Kaszubszczyzna | Kaszuby północne | Tekst gwarowy 2

Tekst 2 - O talentach i żołnierskim życiu

Małgorzata Klinkosz, Karolina Serkowska
 
Informator: Leon Bieszke
fot. http://www.najigoche.kaszuby.pl
 
Leon Bieszke – Ur. w Wielkiej Roli koło Łężyc. Przez 34 lata był dokerem w porcie gdyńskim, dziś już emeryt, malarz, pejzażysta. Jest członkiem Stowarzyszenia Nieprofesjonalnych Plastyków w Gdańsku, Zrzeszenia Kaszubsko - Pomorskiego i Koła Starych Gdynian. Odznaczony „Medalem za zasługi dla miasta Rumi". Napisał Pamiętnik z wojny 1939-1946. Po wojnie Leon Bieszke przeprowadził się do Gdyni Chylonii, a następnie do Rumi, gdzie mieszka do dziś. Po kaszubsku rozmawia od dzieciństwa z rodziną, w tej rodzinie od pradziadka mówiło się w rodnej mowie. Obecnie po kaszubsku rozmawia z rodzeństwem oraz z synem.

W tekście kolorem czerwonym oznaczono głoskę szwa – ë
Znak „ã” oznacza szeroką tylną artykulację samogłoski nosowej ą, jak w wyrazie [trãvaj]


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

Kto dostuł jeden talent muszi łeddac Błegu dwa. A jo dostył tych talentów chyba z piãc czy szysc, błem był strzelca wyborowym, wzrok miał bardzo dobrze, za zegarmistsza so łucził, zegarki naprowjuł, do chóru należuł, w operetkach spiewuł, no tich było, tich tich tich tich zawodów wiele i jesz’cz’e jedno, takie opowiadanie kawałów, nie. I czãsto zaprosze nas, më nie bëlë nawet krewny nie, ale wjedzelë, że jo na weseli jak mje ktos tam zaproszuł, to ja namalowuł piãkny, w ogole ti parze młodij ni taki duży obras i na odwroce wszëscë so płetpisylë. To przeważnie bëłë kwiatë nie, takie wëszëkóny fejn, cały, wszëscë weselnicy na łedwroce so płetpise[lë], nawet orkiestra tysz’. I tere płe sztërdzescë, piãdzesąt latach to ju pszëchodo, patszta zoba pułowa jisz nie żëje tu z nich, to bëłë taku, taku łucycha. No i wtedy, dze, kawałë łepowjódale nie. Jo jisz pisarstwem so tisz’ zajmuja, móm tszë ksąszći napisóny, tero czwarty weńdzy.
Łe ćim?
To jes, to som takie tragiczne momenty z młojigo żëcu, z czasu łejnë, błe jy był piãc lat żyłnierza i służył w tszech armiach, w niemiećći, amerikański i płelski na zachodze, u Macz’ka. Także przez piãc lat jy najlepśi młeje lata łed łesmenusce do dwadzescë tszech, tedy kiedy je so kawalerem i płe dzywczãtach chłedzy, ju tedy scyskuł karabin. Pózni chcuł to nadrobic, no ale co je stracony tego śe nie nadrobi nie. Także ju nie wiem co to jest kawalerka nie. A jak jy przëjachuł ty bëło tak wiele dzywczãtów, ż’e nie sposób bëłë chłec łetpłecz’ąc cos pół roku. Ale jo mjył jusz przettem takóm narzeczonom s którą do szkoły chłedzył i chocasz tedy nic jesz’czie nie łącz’ëło, ale cusz më tam cziëlë do sebie, że łena czieka także ju zara, za dwa miesące so żenił nie, jak przëjachuł ne. No ale gdyby to jesz’cze raz cz’as so copnął, zrobiłbym to somo, to samłe nie.

 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS