Podstawy dialektologii | Przykłady stylizacji gwarowej w wybranych utworach literackich

6.3. Przykłady stylizacji gwarowej w wybranych utworach literackich

Halina Karaś

 
W literaturze polskiej za mistrza słowa, za mistrza dialektyzacji uznaje się Władysława Reymonta. Artyzm ten w pełni zademonstrował w Chłopach. Dialektyzacja w powieści dotyczy zarówno dialogów bohaterów chłopskich, jak i narracji. Nie jest to jednak dialektyzacja całościowa, choć w dialogach bohaterów chłopskich zakres stylizacji jest duży i dotyczy ona wszystkich poziomów języka. W Chłopach – według badaczy pisarstwa Reymonta – występują trzy wcielenia narratora i trzy style pisarskie, które różnią się wykorzystaniem i nasileniem występowania dialektyzmów:
  • wiejski gaduła - gawędziarz - przedstawia życie mieszkańców wsi. Opowiada szeroko, dokładnie, z dużym zaangażowaniem uczuciowym. W jego języku zauważyć można najwięcej elementów gwarowych;
  • realistyczny obserwator - wykształcony chłop - rzeczowo i obiektywnie przedstawia wygląd miejsc, osób, z pewnym dystansem - przebieg wydarzeń. Mówi w zasadzie językiem literackim, czasem tylko odwołuje się do gwary;
  • poeta młodopolski - ujawnia się przede wszystkim w opisach przyrody, przeżyć, ludzkich namiętności, posługuje się językiem literackim z bardzo nielicznymi elementami gwarowymi. Wprowadza oryginalne obrazy poetyckie: cechami jego stylu są liryzm, subiektywizm, emocjonalizm, plastyka, barwność.
Ot dwa wybrane fragmenty „Chłopów”, które ukazują różny zakres dialektyzacji. Pierwszy – z tomu „Jesień” – prezentuje dialektyzację głównie w dialogach, drugi – w narracji.
 
Władysław Reymont
Chłopi (I. Z tomu „Jesień”)
A niektórzy ściągali już z pól do domów. Głosy ludzkie, rżenia, porykiwania, turkoty wozów coraz ostrzej brzmiały w cichym, omroczonym powietrzu. Sygnaturka na kościele zaczęła dzwonić Anioł Pański spiżowym świergotem, że ludzie przystawali i szept pacierzów, niby szemranie opadających listków, padał w mroki. Ze śpiewami a pokrzykami wesołymi spędzano bydło z pastwisk, co ciżbą szło drogami w tumanach kurzawy, że tylko raz w raz wychylały się z niej głowy potężne i rogi krzaczaste. Owce pobekiwały tu i ówdzie, to gęsi zerwały się z pastwisk i stadami leciały, całe w zorzach zachodu zatopione, że tylko krzyk przenikliwy znaczył je w powietrzu.
        Ale szkoda, ta graniasta to sielna krowa. (...)
        Gospodyni Boryna nie ma, to wszystko leci kiej przez sito.
         A bo to Hanka nie gospodyni?
        La siebie... jakby na komornym u ojca siedzą, tu juści patrzą, aby ino na swoją stronę coś niecoś urwać, a ojcowego niechta pies pilnuje. (...)
        Ho, ho, Boryna jeszcze krzepki, może się ożenić, a głupi by był, żeby dzieciom zapisywał.
        Hale, krzepki to juści, że jest, ale już ma ze sześćdziesiąt roków.
-          Nie bój się, Wawrzku, każda młódka pójdzie za niego, niechby tylko rzekł.
-          Już dwie żony pochował.
-          Niech se pochowa i trzecią, Panie Boże mu pomóż, a niech dzieciom, póki żyw, nie daje ni staja, ni liszki jednej, ni tyle, co trepem przydepnie. Ścierwy, wyrychtowałyby go, kiej moje mnie. Dałyby mu wycugi, że na wyrobek by chodził, z głodu by zdychał abo i na żebry, po proszonym szedł.
 
 (II. Z tomu „Lato”)
 
W chałupie cicho było, jak zazwyczaj w niedzielę, kobiety zwijały się kole porządków, dzieci obsiadłszy miskę przed gankiem pojadały z wolna, broniąc się łyżkami i piskiem przed Łapą, któren na gwałt rwał się do spółki, maciora stękała pod ścianą na słońcu, tak ją waliły łbami prosięta dobierając się do mleka, to bociek rozganiał kury i gajdał się za źrebakiem baraszkującym w podwórzu, niekiedy drzewa zaszumiały i sad się rozkolebał, zaś polem rozchodził się jeno brzęk pszczół idących na robotę i dzwonienia skowronków.
I na wsi zaległa niedzielna cichość, że tylko niekiedy słychać było głosy, kura któraś zwoływała, to gdziesik nad stawem ze śmiechami a chlupotem pucowały się chłopaki abo kaczki zakwakały.
Drogi leżały puste i rozmigotane w słońcu, mało kto przechodził, jeno niekaj na progach czesały się dziewczyny i ktosik z cicha grał na fujarce.
 
Porównanie obu fragmentów pokazuje, że większe nasilenie i większy zakres form gwarowych obserwujemy w dialogach. To tu bok słownictwa gwarowego (np. sielna, kiej, juści, wyrychtowałyby, wycugi, wyrobek) występują też gwarowe formy fleksyjne, np. roków ‘lat’, niechta, ojcowy, składnia gwarowa, wyrazy obrazujące gwarową wymowę, np. hale = ale, la = dla, abo = albo. We fragmencie narracyjnym funkcję stylizacyjną pełnią głównie wyrazy gwarowe, np. gajdać się, jeno, oraz wyrazy w gwarowej postaci słowotwórczej, np. któren, gdziesik, ktosik. Brak typowej składni gwarowej i fleksyjnych form gwarowych.
Kwestia elementów gwarowych w Chłopach od dawna budzi żywe emocje w środowisku językoznawców i historyków języka polskiego. Problem ten podniósł w 1911 roku Kazimierz Nitsch, który w książce "Mowa ludu polskiego" stwierdzał, że język Chłopów nie jest "odbiciem określonego, naprawdę istniejącego narzecza", ale że jest on synkretyczny, gdyż "łączy w sobie różne właściwości spotykane w centrum Polski". Polemikę z Nitschem podjęła Maria Rzeuska, która przekonywała, że język Chłopów wzorowany jest na narzeczu łowickim. Do dziś większość językoznawców podtrzymuje tezę Nitschego. Argumentem na jej korzyść jest przyjęta przez Reymonta strategia pisarska. Chciał stworzyć ze swojej powieści dzieło uniwersalne; ponadregionalne, choć odwołujące się do elementów regionalnych.
Do przywoływanych często przykładów stylizacji gwarowej należą również inne utwory młodopolskie: np. „Wesele” Wyspiańskiego. Poniższy fragment – wypowiedź Jaśka ukazuje dialektyzację częściową. Zastosowane w celach stylizacyjnych typowo gwarowe zjawisko, jakim jest mazurzenie, np. juz, usach, dusach, strasny, copke = już, uszach, duszach, straszny, czapkę, pojawia się niekonsekwentnie, gdyż ta sama wypowiedź zawiera też formy niezmazurzone, np. paszę, sieczki, sznur. Inne właściwości wymowy gwary małopolskiej używanej w Krakowskiem pojawiają się rzadziej, np. a ścieśnione utożsamione z o (por. copke = czapkę), prejotację, czyli poprzedzanie samogłoski i w nagłosie jotą (np. jem = im) połączone w przykładzie jem z rozszerzeniem artykulacyjnym i do e przed spółgłoską nosową. Oprócz tego występują tu wyrazy typowe dla gwary okolic Krakowa (w tym także w innej postaci słowotwórczej), np. porozwierane ‘pootwierane’, syćko ‘wszystko’, ino ‘tylko’, kajsi ‘gdzieś’ (-m w kajsim to końcówka ruchoma czasownika przyłączona do zaimka: kajsim zabył = kajsi zabyłem), zabyć ‘zapomnieć’, ostał się ‘został się’.
 
Stanisław Wyspiański, Wesele
JASIEK
Juz świtanie, juz świtanie –
tu trza bydłu paszę nieść,
trza rżnąć sieczki, warzyć jeść; -
jakże ja se rade dam,
oni w śnie – ja ino sam - ?
Syćko tak porozwierane –
syćko z rękami na usach,
dech im zaparło w dusach;
jako drzewa wrośli w ziem,
jak tu, co tu radzić jem - ?
 
Kajsim zabył złoty róg,
u rozstajnych może dróg,
copke strasny wicher zwiał
bez tom wieche z pawich piór;
żebym chocia róg ten miał –
ostał mi sie ino sznur.
 
W tym też to okresie fascynacji Podhalem, Tatrami wykorzystywano w literaturze pięknej dla celów stylizacyjnych gwarę podhalańską (m.in. Kazimierz Tetmajer, Stanisław Witkiewicz). Współcześnie zastosował ją ks. Józef Tischner w swojej „Filozofii po góralsku”. Prezentowany poniżej fragment powieści K. Przerwy-Tetmajera to przykład stylizacji całościowej (totalnej), obejmującej cały utwór, wszystkie podsystemy jezyka.
 
Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Na skalnym Podhalu
A stary Gąsiorek się przyśmiechuje i pyta: Widziałeś młynarecke?
-          Ze wtorom?
-          Wójtowom córke?
-          Nié.
-          No to sie waruj, bo cie zji.
-          Ej, kie mie ta dosiela nic nie zjadło, to mie ta jus i nie zji.
-          Waruj sie! mówiem ci. Scepan Symcyków z Ludzimirza do Peśtu bez niom wywędrował, Kuba Gąsiorek, haw naski, rogoźnican, pije tak, co ani rady, Jahymiak Wacław, ten Kasin, tak jak ogłupiał. Ja sam, hociek stary, kie jom widzem, to jaze mi gra w usak! Bucna dziéwka jak las!
 
Widoczne sa w powyższym fragmencie takie cechy gwary podhalańskiej, jak: mazurzenie (młynarecke, Scepan, jaze), siakanie (Peśtu = Pesztu), samogłoski pochylone (np. Nié, dziéwka), przejście wygłosowego -ch > -k (w usak), końcówka -em w 1. os. lp. czasu ter. (mówiem, widzem), typowe słownictwo (haw, bucna, kie, dosiela).
 
Dialektyzacja całościowa charakteryzuje też Konopielkę Edwarda Redlińskiego, obejmując zarówno narrację prowadzoną przez bohatera powieści, jak i dialogi bohaterów. Pisarz użył w celach stylizacyjnych rzadko stosowanej gwary z Polski północno-wschodniej, z Białostocczyzny (częściej była używana polszczyzna z właściwych Kresów wschodnich).
 
Edward Redliński
Konopielka
Handzia piersza, na przedzie z rożańcem w palcach, dzieci za nio, tato przy piecy, ja koło okna, uczycielka troche z boku, koło popielnika, dzie ja przedtem siedział: na stołku łokciami sie podperła, popatruji w węgli.
Handzia zaczyna: Ojcze nasz, któryś jest w niebiesiech.
Dołączamy sie. Ojczenasz kończym, wchodzim w Zdrowaś, ze Zdrowaś w Wierze w Boga Ojca, z Wierze w Dziesięcioro Przykazań. A potem już zdrowaś idzie za zdrowaś, Handzia każde słowo wyraźnie księdzuje, my za nio poburkujem (...).
W chacie nidzielnie, ale i na dworze inaczej niż co dnia: niedzielne powietrze zawsze jaśniejsze, łyskliwsze. Gumna cichsze, bo żywinie lepiej dano, nie ryczy, stodoły odpoczywajo od cepa. Wrony śpio sobie na sokorach, a obudziwszy sie leco pomalej, ciężej. Zający śmielej chodzo w ozimine, kicajo bezpieczniej, parami sie zmawiajo, abo i całemi familjami, kuropatwy suno broźnami pod same chaty i stodoły, mało sie bojo, musi wiedzo, że w chatach rożaniec sie odprawia. Nidziela, święto.
 
W powyższym fragmencie widoczne są cechy gwarowe Polski północno-wschodniej: mazowiecko-podlasko-suwalskie, takie jak m.in. redukcja nieakcentowanego e > i (np. popatruji, nidziela, zający), odnosowienie wygłosowego (za nio, śpio, leco, sie bojo, wiedzo), różnice w zakresie występowania o – ó (np. rożaniec), przejście śródgłosowego -ar- > -ar- (podperła), inny rodzaj gramatyczny (żeński jak w języku białoruskim) rzeczownika piec (przy piecy), czas przeszły tzw. analityczny z zaimkiem jako wykładnikiem osoby (ja siedział), charakterystyczne słownictwo, np. musi ‘chyba’, broźna ‘bruzda’.
 
 
 Literatura:
Stanisław Dubisz, 1982, Formy i funkcje stylizacji gwarowej w utworze Juliana Kawalca pt. „W słońcu”; [w:] Język – Teoria – Dydaktyka. Materiały V Konferencji Młodych Językoznawców-Dydaktyków, Kielce, s. 254-266.
Stanisław Dubisz, 1982a, Wykładniki stylizacji gwarowej w utworze J. Waksmańskiego pt. „Czarne łochynie”; PF XXXI, s. 273-283.
Stanisław Dubisz, 1986, Formy i funkcje archaizacji w zbiorze opowiadań Mariana Pilota pt. „Pantałyk”; PF XXXIII, s. 383-395.
Stanisław Dubisz, 1986a, Stylizacja gwarowa w polskiej prozie trzydziestolecia powojennego (Nurt ludowy w latach 1945-1975), Wrocław.., ss. 212.


Wersja skrócona

 
 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS