Kultura ludowa (wersja rozszerzona) | Obrzędowość doroczna

Obrzędowość doroczna

Elżbieta Krasnodębska

poprzednia   następna

Śląskie zwyczaje i obrzędy doroczne wiązały się ściśle z określonymi porami roku, a uformowały się na bazie pierwotnych wierzeń pogańskich, na które nałożyło się chrześcijaństwo. Celem ich była obrona przed złem, walka z niszczycielskimi siłami przyrody, wzmożenie plenności, zyskanie dobrobytu, szczęścia i zabezpieczenia plonów. Część dorocznych zwyczajów i obrzędów śląskich jest podobna do tych praktykowanych w innych regionach Polski, część zaś charakterystyczna wyłącznie dla Śląska. Poniżej omówione zostaną wybrane zwyczaje, począwszy od późnej jesieni.

Adwent

            Adwent to czas poprzedzający święta Bożego Narodzenia, a równocześnie rozpoczynający nowy rok kościelny. Jest to okres, w którym obowiązywały zakazy zabaw i tańców, a także noszenia barwnych, odświętnych strojów. W pierwszą niedzielę adwentu czyniono różne wróżby i przepowiednie. Szczególną uwagę zwracano na sny. Wierzono na przykład, że to, co śniło się w pierwszą niedzielę adwentu, było wróżbą na pierwszy kwartał, co w drugą – na drugi itd.

Andrzejki

            Istotną część wieczoru andrzejkowego stanowiły praktyki wróżbiarskie, które dziś mają charakter wyłącznie zabawowy. Powszechnie stosowaną wróżbą było lanie wosku lub ołowiu do naczynia z wodą i po zastygnięciu formy przepowiadanie przyszłości z kształtu cienia rzucanego na ścianę. Do innych popularnych wróżb andrzejkowych należało również m.in. rzucanie trzewikami przez lewe ramię (czubek buta obrócony w kierunku drzwi wróżył zamążpójście), potrząsanie płotem i nasłuchiwanie z której strony pies zaszczeka (zwierzę miało oznajmić kierunek nadejścia przyszłego męża) oraz puszczanie na nalaną do talerza wodę dwóch igiełek lub listków z miru, których zetknięcie oznaczało szybkie wesele.

Święta Barbara

            Na Śląsku bardzo uroczyście obchodzono Święto Barbary, patronki górników. Był to dzień wolny od pracy. Przed południem odprawiano w kościele parafialnym uroczystą mszę świętą, w której uczestniczyli górnicy z poszczególnych kopalń. Wnoszono sztandary, a górnicza orkiestra przygrywała podczas nabożeństwa, po którym zapraszano krewnych na obiad.

Święty Mikołaj (6 grudnia)

           

Fot. 143.
     
Wieczorem piątego grudnia lub w sam dzień św. Mikołaja po wsiach i miastach śląskich chodziły grupy przebierańców zwane Mikołajami. Ich strój składał się z: białych szat, czerwonych kap oraz wysokich, kolorowych lub białych czapek. Jego uzupełnienie stanowiły: długie laski, dzwonki i worki z prezentami. Twarze Mikołajów osłonięte były maskami lub brodami i wąsami z konopi.

Fot. 144.
     
Niekiedy Mikołajom towarzyszyły diabły ubrane w kożuchy wywrócone futrem na wierzch i przewiązane powrósłem ze słomy. Twarze miały zakryte maską, a w ręku trzymały widły. Mikołaje kazali domownikom odmawiać pacierze, a diabły wymuszały posłuszeństwo. Po poczęstunku przebierańcy udawali się do następnych domów.
Fot. 145.
     
Najbogatsza forma tego zwyczaju występowała w Beskidzie Śląskim, gdzie jeszcze w pierwszej połowie XX wieku odwiedzały domy duże grupy składające się z: kilku Mikołajów, diabłów, Żyda, baby, biskupa z laską, kominiarza, czasem anioła i kozy.

Boże Narodzenie

            Wigilia była szczególnym dniem, w którym wszystko nabierało istotnego znaczenia. Tego dnia nie wolno było głośno mówić, karać dzieci i kłócić się, gdyż wierzono, że jeśli coś złego dzieje się w Wigilię, dziać się będzie przez cały rok. Starano się również niczego nie pożyczać (aby nie wynieść szczęścia z domu), nie rąbać drewna (by przez cały rok nie bolała głowa) oraz nie podejmować większych prac gospodarskich.

Fot. 146.
     
Wyrazem pomyślności był snop zboża ustawiony przed wieczerzą w kącie izby, a od XIX wieku choinka. W izbie ustawiano też szopkę, zwana betlejką.
Wieczerzę wigilijną obchodzono bardzo uroczyście. Po ukazaniu się pierwszej gwiazdy zasiadano do stołu, nakrytego białym obrusem. Pod obrus wkładano siano i monety, na Śląsku południowym także zboże (aby go nie brakło w przyszłym roku), czasem także czosnek i cebulę (by wszyscy byli zdrowi jak czosnek i krągli jak cebula). Stół musiał być bardzo starannie przygotowany i nakryty, gdyż panowało przekonanie, że od stołu wigilijnego nie powinno się wstawać przed rozpoczęciem wieczerzy. Groziło to bowiem – według ludowych wierzeń – nieszczęściem.
Fot. 147.
     
Wieczerza wigilijna składała się z kilku dań. Do tradycyjnych potraw spożywanych w tym dniu na Górnym Śląsku należały: siemieniotka (zupa z konopi) i moczka (potrawa przygotowywana z mąki, masła, owoców i bakalii). Najbardziej oczekiwanym daniem były makówki, czyli bułki moczone w słodkim mleku wymieszane z miodem i tartym makiem, z czasem wzbogacane innymi dodatkami: orzechami, rodzynkami, migdałami. Wieczerzę wigilijną kończono kompotem z suszonych owoców, jabłkami, orzechami i piernikami.
Po uroczystej kolacji kontynuowano wróżenie, obserwując przyrodę, zachowanie ludzi i zwierząt. Wierzono na przykład, że jeśli w wieczór wigilijny pojawi się na niebie dużo gwiazd, to w nadchodzącym roku kury zniosą wiele jaj, a jeśli niebo zasnują chmury to krowy dostarczą mnóstwo mleka. W tym dniu szczególnego znaczenia nabierały również wróżby matrymonialne. Były to na ogół te same czynności i zabiegi magiczne, które wykonywano już w czasie andrzejek. Do najbardziej rozpowszechnionych należało zamiatanie przez dziewczęta izby od drzwi do okna, wyrzucanie śmieci za płot i nasłuchiwanie, skąd zaszczeka pies wróżący kierunek nadejścia przyszłego męża.
 
Fot. 148.
Fot. 149.
Fot. 150.
 
Od drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia do Trzech Króli po wsiach chodziły różne grupy kolędników. Nazywano ich pastuszkami, betlejarzami, kolyndziorzami (Simonides 2007: 78). Główną funkcją owych grup było obwieszczanie dobrej nowiny i pokoju wszystkim napotkanym ludziom.
Fot. 151.
Fot. 152.
Fot. 153.
 
Po Nowym Roku dołączały do nich grupy zwane Herodami lub Trzema Królami. Przedstawiały one sceny biblijne związane z narodzeniem Chrystusa. W skład Herodów wchodzili: król Herod ubrany w czerwone szaty, żołnierz w wojskowym mundurze, śmierć z kosą, anioł, diabeł, niekiedy także Żyd, Cygan i policjant (fot. 151, 152). Trzej Królowie ubrani byli najczęściej w białe szaty i wysokie czapki lub korony, a twarze mieli jaskrawo umalowane lub uczernione, czasem zasłonięte maskami (fot.153).

Karnawał

            Karnawał, czyli okres między świętami Bożego Narodzenia i początkiem Wielkiego Postu to w dawnej obrzędowości ludowej najweselszy czas. Wtedy to najczęściej miały miejsce wesela, a odbywające się w ramach pomocy sąsiedzkiej darcie pierza było okazją do gościny i tańców przy muzyce. Nasilenie zabaw łączyło się z ostatkami, to znaczy trzema dniami od niedzieli do wtorku przed środą popielcową (Kaczko 2009: 192).

           
Fot. 154.
Fot. 155.
   
Jednym z najdawniejszych, a jednocześnie najbardziej popularnym do dziś zwyczajów zapustnych jest wodzenie niedźwiedzia polegające na chodzeniu we wtorek poprzedzający środę popielcową grup przebierańców, wśród których najważniejszą postacią był niedźwiedź. Ubrany był on w zależności od lokalnej tradycji w bluzę i spodnie sporządzone z warkoczy lub powróseł słomianych albo w kożuch wywrócony futrem na wierzch. Na głowie miał słomianą maskę o wydłużonym pysku i charakterystycznych, zwisających rogach, przyozdobionych czerwonymi wstążeczkami. Grupa chodziła przy wtórze muzyki od zagrody do zagrody przez cały dzień, śpiewając, wygłaszając oracje, tańcząc oraz przyjmując datki w naturze lub pieniądze. Wierzono, że taniec gospodyni z niedźwiedziem oraz uskubana z niego słoma podłożona kurom lub gęsiom, zapewni gospodarzom pomyślność i dostatek. Obchód kończył rytualny mord niedźwiedzia oskarżanego o spowodowanie wszystkich nieszczęść, jakie spotkały w minionym roku wieś i jej mieszkańców. Wierzono, że egzekucja ta przywróci ład we wsi oraz uwolni ja od troski i utrapień.
W tym samym dniu, co chodzenie z niedźwiedziem odbywał się babski comber. Miał on szereg odmian, ale ich wspólną cechą było pobieranie daniny od świeżo zaślubionych mężatek. Zwyczaj polegał na tym, że starsze zamężne kobiety przywoziły do karczmy młode żony na zgrzebłach, widłach lub miotle. Tam świeżo zaślubione mężatki poddawane były rodzajowi inicjacji w stan małżeński i musiały wykupić się wódką. Hasłem tego dnia było: Kiej ostatki, to ostatki, cieszcie wy się wszystkie babki.
            W okresie karnawału wiele obrzędów skupiało się wokół wartości małżeństwa. W związku z tym istniały liczne zachowania zwyczajowe, których głównym zadaniem było napiętnowanie zbyt wybrednych młodych dziewcząt, które nie założyły rodziny. Przed północą z wtorku na środę popielcową wszystkim pannom znanym z tego, że zbyt przebierały w chłopcach, zawieszano na szyjach łańcuchy i kloce. Chłopcy zbierali się wokół ofiar i przeskakiwali przez kloce w takt muzyki. Śmiechu i okrzyków było wiele, a zawstydzone panny żałowały swego zbyt wybrednego gustu. Uniknąć tego zwyczaju można było jedynie poprzez poczęstowanie młodzieńców wódką, co niektóre panny i ich matki skwapliwie czyniły.

Wielki Post

           

Fot. 156.
Fot. 157.
Fot. 158.
 
Na dwa tygodnie przed Wielkanocą odbywał się obrzęd topienia marzanny. W czwartą niedzielę Wielkiego Postu zatykano na wysokiej żerdzi słomianą kukłę ubraną w śląski strój, wynoszono ją poza granice wsi, a potem wrzucano do wody. Unicestwiano w ten sposób zło, śmierć, choroby i zimę przez nią uosabiane. Marzannę topiła młodzież, choć bywało, że dziewczęta stroiły swoją kukłę ubraną w strój kobiecy, a chłopcy – tzw. marzanioka ubranego w męskie łachmany.

           
Fot. 159.
Fot. 160.
   
Ze zwyczajem wynoszenia ze wsi marzanny wiązało się wnoszenie do wsi goika, czyli małego świerku ozdobionego słomianymi lub papierowymi łańcuchami, długimi wstążkami oraz malowanymi wydmuszkami jaj. Goik był symbolem życia oraz budzącej się ze snu zimowego przyrody, a wniesienie go do wsi miało zapewnić obfite plony. Chodzono z nim od domu do domu, oznajmiając wszystkim wiosnę. Za śpiew dziewczęta otrzymywały najczęściej jajka, z których w Wielkim Tygodniu wykonywały kroszonki. Gałązki goika wtykano do drzwi stodoły, stajni oraz w różne miejsca domu, gdyż wierzono, że są one dobrym środkiem zabezpieczającym przed złem, gradem i piorunami. Współcześnie obrzędy topienia marzanny i wnoszenia goiku obchodzone są głównie przez dzieci i młodzież szkolną w dniu 21 marca.

Od Palmowej Niedzieli do Świąt Wielkanocnych

            

Fot. 161.
     
W Niedzielę Palmową dokonywał się obrzęd święcenia palm, które miały chronić dom przed uderzeniem pioruna, a ludzi i ich dobytek przed złymi wpływami. Z tego powodu poświęcone gałązki zatykano w domu za świętymi obrazami, a w zabudowaniach gospodarskich nad drzwiami i w okienkach. Zwyczajowo uderzano palmą bydło prowadzone na pierwszy wypas, aby było zdrowe, a złe moce nie miały do niego dostępu. Powszechny był również zwyczaj połykania bazi po wyjściu z kościoła, co miało zapobiegać bólowi gardła. Z poświęconych gałązek gospodarze sporządzali także małe krzyżyki, które w Wielki Piątek bądź w Wielką Niedzielę zatykali na polach, aby Bóg pobłogosławił urodzaj.

            W Wielką Środę, zwana tez żurową strzodą kultywowano zwyczaj palenia żuru polegający na bieganiu z płonącymi miotłami po polach i wołaniu: Żur pola, buchty chwola, co krok to snop. Czyniono to po to, aby zboże lepiej rodziło i szybciej ziarna zaczęły twardnieć.
           
Fot. 162.
Fot. 163.
   
Najpopularniejszym zwyczajem wielkoczwartkowym było chodzenie z drewnianymi kołatkami, tzw. klekotkami. Oprócz religijnego znaczenia (znak żałoby, zdrady Judasza i początku męki Chrystusa) czynność ta była magicznym zabiegiem, wypłaszającym ze wsi złe moce.
            W Wielki Piątek przed świtem wszyscy udawali się do pobliskiego potoku lub rzeki, wierząc, że woda ma w tym dniu właściwości oczyszczające i uzdrawiające.
            Do tradycyjnych obrzędów wielkosobotnich należało święcenie ognia, wody oraz potraw przygotowanych na święta.

Wielkanoc

            Świętowanie wielkanocne rozpoczynała msza rezurekcyjna, odprawiana w Wielką Niedzielę wcześnie rano. Po nabożeństwie starano się jak najwcześniej wrócić do domu, gdyż wierzono, że kto pierwszy tego dokona, ten najwcześniej ukończy żniwa. Pierwszy dzień świąt Wielkiej Nocy spędzano zazwyczaj w rodzinnym gronie, w ciszy i skupieniu.

           
Fot. 164.
Fot. 165.
   
Najdawniejsze wzmianki dotyczące stołu wielkanocnego mówią o chlebie, soli, jajkach, wędzonce, chrzanie, winie oraz ciastach. Później pojawiły się baranki albo zające z ciasta i wielkanocny wieniec.
           
Fot. 166.
     
Poniedziałek Wielkanocny był dniem zabaw i wzajemnych odwiedzin. W poniedziałkowy ranek chłopcy czatowali na dziewczęta z sikawkami, cebrzykami i wiadrami wypełnionymi wodą. Polanie dziewczyny wodą było uważane za wyróżnienie i przejaw sympatii, a pominięcie – za dyshonor.

Zielone Świątki i Boże Ciało

            Do zwyczajów zielonoświątkowych należało majenie tatarakiem i gałązkami brzozy domów i budynków gospodarczych mające zabezpieczać przed złymi mocami.

           
Fot. 167.
     
Ze świętem Bożego Ciała łączyła się ludowa tradycja wicia wianków z byliny, paproci, chabrów, różnych ziół i kwiatów o właściwościach leczniczych lub magicznych. Wianki te były święcone w samo święto lub w jego oktawę. Używano ich głownie w chorobie i podczas burzy. Wierzono bowiem, że wywar z poświęconych ziół przyniesie ulgę w dolegliwościach ciała, a wianek skruszony i wrzucony do ognia rozpędzi chmury gradowe i ochroni dom od piorunów.

Dożynki

            

Fot. 168.
     
Uroczyste zakończenie żniw, zwane na Śląsku żniwniokiem, żniwnym, żniwówką lub klepaczem należy do zwyczajów agrarnych o wielowiekowych tradycjach. Dożynki rozpoczynano od przygotowania się do korowodu. Kobiety i dziewczęta plotły wieniec, zwany koroną, a mężczyźni stroili zielenią drabiniaste wozy i uprząż końską. Następnie formowano orszak: na pierwszym wozie jechali muzykanci, na drugim – dziewczęta lub przodownice z koroną, a na pozostałych – żniwiarze. W czasie drogi śpiewano pieśni ludowe związane ze żniwami. Orszak kierował się w stronę dworu lub domu bogatego gospodarza. Po dotarciu do celu śpiewano pieśni dożynkowe. Gospodarz dziękował żniwiarzom, podkreślał trud ich pracy i wspaniałość plonów. Następnie przodownica wręczała mu koronę, po czym gospodarz zapraszał uczestników korowodu na poczęstunek i zabawę, która wśród tańców, śpiewów i żartów trwała zwykle do późnej nocy.  



Powrót do spisu treści

 
 
 
 

 

 

ISBN: 978-83-62844-10-4 © by Authors. Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Program Operacyjny: „Dziedzictwo kulturowe / Kultura ludowa”). Wykonanie: ITKS