Urodziłam sie w Kaliszka
ch i tam
mjeszkałam do dziesieńciu lat. No
ji tam mjeszkałam do czasu
wojnyi. I po wojn..., jak wojna już później, front szed to nazad z pegieerzu z
Kaliszk to nam ten pan kazał
take wozy przyszykować drabiniaste, nakładli słomy,
tygo wszystkiego, no ji później dawał
dwa rodziny na jeden
woz. A by
ili te, to kiedy
ś mówili Italiaki, to
chiba te Włochy, to dawali jich za kierowcow, tych, tych Włochow, bo ojca nie było i
bracióf nie było, tylko najmłodszy bra
t i ja i mama, a te, te to byli na wojnie, no i później jachaliśmy az do Morongowa, o to wtenczas to ju
sz my mjeli naszykowane na te wojne, ojciec dał nam buty
i zrobić takie
jek tera
s majo te kozaki duże, bo to było w styczniu i ten, i świniaka
zabilim mróz
byuł to poćwiartkował tam i do
becke, aby było co
ś jeść, no bo to wozem jachać na wojne, to aby jeść co było, i cukru nabralim, to cukier to nasypał w dwudziestke w kanał mleka, i monki nabrali, worek soli, zeby
i wszystko było, i to wszystko wjeźli do Morongowa, a w Morongowje zaceli bomby
zrzucac z samolotów wtenczas to sie prawdziwa wojna zrobjiła.