospodynie z rodzinnych wsi Państwa Młodych, które ochoczo pomagały „kumom”, dzieląc się obowiązkami już na kilka tygodni przed weselem. Z zabijanych na tę okoliczność utuczonych świń, kaczek i gęsi szykowano wędzone kiełbasy, kaszanki, wytapiano smalec, a na chrzanowych liściach wypiekano wyborny chleb. Dawniej panował również osobliwy zwyczaj spożywania przez młodą parę wszystkich posiłków weselnych z jednego talerza, co miało symbolizować pragnienie wzajemnego dzielenia się wszelkimi dobrami z nowo poślubionym partnerem.
- Psiu Baba
     Tydzień po weselu odbywała się tzw. Psiu Baba lub inaczej: Przebabiny - spotkanie w domu nowej gospodyni, w którym nie mogli uczestniczyć kawalerowie i młode panny. Był to ważny moment „przejścia” z panieństwa do bycia pełnoprawną małżonką i stanowił także ostateczne „przypieczętowanie” jej przemiany w społeczno - towarzyskiej formie.
 
- Pokładziny
     Warto też wspomnieć o innym, również już zaniechanym zwyczaju, jakim były pokładziny. Następowały one po pierwszej części wesela, kiedy młoda para opuszczała gości-a raczej to weselnicy odprowadzali ich do komory lub spichlerza, gdzie miało nastąpić „skonsumowanie” małżeństwa. Młodzi siadali naprzeciwko siebie i milczeli. Pannę Młodą prosił do tańca starosta weselny, a po nim robili to kolejno wszyscy drużbowie. Na koniec przekazywali ją Panu Młodemu, który „porywał” ukochaną i w ciszy znikali (muzykanci przestawali wtedy grać), by odbyć
 
 
pokładziny.
 
 
     Tradycyjne wesela kobielskie były bardzo barwne i wesołe, dlatego też doczekały się inscenizacji – w miejscowej szkole oraz podczas gminnych dożynek (wrzesień 2006 r.). Uczniowie Publicznego Gimnazjum im. Oskara Kolberga w Kołbieli przedstawili w 2006, a następnie w 2009 r. takie właśnie wesele z okazji Dnia Patrona Szkoły. Za każdym razem inscenizacja ta polegała na włączeniu wszystkich widzów do wspólnej zabawy. Tym samym, znikał podział na scenę i widownię, a każdy z przybyłych gości mógł w pełni uczestniczyć w tym wyjątkowym przedsięwzięciu, skosztować dawnych specjałów, a przede wszystkim – miał możliwość obcowania z rodzimą kulturą ludową.
 
Źródła:
1) Bartnicka A., Wesele kołbielskie [w:] Tejże, Skarby Mazowsza, Sufczyn 2008.
2) Strona internetowa Pani Anety Bartnickiej poświęcona folklorowi kołbielskiemu:
 
 

 

 

poprzednia następna

 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS