Mapa serwisu | Tekst gwarowy 2 (Felicjanów)

 

Tekst gwarowy – Felicjanów 2

Marta Białek, Aleksy Beśka, Alina Kępińska
 
Nagranie tekstu: Marta Białek, transkrypcja: Aleksy Beśka, podział i obróbka techniczna nagrania, korekta zapisu i opracowanie tekstu: Alina Kępińska
 
Opowiada pan Marian Ziółkowski, rolnik urodzony w roku 1927 w Felicjanowie. Wykształcenie podstawowe (5 klas), bardzo rzadkie podróże poza powiat.
 
O lesie i pasiece. Uprawa lnu


Informacja: jeśli nie możesz odsłuchać nagrania, skorzystaj ze wsparcia znajdującego się na stronie Adobe)

        
 
 
 
Leciało sie do lasu, takie były, cienkie chrusty rosły, tak zwano, psinka tak
 
 
zwano, takie cinkie,
 
 
cinkie jak palec. I jeśmy
 
 
grodzili, tak wyplatali se
 
 
tyn płot, potem już były takie
 
 
żerdzia, już takie
 
 
sztachetki, już troszeczke lepsze te płoty były, mocniejsze, długotrwałe.
            Kto miał dużo uli, no to, to było pożyteczne. Dzieci sie przeważnie,
 
 
jag j sie
 
 
chlebek posmarował, miodem, to już po prostu na niedziele, to już było bardzo dobrze, bo tego miodu tak dużo nie było jak dzisiaj, bo tak nie było możliwości, nie było takiej znajomości z tymi, z tymi
 
 
pszczółkami.
            Przeważnie nie było takich sz’lachetnych drzew jak teraz, ale, ale to
 
 
jabłuszko jakie by nie było, takie by nie było, tam
 
 
se każdy trzymał, żeby na zime sobie zostawić te późniejsze odmiany.
            No len to był już taki  pospolity, bo początkowo to jak ktoś nie siał lnu, to by musiał prawie, tak jakby nago chodzić, no bo
 
 
trza było ten len zasiać, obrobić, wymoczyć.
 
 
Późnij go tam tak, jak to sie to mówi, łamali, czyścili. Te, nie pakuły, tylko len tak tak tego i to trzeba było
 
 
prząś na nici i kobiety były też takie zdatne, fachowe, co takie były ręczne warstaty. Ręczno tak to przędli potem, potem robili z tego taki towar, ja jeszcze sam chodziłem po wojnie.
 
 
Zacym, zaczym się doszło,  żeby z tego
 
 
buł materiał, to trza było sie długo naczekać. Najpierw zasianie, później
 
 
pielonka, bo nie było tych oprysków, tego, tych chwastów. Trza było
 
 
czyściutko mieć, bo później trza było moczyć
 
 
tyn len, wyrywać, moczyć, żeby był, żeby
 
 
wyszet z tego towar. No i
 
 
późnij krawcowa już miała materiał jak trza.
 

 

 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS