Kultura ludowa (wersja rozszerzona)

Kultura ludowa

Agnieszka Ewa Piotrowska
Spis treści
Wstęp
Zwyczaje doroczne
Zwyczaje żniwne
Rzemiosło
Zabudowa
Strój
Muzyka i taniec

Kujawy to dzielnica Polski leżąca między Wielkopolską, Pomorzem i Mazowszem, określana jako jeden z najciekawszych regionów kraju pod względem kultury ludowej. Kulturowo Kujawy najbliższe są Wielkopolsce.

 

 

PODZIAŁ ETNOGRAFICZNY KUJAW

Kujawy nie są i nie były regionem jednolitym etnograficznie. Ze względu na różnice kulturowe, związane m.in. z czasem osadnictwa – późniejszym na wschodzie regionu, w pasie Bachorzy i na Kujawach Leśnych (Lange i in. 2001: 11), oraz fizjograficzne wyróżnia się dwa subregiony Kujaw (zob. Kukier 1963: 9), które dzieli się na mniejsze części:
1. Południowo-wschodni, do którego należą
A.    Kujawy Białe (Nadwiślańskie) od Bydgoszczy po Dobiegniewo (piaszczyste i lesiste) (por. Kukier 1975: 7-8)

 
 
B.     Kujawy Polne na zachodnim zapleczu Doliny Wisły
C.     Kujawy Borowe od Sompolna po Dolinę Wisły w rejonie Włocławka i Dobigniewa
D.    Kujawy Leśne na Przyjezierzu Głuszyńskim
2. Północny i północno-zachodni z
E.     Kujawami Czarnymi okolic Inowrocławia, Radziejowa i Brześcia Kujawskiego (czarnoziemy)
F.      Kujawami Bachornymi (szlak Bachorzy pomiędzy jeziorem Gopło a Wisłą w rejonie Włocławka)
G.    Kujawami Garbatymi w rejonie środkowej Noteci i Pakości
H.    Kujawami Zagoplańskimi (Za Wodą) na zachód od jeziora Gopła (powiat mogileński).
Możliwy jest też podział Kujaw uwzględniający ukształtowanie terenu na:
1.      Nadwiślańskie (Białe) z Krajną Kujawską (por. Kukier 1975: 228)
2.      Garbate i Zagoplańskie (Za Wodą) na Pojezierzu Kujawsko-Gnieźnieńskim
3.      Borowe i Leśne ze względu na szatę roślinną
4.      Polne i Czarne, które rozdziela dolina Bachorzy, z tzw. Kujawami Bachornymi, położone w centrum regionu i bezleśne.
Roderyk Lange w książce Folklor Kujaw (2001: 10) wydzielili tylko trzy części Kujaw ze względu na gleby i uprawy rolne: Czarne – Polne (burak cukrowy, pszenica), Białe – Leśne (dawne lasy) i Bachorzę – tereny bagniste wzdłuż drogi wodnej łączącej Wisłę z Gopłem. Elżbieta Piskorz-Branekova, zajmująca się strojem kujawskim, napisała tylko o dwóch częściach: Kujawach Leśnych i Polnych (utożsamionych z Czarnymi), tylko te ostatnie uznała za właściwe (Piskorz-Branekova 2006: 60).
Granice Kujaw ustalono na podstawie zasięgu gwary (Sobierajski 1952), występowania stroju kujawskiego (Mikułowska 1953) oraz samookreślenia ludu (Kukier 1963, Gajek 1938). Od wschodu naturalną granicą Kujaw jest Wisła, od zachodu Noteć z jeziorami, przez które przepływa, od północy lasy pomiędzy Notecią i Wisłą. Najtrudniejsza do wytyczenia jest granica południowa – według O. Kolberga przebiegała ona od Gostynina przez Krośniewice, Kłodawę po Konin, dzisiaj prowadzi się ją na północ od tych miejscowości.
Kujawy były zamieszkane przez rdzennych Kujawiaków – jako rdzenne Kujawy określa się teren okolic między Radziejowem a Kruszwicą (por. T. Dunin-Karwicka 2000: 16) – do czasu napływu kolonistów niemieckich i Olędrów (Holędrów). Brak jednolitości kulturowej regionu wynika z różnych warunków geograficznych i rolnych (bardzo żyzne czarnoziemy i piaski porośnięte lasami); różnice pogłębiły się wskutek zaborów, kiedy przez Kujawy przechodziła granica pomiędzy Prusami i Rosją (wzdłuż Gopła po ujście Tążyny). Wówczas sami mieszkańcy tego regionu zaczęli mówić o Kujawach „pruskich” i „kongresowych”. Ten stosunkowo niedawny podział oddają różnice dialektalne (zob. Sobierajski 1952).
Istotne wpływ na różnice dialektalne i kulturowe wywarły również dawniejsze podziały administracyjne i kościelene Kujaw, a także regiony sąsiadujące: w największym stopniu Wielkopolska i Mazowsze. Sami Kujawiacy, ludność prężna kulturowo, oddziaływali na sąsiadów, przede wszystkim na Mazurów, Chełmniaków[1], Krajniaków i Kociewiaków (por. Kukier 1975: 9).
Na wyszczególnione powyżej podziały nakładały się różnice społeczne i majątkowe – na Kujawach, zwłaszcza dawnych, wyróżnić należy środowiska chłopskie, folwarczne (wyrobników, komorników) i kolonistów, Olędrów, od których przejmowano niektóre zwyczaje, np. wróżby o zamążpójściu w wigilię św. Łucji (Kukier 1975: 17), co było widoczne zwłaszcza we wsiach Kujaw Nadwiślańskich między Toruniem a Nieszawą, a także na styku Kujaw i Wielkopolski.
Co ciekawe, w środowiskach folwarcznych, wśród określanych pogardliwie „dworusów”, zachowało się więcej dawnych zwyczajów niż u włościan (Dunin-Karwacka 2000: 17), co tłumaczy się większą integracją tego środowiska, częstymi wspólnymi śpiewami i tańcami, które miały dużą liczbę wariantów. Być może bliskość dworu stymulowała utrzymywanie niektórych zwyczajów, gdyż dzięki nim „dworusy” otrzymywały wynagrodzenie pieniężne lub poczęstunek (dotyczy to np. pękania z bata pod oknami dworu w Nowy Rok, wyzwolenia kośnika, dożynek z niesieniem wieńca do dworu).
 
WRÓŻBY O ZAMĄŻPÓJŚCIU
Ryszard Kukier na podstawie informacji zebranych w latach 1950-1968 opisał sposoby wróżenia na Kujawach (1975). Młode dziewczęta gromadziły się i odbywały wróżby o zamążpójściu w wigilię św. Jana, Wigilię Bożego Narodzenia i Nowego Roku, sporadycznie także w wigilię św. Prokopa (na Kujawach Leśnych, gdyż św. Prokop był patronem parafii w Kłóbce).
Na środkowych i południowych Kujawach młodzież męska ze środowisk chłopskich gormadziła się wigilię Nowego Roku w domach, w których były dziewczęta na wydaniu i popisywała się siłą fizyczną, odbywając zawody sprawności. Wykrzykiwano imię dziewczyny i dwóch ochotników „siłowało się”, np. przeciągając skórzany pas. Zwycięzca zostawał z gospodarzem i zasiadał z nim do gorzałki, a pozostali odchodzili do kolejnych domów.
W środowiskach folwarcznych obyczaje dotyczące wróżb związanych z zamążpójściem były inne: na Kujawach „pruskich” w Wigilię Bożego Narodzenia wypatrywano tzw. migocącej gwiazdy, która miała mieć moc wyzwalania tęsknoty za ożenkiem. Nie ukazywała się ona każdemu; np. tylko dziewczętom o nienagannej opinii.
W Bachorcach trzy dziewczęta wróżyły sobie, ukrywszy pod miską wianek (symbolizujący zamążpójście), chleb (symbol dostatku) i węgiel drzewny (symbol choroby lub zgonu), a następnie wybierały miski (Kukier 1975: 14-15). Pod Kruszwicą wykrzykiwały w nocy na podwórzu imiona chłopców i obserwowały, czy księżyc nie zamigocze lub „się nie zmieni” – na tej podstawie wnioskowały, który kawaler jest przeznaczony dla której panny.
Na Kujawach Borowych panny wróżyły sobie, rzucając w Wigilię Bożego Narodzenia od stołu do progu różańcem lub modlitewnikiem (im bliżej progu, tym szybsze zamążpójście), a w całym regionie – po zakończeniu wieczerzy lejąc wosk na wodę.
W części Kujaw Czarnych panny na wydaniu, wracając z Pasterki, liczyły „do pary” żerdzie w płocie, wsłuchiwały się, z której strony wieje wiatr czy szczekają psy i wnioskowały z tego o kierunku, z którego przyjedzie do nich kawaler.
Na Kujawach Nadwiślańskich o powodzeniu dziewczyny wnioskowano na podstawie tego, jak rósł len na polu jej rodziców, na Kujawach Czarnych zwracano uwagę, czy w zbożu pojawił się oset. W większości wsi kujawskich obserwowano, jak w ogrodach przydomowych rosną zioła używane do wyplatania wianków (bukszpan, rozmaryn, barwinek, merta). Jeżeli pięknie się zieleniły i rosły bujnie, oczekiwano rychłego zamążpójścia panny.
Warto odnotować spotykaną w różnych częściach regionu przyśpiewkę Święty Prokopie, daj nam po chłopie, pochodzącą z Kujaw Borowych.
 
KOJARZENIE MAŁŻEŃSTW, OBRZĘDY POPRZEDZAJĄCE ŚLUB
Na całych Kujawach do początku XX wieku zachowała się bogata obrzędowość związana ze ślubem, weselem i poprzedzającymi je czynnościami – zaświadcza o tym materiał zgromadzony przez Oskara Kolberga w II połowie XIX wieku, jednak większość zwyczajów i obrzędów weselnych zakończyła się w okresie międzywojennym. Leon Stankiewicz odnotował, że w 1923 roku w Rakutowie pod Kowalem odbyło się „ostatnie wesele kujawskie z niektórymi już tylko zwyczajami” (Stankiewicz 1986: 31). Założona przez niego „Kapela spod Kowala”, która miała w repertuarze dawne pieśni kujawskie, została zaproszona w latach siedemdziesiątych XX wieku tylko na cztery wesela. Zgoda młodych i ich rodziców na dawne pieśni i przyśpiewki dotyczyła głównie oczepin.
Wcześniejsze realia opisał Ryszard Kukier w książce Ludowe obrzędy i zwyczaje weselne na Kujawach (Warszawa – Poznań 1975), na podstawie której postaramy się je przybliżyć. Jeden zwyczaj weselny, znany jeszcze z autopsji, opisał w 1935 roku Franciszek Beciński, poeta Kujaw w Weselu na Kujawach.
 
SWATY
Kojarzenie małżeńwa rozpoczynała wizyta swatów, zwana także (z)rainami, dowiadami, zmówinami. Przydatność instytucji swatów na Kujawach wiązała się z zamożnością części chłopów w tym regionie. O. Kolberg ujął to w sposób następujący: „Związki małżeńskie, tu, jak wszędzie, kojarzy zwykle interes lubo i obopólna skłonność miewa czasami miejsce. Zawierają się one bez wielkich zachodów, chociaż z wielu ceremoniami” (Kolberg 1962: I, 49).
Zrainy najczęściej odbywały się we czwartek. Po I wojnie światowej były one już powszechne dla wszystkich środowisk wiejskich na Kujawach, także dla pracujących na folwarkach. Różnica polegała na tym, że swaci kojarzący małżeństwa dzieci bogatych chłopów

 
 
dostawali sowite wynagrodzenie (zwykle w gotowiźnie, rzadziej w gotówce)[2], natomiast swaci folwarczni zadowalali się obietnicą zaproszenia na wesele.
Pannę czy kawalera pytano o zdanie dopiero, gdy swat z rodzicami omówili kwestie majątkowe. Wówczas wołano młodych i kawaler miał poczęstować dziewczynę gorzałką. Przyjmując gorzałkę z rąk młodzieńca, zgadzała się zostać jego żoną. Według K. Masłowskiego drapanie paznkociem o piec również oznaczało zgodę, jak również odpowiedź bydzie na pytanie z przyśpiewki:
Mościa panno tymczasem
Stoi burza za lasem.
Przyśliśmy się dowiedzieć
Czy z ty burzy bydzie dyszcz (Dunin-Karwicka 2000: 36).
W zamożnych środowiskach chłopskich na Kujawach Czarnych matka konkurentki pokazywała swatowi i przybyłym na poczęstunek przygotowaną wcześniej w komorze lub oddzielnej izbie wyprawę dziewczyny w gotowiźnie.

 

 
Na Kujawach Kongresowych było to zawsze wynagrodzenie w gotowiźnie, za udane rajbowanie dawano swatowi owcę lub parę jagniąt, kilka gęsi lub drobniejszego ptactwa, parę garnców pytlowanej pszennej mąki lub krup (Kukier 1975: 26). Najdrożsi byli swaci na glebach czarnoziemnych, gdyż wybierano mężczyzn o dużym autorytecie, starszych, wynagradzano ich często w gotówce, nawet równowartością połowy jałówki czy źrebięcia. Kobiety-swatki, rajki, były zwykle dużo tańsze, wybierano je do łatwiejszego rajbowania i wynagradzano fabryczną chustą naramienną, workiem pierza z gęsi, wełną owczą, lnem w zwitkach czy też gotowym przędziwem lnianym lub konopnym (Kukier 1975: 27).
Autorytet swata był w społecznościach wiejskich na tyle duży, że niekiedy chłopak chcący się ożenić, zdawał się na jego wybór i prowadzenie rozmów. Dopiero po pierwszych oględzinach swata i upewnieniu się, że kawaler zostanie przyjęty, ten ostatni jechał wraz ze swatem zobaczyć dziewczynę.
W środowiskach małomiasteczkowych i folwarcznych rajby odbywały się w karczmie, do której często przynoszono własne jedzenie (np. na Kujawach Borowych matka dziewczyny przynosiła placek lub piernik w kształcie zwierzęcia), w karczmie kupowano tylko szynkowane piwo. Jeżeli między stronami doszło do porozumienia, swat lub swaci udawali się do dworu, aby prosić dziedzica o zgodę na zawarcie małżeństwa. Jeśli się zgodził, w majątku odbywało się kolejne, oficjalne już spotkanie. Dziedzice zastrzegali sobie prawo decydowania o losie sług dworskich i nie zawsze wyrażali zgodę na proponowane przez swata związki małżeńskie. Zazwyczaj, jeśli dziedzice się zgodzili, starali się uświetnić uroczystość zaślubin, dając produkty spożywcze potrzebne na wesele; dziedziczka ubierała pannę młodą, dziedzic pożyczał młodym karetę do ślubu, a w czasie zbierania „na czepiec” dawał dużą sumę pieniędzy.
W środowiskach wiejskich, gdy rodzice dziewczyny nie byli radzi swatom, dawali im to do zrozumienia, częstując kiełbasą i tzw. polewką (szara zupa owocowa), to samo oznaczała krwawa kiszka (kaszanka), a we wsiach Zagoplańskich – tzw. zgniłe ziemniaki, czyli zrazy z mięsa. Przychylność swatom wyrażano przez podanie jajecznicy i gorzałki.
Instytucja swata, czyli rajnika (rojnika) utrzymała się do międzywojnia, później rajenie zdarzało się sporadycznie. W latach 50. XX wieku swaci pełnili swoją funkcję raczej honorowo.
 
GLANDY
Po rainach, gdy przyjęto swatów konkurenta, następowały oględziny, zwane inaczej (o)glandami, omówinami, ugadaniem, kiedy dokładnie uzgadniano sprawy posagu. Zawsze brali w nich udział rodzice obojga młodych, także chłopaka, którzy w rainach zazwyczaj nie uczestniczyli. Jeśli pochodzili z odległej wsi, oglądali wnikliwie gospodarstwo przyszłych teściów dziecka (na glandy w takim wypadku jeździli również rodzice dziewczyny). Rodzina konkurenta przygotowywała się w takiej sytuacji do glandów bardzo pieczołowicie, przy tej okazji odbywała się też uczta. Od oględzin zależały dalsze działania zmierzające do ślubu, zdarzało się, że w czasie oglądania budynków i inwentarza dochodziło do zerwania umowy.
W kilka dni po pomyślnych glandach w środowiskach zamożnych gospodarzy udawano się do rejenta, gdzie w obecności dwóch świadków dokonywano odpowiedniego zopisu. Na Kujawach Czarnych panowało przekonanie o braku umiejętności rolniczych ludności z Kujaw Leśnych i Borowych, z którą sąsiadowali. Rodzice pilnowali, aby nie sprowadzać „biedoty” z okolic mających mniej urodzajną ziemię, z tzw. „wydmuchów”.
 
ZARĘCZYNY
Kolejny krok ku zawarciu małżeństwa stanowiły – odbywające się zazwyczaj w sobotę – zaręczyny, zwane też zdawinami, zrękowinami czy pierściankami. Poprzedzał je tzw. pocirz u proboszcza, który egzaminował młodych z podstawowych prawd wiary i dopiero po nim przyjmował na zapowiedzi. Właściwe zrękowiny polegały na wymianie pierścionków przez młodych (tzw. ślepych obrączek), kiedy po raz pierwszy panna w widomy sposób poddawała się narzeczonemu. Jeżeli w czasie zdawin tylko panna otrzymywała pierścionek, dawała w zamian narzeczonemu wyszywaną chusteczkę, która towarzyszyła mu do czasu uczty weselnej, kiedy przekazywał ją przydankowi. W niektórych wsiach sąsiadujących z Łęczyckiem narzeczona darowała kawalerowi zamiast chustki cienką koszulę wierzchnią wykonaną własnoręcznie lub przez szwachę (matkę chrzestną lub inną starszą kobietę, np. sąsiadkę) (Kukier 1975: 39).
Ucztę (trwającą często całą noc) na zdawinach rozpoczynała matka dziewczyny, przypijając gorzałką do matki konkurenta. Zanim młodzi wymienili obrączki, matki obojga kropiły je wodą święconą. W uboższych domach zaproszeni goście przynosili ze sobą produkty spożywcze, które następnie podawano na stół. W ten sposób wkupowali się oni na wesele. W czasie zdawin często przygrywała kapela, a uczta dorównywała prawie weselnej. Na Kujawach Bachornych był zwyczaj, że zaproszenie na wystawne zdawiny było równoznaczne z zaproszeniem na wesele. W środowiskach biedoty wiejskiej po zdawinach sąsiadki znosiły do domu weselnego produkty spożywcze (ptactwo, jaja, śmietanę, mąkę, ser, krupy, kiszoną kapustę, ryby, kawałek świniny) potrzebne na ucztę weselną.
W czasie zdawin wybierano drużbów weselnych (starszego i młodszego, zwanego przydankiem), orszak druhen i drużbów (od dziewięciu do dwunastu par) i ustalano kwestie związane z samym ślubem i weselem. Zdawinom towarzyszyły dodatkowe czynności o symbolicznym znaczeniu, np. szukanie przez młodego w domu wianka uplecionego przez pannę. Niekiedy bezpośrednio po zdawianch spieszono do kościoła, aby wysłuchać pierwszej zapowiedzi ślubnej.
 
SPROSINY
Sprosiny, czyli zapraszanie gości na ślub i wesele, były jednym z bardziej charakterystycznych elementów kultury dawnych Kujaw. Oracje sprosinowe wygłaszane przez starszego drużbę osiągnęły na przełomie XIX i XX wieku wysoką i niespotykaną w innych regionach formę narracyjną (por. Kukier 1975: 62). W zależności od sytuacji i powagi przyszłych małżonków sprosiny powtarzano nawet trzykrotnie – pierwsze zazwyczaj we czwartek w tygodniu po pierwszej zapowiedzi, drugie w sobotę, trzecie, najkrótsze, tylko we wsiach, z których pochodzili młodzi, w dniu poprzedzającym ślub. W Śmiłowicach do naszych czasów dotrwało rozróżnienie: 1. sprosiny, 2. pocirz, 3. zguniny (Kukier 1975: 65). Na Kujawach Borowych i w miejscach mniej dostępnych zadowalano się tylko jednymi, ale za to długimi i wystawnymi sprosinami.
Drużbowie, udając się na sprosiny, zakładali odświętne, kujawskie stroje: ich kapelusze przyozdabiały wstążki, a ubranie przepasane było szarfami (por. Kukier 1975: 49). Starszy drużba trzymał przystrojony wstążkami skórzany batóg, haropnik, symbol władzy. Haropnik był charakterystyczny przede wszystkim dla Kujaw zachodnich i północno-zachodnich, stanowi wspólny element kulturowy z Wielkopolską (Kukier 1975: 47).
Drużbowie za każdym razem głośno pukali do drzwi (nawet otwartych), czekali na zaproszenie do izby i nie witając się z nikim, rozpoczynali orację. Doświadczeni drużbowie mieli bogaty repertuar przemów (Kukier 1975: 62). Po jej zakończeniu kłaniali się gospodarzom i, jeśli ci byli przygotowani, siadali do poczęstunku.
We wsiach Kujaw „pruskich”, gdzie szybciej dochodziło do utaty tradycyjnych zachowań, rodzice młodych udawali się na Kujawy „kongresowe” po swatów i starszego drużbę, aby obrzędy poprzedzające ślub i wesele miały charakter kujawski.
W międzywojniu dochodziło już do rozsyłania zaproszeń pocztą (Dunin-Karwicka 2000: 41).
 
ROZPLECINY
W czasie dziewiczego wieczoru, w sobotę poprzedzającą wesele, pannie młodej rozplatano włosy – był to tzw. obrzęd rozplecin. Uczestniczyły w nim dziewczęta wybrane jako druhny do orszaku weselnego. Najpierw splatały one warkocz narzeczonej siedzącej na dzieży i wtykały weń szpilki, a następnie prosiły brata oblubienicy (lub ojca chrzestnego dziewczyny) do komory, aby je rozplótł. Towarzyszki w tym czasie otaczały ją kołem, śpiewały i rozpamiętywały beztroskie lata panieństwa. Wiły też wieniec, a potem kładły go na chuście, kołysały i śpiewały odpowiednią pieśń.
Zdarzało się, że późnym wieczorem rozplecinom towarzyszyły dźwięki tłuczonych naczyń i garnków (O zwyczaju tym nie wspominał Kolberg, T. Dunin-Karwicka przypuszcza, że mógł to być zwyczaj przejęty od Niemców (tzw. polterabend) (2000: 42) – zwłaszcza we wsiach północnych i zachodnich Kujaw – to młodzież męska żegnała w ten sposób pannę, przede wszystkim wtedy, gdy po wyjściu za mąż miała opuścić rodzinną wieś. Jeżeli konkurent panny zyskał aprobatę w środowisku męskim w jej wsi, owo tłuczenie miało zapewnić młodym szczęście, gospodarz zapraszał młodych mężczyzn do środka i częstował gorzałką, a oni kończyli cały proceder. W przeciwnym wypadku o dom rozbijano brudne naczynia, a niekiedy znoszono też inne nieczystości i obrzucano nimi budynek mieszkalny i zagrodę. Gospodarze musieli uporządkować wszystko rano przed przyjazdem pierwszych gości.
Dla tradycji weselnej Kujaw charakterystyczna była zielona gałąź, tzw. jabłoneczka, która towarzyszyła wielu obrzędom weselnym i symblizowała pannę młodą. Na Kujawach Leśnych i Borowych, sporadycznie w części Kujaw Czarnych, w czasie rozplecin wnoszono do izby jeszcze nieprzystrojoną jabłoneczkę i wykonywano pieśń O jabłoneczce (Kukier 1975: 72).
 
ŚLUB I WESELE
Tradycyjnie na Kujawach śluby odbywały się we czwartki lub w soboty. Rano do domu weselnego przyjeżdżała kapela, której zadaniem było witać gości, ci dziękowali datkiem, tzw. marszówką. Goście wtedy składali też prezenty. W tym czasie panna młoda, najczęściej u sąsiadów, ubierała się wraz z druhnami do ślubu i przystrajała jabłoneczkę (w większości Kujaw Polnych, Borowych i Bachornych).
W środowiskach służby folwarcznej dziedziczka przynosiła młodej koronę (zawój z wzorzystej chusty z girlandami) – ozdobę głowy.

 
 
Później razem z dziedziczką panna ponownie zapraszała dziedzica na ślub i wesele, jeszcze raz prosiła o zgodę na zamążpójście - W środowiskach folwarcznych narzeczeni szli do dworu po bogosławieństwo (Dunin-Karwicka 2000: 47).
Korona jako ozdoba głowy panny młodej była charakterystyczna dla południowych i zachodnich Kujaw Leśnych, Nadwiślańskich, Borowych i Czarnych. Wieniec przytrajał natomiast głowę panny młodej na pozostałym obszarze Kujaw. Na Kujawach Borowych w okolicach Sompolna typowym przybraniem głowy był wieniec kwietny ze wstążkami (Kukier 1975: 85).
W okresie międzywojennym suknia panny młodej była zazwyczaj jednoczęściowa, wzorzysta, najczęściej niebieska, dodatkowo ozdobiona na przedramieniu wstążkami zielonymi i niebieskimi.

 

 

 
Wcześniej nie była to jednoczęściowa suknia, a biała koszula, niebieski gorset, takaż spódnica i biały fartuszek. W stroju młodej nie mogło być nic czerwonego, „bo młodzi by się bili całe życie” (Mikułowska 1953: 40).
Pan młody miał na sobie dwuczęściowe ubranie z „modrego”, niebieskiego, sukna i wierzchnią sukmanę, przylegający w pasie kaftanek, wysokie skórzane buty i filcowy kapelusz. Przed I wojną światową strój pana młodego zaczął się zmieniać – pojawiła się wierzchnia jednoczęściowa suknia w rodzaju płaszcza, tzw. gejrok (Kukier 1975: 83) – i szybciej utracił charakter regionalny.

 
 
Błogosławieństwu rodzicielskiemu młodych towarzyszyły typowe oracje starszego drużby, także pieśni panny i pana młodego, w których żegnali się oni z rodzicami, rodzeństwem, domem i stanem panieńskim/ kawalerskim. Ceremoniał pożegnania wydłużał się, ponieważ panna młoda, opuszczając dom rodzinny, żegnała różne sprzęty: drzwi, piec. W końcu pan młody zabierał pannę młodą z domu do powozu. Tworzył się orszak weselny i wszyscy ruszali do kościoła, drużbowie, jadąc, śpiewali krótkie przyśpiewki. Po uroczystości zaślubin, młodzi wraz z gośćmi udawali się do karczmy, gdzie już czekała na nich kapela. Tam był poczęstunek, po którym tańczono i wykonywano przyśpiewki. W środowiskach służby folwarcznej i małorolnych uczty w karczmie miały charakter składkowy.
Później goście wracali do domu weselnego, w którym w tym czasie kucharka wraz z pomocnicami przygotowała ucztę weselną. Mężatki na widok jadącej pary młodej wołały: O nasza! O nasza!, witając w ten sposób młodą w swoim gronie i inicjując ogólny śpiew. W orszaku weselnym włościan na Kujawach Czarnych i Bachornych przeważały wozy odświętne, tzw. wyjazdowe, przystrojone gałęziami, a nawet girlandami. Orszaki służby folwarcznej na Kujawach Czarnych jechały zwykle wozami drabiniastymi. Orszak często zatrzymywały różne przeszkody, a ich usunięcie było uzależnione od wykupu. Na granicach pól i skrzyżowaniach sami woźnice zatrzymywali się i obchodzili orszak, zbierając datki; niekiedy udawali, że wywrócił się wóz, kiedy indziej zbierali na nowy bat.
Młodzi zwykle zastawali drzwi zamknięte, drużbowie musieli zastukać i zaśpiewać stosowną pieśń, a panna młoda podać nazwisko swojego męża. Wówczas wpuszczano ich i witano chlebem, solą, czasem pieprzem oraz butelką haraku, likieru (Kukier 1975: 139). Niekiedy młodym podawano dziecko.
W niektórych wsiach na Kujawach Bachornych i Borowych na powitanie pary młodej wynoszono z komory ustrojoną jabłoneczkę. Po powitaniu młodych, starszy drużba usadzał gości i wygłaszał orację wstępną, poprzedzającą mały obiad. On też razem z młodszym drużbą i kucharkami przynosili jedzenie.Przed każdym kolejnym posiłkiem zachęcał do jedzenia już krótszą oracją. Starszy drużba usługiwał młodym i ich rodzicom, intonował stosowne pieśni, inicjował też tańce i picie gorzałki. On pierwszy tańczył z panną młodą chodzonego, który przechodził zwykle w kujawiaka. W ten sposób prezentował niejako gościom pannę młodą – co niewątpliwie miało charakter obrzędowy – i zachęcał innych to tańca. Bardziej wytrawni drużbowie mieli w swym repertuarze oracje na cześć każdej potrawy, przykłady takich tekstów znajdują się w pracy R. Kukiera (zob. 1975: 142-143, 149-151, 153). Na Kujawach Bachornych i Czarnych po pierwszym tańcu wnoszono do izby weselnej jabłoneczkę i stawiano ją przed młodymi na stole.
Na Kujawach dawniej były widoczne różnice w wystawności uczt weselnych – pomiędzy zamożnymi częściach regionu (Kujawy Czarne, Bachorne, Zagoplańskie i Garbate) a uboższymi (Nadwiślańskie, Leśne i Borowe). Na ucztach weselnych w środowiskach chłopskich przeważały potrawy mączne, nabiałowe oraz dania z wieprzowiny, wołowiny i ptactwa domowego[3]. W środowiskach komorników, wyrobników i służby folwarcznej ograniczano się do potraw mącznych i nabiału oraz płodów leśnych i dań z dziczyzny (na Kujawach Leśnych i Borowych). Duże zmiany w podawanych na stół daniach zaszły na Kujawach na przełomie XIX i XX wieku – jeszcze pod koniec XIX stulecia na uczcie weselnej jako słodki deser wystarczał placek, a już na początku XX wieku pod wpływem miast pojawiały się ciastka i ciasta typu tortowego.
W czasie wesela do najpowszechniej wykonywanych tańców należał kujawiak z owczaryszkiem, czyli kujawiakiem pasterskim, ponadto mazurek, walc, oberek i tzw. ostra polka (Kukier 1975: 157). W XIX wieku na Kujawach Nadwiślańskich wpływy kolonistów były na tyle silne, że m.in. tańczono tam niemiecki taniec, tzw. rojnlender, po kujawsku określany jako w przódki (Kukier 1975: 158).
Na weselu śpiewano bardzo dużo – zarówno ogólnie znanych pieśni mających różne warianty, jak również układanych ad hoc przyśpiewek. Warto zacytować fragment refleksyjnej piosenki z Kujaw pruskich, będącej stereotypową autoprezentacją Kujawiaka:
Jam Kujawiak rodowity, wesół, mocny, pracowity,
Zawdy dla mnie Kujawianka, niż bogata Pałuczanka.
Kujawiankę każdy chwali, bo to nosi sznur korali,
Pałuczanka bez korali, nosi szmat na parę cali (Kukier 1975: 166).

 
   
 
OCZEPINY
Przed oczepinami podawano tzw. duży obiad, potem swachy, czyli kobiety zamężne zaczynały obrzęd śpiewem. Według Kukiera sadzano potem pannę młodą na środku izby, zdaniem Dunin-Karwickiej młoda tańczyła z druhnami w komorze, skąd swachy musiały ją wydobyć, np. wywarzając drzwi. Dopiero później młodą sadzano, a obok niej stawiano jabłoneczkę, zwaną też gajeczkiem, czyli przybraną zieloną gałązkę drzewa liściastego lub (zimą) sosny – wówczas mówiono o chojeczku.


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)


Zimą gałązka była zrywana jeszcze przed dziewiczym wieczorem, aby ustawiona w wodzie w komorze wypuściła listki. Gałązkę ozdabiano pieczonymi w domu pierniczkami, wzorzystymi wstążkami, a niekiedy czerwonymi rajskimi jabłuszkami. W ten sposób przygotowywano ją do obrzędu oczepin, kiedy wraz z panną młodą znajdowała się w centrum zainteresowania – dotyczy to przede wszystkim środkowych i południowych Kujaw. Nad wnoszeniem jabłoneczki czuwały szwachy (swachy) nie dopuszczano do niej ani pana młodego, ani drużbów. Na Kujawach zachodnich powszechniejszy był zwyczaj plecienia wieńca z ruty, mającego symbolizować urodę i cnotę oblubienicy (Kukier 1975: 177-178).
Gdy wniesiono już jabłoneczkę i odśpiewano pieśni obrzędowe o niej, szwachy, cały czas śpiewając, zdejmowały wianek z głowy pani młodej


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

, podcinały jej włosy i nakładały kopkę, czyli biały, tiulowy czepiec

Czepce, ME w Toruniu
 
, a następnie upinały na głowie zawój z wzorzystej chusty.
Najczęściej młoda, widząc szwachy z jabłoneczką, zrywała się ze stołka i starała sięuciec lub przynajmniej odwlec moment zdjęcia wianka i nałożenia czepca. Obrzędowi towarzyszyły pieśni, wykonywane przez drużbów i druhny (por. Kukier 1975: 183-199). Wianek kładziono na talerzu, przykrywano drugim i podawano młodemu, który przekazywał go matce oblubienicy. Młoda przy oczepinach płakała. W czasie pieśni Ach ty mój gajeczku śpiewanej przez młodą, druhny i drużbowie starali się zerwać z jabłoneczki jak najwięcej ozdób, gdyż wierzono, że kto zerwie ich dużo, szybko wyjdzie za mąż/ ożeni się. W pieśni pojawia się gajeczek lub chojeczek w zależności od tego, z jakiego drzewa była gałąź.


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

Gdy rozpoczęto śpiew obrzędowej pieśni O chmielu


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

swachy zakładały młodej pani kopkę.
Po skończonym obrzędzie


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

tańczyła ona ze swachami i innymi kobietami (zwykle chodzonego). Następnie podchodzili do niej co zamożniejsi goście, prosili ją do tańca i wrzucali do ustawionej przed nią miski pieniądze „na czepiec” lub „na zapomożenie pani młodej”, czasem szwachy obchodziły gości z miską z wiankiem i welonem, by zachęcić do szczodrości. W niektórych wsiach dopiero po oczepinach młodzi siadali obok siebie.
Po oczepinach zmęczeni młodzi szli na pokładziny, aby chwilę odpocząć i przebrać się, po czym wracali do gości.
Wesele kończył uroczysty marsz Na dzień dobry, kiedy wszyscy po wyjściu na podwórze śpiewali pieśń Kiedy ranne wstają zorze (według B. Krzyżaniak najpierw śpiewano Kiedy ranne wstają zorze, zob. tejże 2001: 258) i udawali się na spoczynek. Według T. Dunin-Karwickiej orkiestra obchodziła o świcie całą wieś i grała pod oknami każdego domu, czasem towarzyszyli jej młodzi. Sąsiedzi wynosili wówczas artykuły spożywcze, z których przygotowywano potarczyny (2000: 62).
 
POTARCZYNY
Po odpoczynku, zazwyczaj następnego dania, bawiono się dalej na poprawinach zwanych też potarczynami. Ta uczta najczęściej była składkowa, goście, którzy byli na weselu, przynosili różne produkty spożywcze, od ich hojności zależało więc, jak długo bawiono się na potarczynach. Na uczcie poprawionowej obowiązkowo był swat, czyli rojnik, którego na weselu nie wspominano.
W czasie potarczyn w środowiskach służby folwarcznej młode mężatki sadowiły panią młodą na przystrojonym wózku i wiozły ją do karczmy, gdzie ta musiała się wykupić, stawiając im piwo lub kwaterkę gorzałki (okolice Włocławka, por. Kukier 1975: 211-212). Na Kujawach Białych kawalerowie wpadali do domu na miotłach, porywali młodego, zaprzęgali go do miotły i tak prowadzili do karczmy, gdzie musiał się wkupić do grona młodych gospodarzy (Dunin-Karwicka 2000: 64).
Na poprawinach atmosfera była swobodniejsza niż na weselu, nie obywało się zazwyczaj bez widowisk – w wykonaniu młodych lub gości, plotkowano też o dopiero co zakończonym weselu, komentując jedzenie, zachowania młodych i ich rodzin oraz niemal wszystkich gości. Ci, chcąc się odwdzięczyć za zaproszenie, wygłaszali długie i barwne oracje skierowane do państwa młodych i ich rodziców. Na potarczynach tańczono, chociaż kapela była nie w pełnym składzie; gdy goście się rozchodzili, każdego żegnała krótkim marszem.
 
PRZENOSINY
Przenosiny młodej małżonki do domu męża odbywały się paradnie, uczestniczyła w nich niemal cała rodzinna wieś, młoda żegnałą się z rodzicami, rodzeństwem, zagrodą, przedmiotami domowego użytku. Odwlekała moment odjazdu podobnie, jak w czasie wyjazdu do ślubu. Jeżeli otrzymała ona duży posag, wieziono go na oddzielnym wozie, tak, by wszyscy mogli go obejrzeć i ocenić. Zwykle młoda otrzymywała meblowiznę, bieliznę pościelową, naczynia kuchenne, krowę, owcę, kilka kur. Jeśli młody małżonek szedł na gospodarstwo teściów, przenosinom nie towarzyszyły szczególne zachowania obrzędowe – przywoził on na nowe gospodarstwo źrebaka, kilka cetnarów ziarna, narzędzia rolnicze. Jeśli młodzi byli biedni, mogli usłyszeć w czasie przenosin, iż „bieda z nędzą do kupy się zeszły” lub przyśpiewkę:
A coż tam za posag tyj mojej żony?
 Dwa snopy grochowin i trzeci słomy (por. Kukier 1975: 220).
Powitanie młodej w domu teściów także odbywało się zgodnie z rytuałem – do środka wprowadzała ją zwykle teściowa i witała chlebem i solą, teść czasem chlustał na nią wodą lub wódką z kieliszka, szwachy i orszak śpiewali obrzędowe pieśni i przyśpiewki. Synowa musiała się wykazać, dojąc krowę, a jej małżonek zaprzęgając konia i objeżdżając trzykrotnie podwórze.
 
NARODZINY
Gdy w domu miało się urodzić dziecko, pozostałe dzieci wyprawiano do sąsiadów. Z rodzącą kobietą pozostawał mąż i matka, wzywano też babkę, która czuwała przy porodzie. Za pomoc wynagradzano ją pieniędzmi, rzadziej w naturze. Zapraszano ją na chrzciny i honorowano prawie tak samo jak chrzestnych.
Łożysko zakopywano w ziemi lub pod fundamentem, tak, aby nie było „deptane” (Wronkowska 1963: 30). Po urodzeniu dziecko myto w ciepłej wodzie, zwykle w drewnianej kopańce, ubierano i kładziono przy matce. Do czasu chrztu nie wkładano go do kołyski. Jeśli urodziła się dziewczynka, wpinano jej w ubranka igłę, aby była krawcową.
Ojciec narodzonego dziecka przygotowywał mały poczęstunek, tzw. popieliny (Domański 1963: 43), na który zapraszał sąsiadów i babkę;czasami przynosili oni ze sobą produkty spożywcze lub drobne upominki. Do czasu chrztu niczego nie pożyczano z domu, aby na dziecko nie wystąpiły wrzody. Obwiązywano też dziecku rączkę czerwoną wstążeczką. Z chrztem nie zwlekano – najczęściej chrzczono dziecko tydzień lub dwa po urodzeniu.

 
 
Imię dla dziecka wybierano po urodzeniu.
Najczęściej chrześni i babka nieśli dziecko do chrztu, a jego rodzice zostawali w domu. Dotyczy to zwłaszcza matki, która w czasie połogu nie wychodziła poza swoje gospodarstwo. Dopiero później, dla wywodu (błogosławieństwa), szła do kościoła.
Po chrzcie dziecko wkładano do kołyski i nie wyjmowano przez trzy dni (!!!) (Wronkowska 1963: 31). Matka zwykle karmiła dziecko do roku, czasami dłużej. Do roku też nie pozwalano też dziecku patrzeć w lustro (żeby nie miało ciężkiej mowy), nie obcinano mu też włosów (żeby nie straciło pamięci), a paznokcie obgryzała mu matka (nie obcinano ich, żeby dziecko było zdolne do pracy). W pierwsze urodziny wróżono dziecku, kim zostanie. Kładziono przed nim pieniądze, książkę, kieliszek i klucze, i czekano, co wybierze.


[1] Ziemie chełmińska i dobrzyńska przez dawniejszych badaczy były zaliczane do Kujaw (o ziemi dobrzyńskiej pisali tak np. Gloger 1903: 21-22 i Gajek 1938; o chełmińskiej i dobrzyńskiej Fischer 1934: 125).
 
[3] Nieco inny zestaw dań weselnych podaje T. Dunin-Karwicka (zob. 2000: 54).

 Wersja podstawowa

 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS